Przemysław Paszowski: Aż czterech polskich kombinatorów norweskich pojedzie na Igrzyska Olimpijskie do Pjongczangu. Tak dobrze nie było od trzydziestu ośmiu lat. Zaniedbana przez lata dyscyplina powoli wstaje z kolan czy też jedna jaskółka wiosny nie czyni?
Mateusz Wantulok: Jest to na pewno sukces, że cała drużyna uzyskała kwalifikacje olimpijską i weźmie udział w Pjongczangu. Natomiast czy to wróży tłuste lata w kombinacji? Wydaje się, że nie.
W jakiej formie są tak naprawdę nasi zawodnicy? Ten sezon w ich wykonaniu jest dosyć nierówny.
Równą formę utrzymuje Paweł. Widać, że solidnie pracował i stać go przy lepszym skoku spokojnie zbierać punkty w Pucharze Świata. Kluczem do wszystkiego jest dobra dyspozycja na skoczni w przypadku naszych zawodników. Każdy z nich, jeśli odda swój najlepszy skok jest w stanie powalczyć o bardzo dobry rezultat końcowy. O ich dyspozycje biegową raczej nie ma się co obawiać, chyba że na przeszkodzie staną warunki atmosferyczne i sprzętowe. Jak słyszymy w Korei panują srogie mrozy, a pogoda jest bardzo stabilna, więc z dobraniem odpowiedniej opcji smarowania nie będzie aż tak trudno.
Nie ma jednak wątpliwości, że Polaków stać na niespodzianki. Czy pana zdaniem miejsce w okolicach dziesiątego jest realne?
Tak jak wspominałem, przy bardzo dobrym skoku, zarówno Paweł jak i Adam są w stanie osiągnąć taki cel. Natomiast Szczepan musi dodatkowo mocno popracować na trasie biegu i mieć dobry układ na starcie, a więc zawodników na podobnym lub ciut lepszym poziomie biegowym, aby mógł trzymać tempo i oszczędzać siły za rywalami.
Szczepan Kupczak miał świetny początek sezonu /fot. fanpage Szczepana Kupczaka/
Kto pana zdaniem osiągnie najlepszy wynik z naszej ekipy?
Trudno powiedzieć. Najbardziej stabilnym jest Paweł, natomiast zaskoczyć pozytywnie mogą Adam i Szczepan. Wojtek niestety jest dla mnie wielką niewiadomą, wystartował tylko we Francji w Pucharze Świata, a w Seefeld upadł.
Wydaje się, że cała czwórka biało-czerwonych prezentuje wyrównany poziom. Na jaki może się to przełożyć rezultat w drużynie? W tej konkurencji wystartujemy po raz pierwszy w historii.
W drużynie ósma lokata wydaje się tym w co można celować, choć będzie o nią bardzo trudno.
Dotychczas na Igrzyskach startował tylko Adam Cieślar. Pozostała trójka debiutuje w imprezie ten rangi. Czy olimpijska presja ich nie zje? W kombinacji norweska psychika odgrywa bardzo ważną rolę.
Psychika odgrywa ważną rolę w każdej dziedzinie życia, nie tylko w sporcie. Myślę, że są to już chłopcy ułożeni i doświadczeni. Wiedzą czego chcą i o co walczą. Powinno nie być dużych problemów w tym aspekcie. Nikt z nich nigdy nie wyszedł z propozycją do trenerów o współpracę z psychologiem, a taka chęć powinna wyjść prosto od zawodnika. Czegoś takiego nie można narzucić z góry. Dlatego wnioskuję że czują się mocni pod tym kątem.
Nie ma żalu, że zabraknie pana w Pjongczangu? Związek pożegnał się z panem wiosną mimo całkiem udanego sezonu.
Trudne pytanie… Z czasem zapomniałem o tym wszystkim i żyję nową pracą. Natomiast teraz, przeglądając portale społecznościowe natykam się na różne zdjęcia, relacje z Pjongczangu i powiem, że dziwnie się z tym czuję. Starałem się przygotować wszystkich do tego sezonu olimpijskiego. Wszystko było zaplanowane całe trzy lata do Igrzysk Olimpijskich. Stało się inaczej. Szkoda, bo cele były postawione wysoko.
Musisz być zalogowany by opublikować komentarz Zaloguj się