Plebiscyty na najlepszych oznaczają najczęściej konkursy na najpopularniejszych. Wbrew pozorom nie jest to wyłącznie sytuacja znana z obszaru szeroko rozumianej popkultury. Także w sporcie wybory kibiców budzą spore wątpliwości. Tak było w 1996 roku, gdy bohater jednego meczu Marek Citko w Plebiscycie TVP na Najlepszego Sportowca wyprzedził wszystkich medalistów olimpijskich z Atlanty. Równie wielkie kontrowersje towarzyszyły wyborowi czytelników „Przeglądu Sportowego” w 2008 roku. Wówczas to najlepszym sportowcem uznano Roberta Kubicę, któremu raz udało wygrać się Grand Prix w Formule 1. Kierowca w tyle zostawił bohaterów olimpijskich z Pekinu. W Plebiscycie „Przeglądu Sportowego” gorąco było też w 2015 roku, gdy Robert Lewandowski pokonał Anitę Włodarczyk, która dopiero co ponownie pobiła rekord świata. Z takimi wyborami trudno jednak dyskutować. Jeszcze trudniej jest je kontestować. W końcu głos należy do kibica.
I o ile nie dziwi fakt, że fani kierują się sympatiami i wskazują na tych, których dorobek po prostu znają, o tyle wybory fachowców, a takimi dziennikarze „Przeglądu Sportowego” niewątpliwie są, poważnie już zastanawiają. Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że sportowcy do czołowej „20” nominowani są według dwóch metod. Pierwsza polega na wpisaniu pewniaków takich jak Włodarczyk, Stoch czy Lewandowski. Druga to już przeszukiwanie czeluści Internetów w poszukiwaniu nazwisk, które tę listę zapełnią. Nie chodzi tutaj bynajmniej o to kto w tej „20” się znalazł, choć nad kilkoma nazwiskami można byłoby się zapewne zastanowić. Problemem – i to dużym – jest to kogo na liście zabrakło, a zabraknąć nie powinno.
Najmocniej w oczy rzuca się nieobecność Ewy Nelip. Nasza szpadzistka w tym roku wywalczyła tytuł wicemistrzyni świata i poprowadziła naszą drużynę do brązu na światowym czempionacie. Wraz z koleżankami wygrała także ostatnio PŚ w Chinach. Tak dobrych wyników nasza szermierka nie miała od lat.
Wśród nominowanych próżno szukać także Agaty Ozdoby-Błach. Jak widać brąz Mistrzostw Świata w Budapeszcie i kilka podiów na najważniejszych zawodach nie wystarczyły aby przekonać dziennikarską brać.
W czołowej „20” nie ma też Jarosława Olecha. W tym roku trójboista szesnasty raz z rzędu został mistrzem świata. We Wrocławiu wywalczył też złoto na The World Games. Ktoś może powiedzieć, że trójbój siłowy to nie jest dyscyplina olimpijska. To prawda, ale nie jest nią też automobilizm czy strongman. A Mariusz Pudzianowski w 2003 roku nominację otrzymał.
Takich nazwisk można byłoby wymienić jeszcze kilka. Nie chodzi tutaj jednak o pastwienie się nad „Przeglądem Sportowym”, a o pewnego rodzaju sprawiedliwość w docenieniu. Wskazując najlepszego sportowca nie powinniśmy w końcu patrzeć na dyscyplinę jaką trenuje, a na osiągnięcia i ich podłoże. Niestety od kilku lat jest z tym problem. W rezultacie – na skutek takiego wyrywkowego pomijania – dzieli się dyscypliny na lepsze i gorsze. A tak być nigdy nie powinno.
Musisz być zalogowany by opublikować komentarz Zaloguj się