Znajdź nas

Na gorąco

Olimpijski debiut Kłosińskiego. „Jedna z największych lekcji w karierze”

Sebastian Kłosiński przez fachowców uznawany jest za wielką nadzieję polskich panczenów. Na Igrzyskach Olimpijskich w Pjongczangu sprinter zajął co prawda odległe 17. miejsce, ale po raz kolejny udowodnił, że posiada wielki talent. Sebastian Kłosiński w rozmowie z „Magazynem Sportowiec” przyznaje, że start nie poszedł do końca po jego myśli, jednak jak dodaje ma dzięki niemu jeszcze większą motywację do walki o Pekin.

Sebastian Kłosiński na olimpijskiej arenie
Sebastian Kłosiński dopiero od niedawna trenuje łyżwiarstwo szybkie

Przemysław Paszowski: Wynik w Pjongczangu był poniżej pana możliwości. Chyba trudno być zadowolonym z tego startu?

Sebastian Kłosiński: To prawda, wynik był poniżej moich możliwości. Jednak mimo wszystko nie uważam, że był to bardzo zły przejazd. Zabrakło mi 0,4 sekundy do pierwszej dziesiątki w co tak naprawdę celowałem. Jestem zadowolony z każdego startu z którego potrafię wyciągnąć wnioski, a ten był jedną z największych lekcji w mojej karierze.

Czego więc zabrakło?

Zabrakło tak naprawdę ostatniego łuku, gdzie zdecydowanie mnie „odcięło”. Poza tym trochę szczęścia, bo trafiłem na tor zewnętrzny w losowaniu. Z wewnętrznego zdecydowanie szybciej jeżdżę.

Trudno jednak mieć jakieś pretensje skoro łyżwiarstwo szybkie trenuje pan od kilku lat.

Zgadza się. To był dopiero mój czwarty sezon na długim torze, ale z każdym startem łapię doświadczenie i myślę, że w końcu przyjdzie ten dzień,w którym naprawdę pokażę na co mnie stać.

Te Igrzyska dały jeszcze większą motywacje do treningu?

Te Igrzyska dały mi mega motywację do tego, aby wrócić za cztery lata w życiowej formie. Zrobię wszystko żeby tak było.

Myśli pan już o Pekinie czy na razie chce pan odpocząć po Pjongczangu?

W sporcie bardziej myśli się na sezon w przód i aby z każdym dniem stawać się lepszym. Jeżeli tylko zdrowie pozwoli, z przyjemnością pojadę tam ścigać się o najwyższe możliwe miejsce dla Polski.

Jak będzie wspominał pan te Igrzyska?

Naprawdę dobrze. Wszystko mi się tam podobało, a nawet jak coś nie do końca było jak chciałem, to tego nie zauważałem. Myślałem tylko o tym, że jestem w trakcie spełniania swojego marzenia z dzieciństwa.

Polscy kibice będą je wspominać jako bardzo nieudane dla polskich panczenów. Ma pan świadomość, że kończy się powien etap w polskim łyżwiarstwie?

Coś się kończy, coś się zaczyna. Uważam że w te cztery lata Polska zbuduje nowe teamy, w tym oczywiście sprinterski, na miarę walki o medale w Pekinie.

Eksperci twierdzą, że świat nam uciekł. Dzięki hali w Tomaszowie Mazowieckim uda się go dogonić?

Świat nam uciekł tylko na jeden krok, co spokojnie można nadrobić w sezon. Postaramy się to zrobić, a hala w Tomaszowie Mazowieckim na pewno nam w tym pomoże.

Dziennikarz radiowy i telewizyjny. W latach 2013-2016 redaktor naczelny portalu Juventum.pl Autor powieści "Pragnę, Kocham, Nienawidzę". Sport to dla niego nie tylko wyniki i zwycięstwa, ale wartości, które za sobą niesie.

Naciśnij aby skomentować

Musisz być zalogowany by opublikować komentarz Zaloguj się

Odpowiedz

Więcej w Na gorąco