Przemysław Paszowski: Sportowcy niepełnosprawni często się żalą, że jest ich mało w mediach. Ty się jednak chyba nie zaliczasz do tego grona?
Bartłomiej Mróz: Rzeczywiście, trochę materiałów na mój temat można znaleźć w mediach. Zawsze w takich sytuacjach staram się mówić nie tylko o sobie czy swoich osiągnięciach, ale promować moją dyscyplinę i zachęcać osoby niepełnosprawne do rozpoczęcia przygody z badmintonem.
Nie przeszkadza ci to, że podczas wywiadów dziennikarze nie skupiają się na twoich osiągnięciach, ale niepełnosprawności?
Może czasami. Zazwyczaj nie nie mam problemu aby mówić o swojej niepełnosprawności. Zwłaszcza jeżeli jest to rozmowa o tym jak wiele udało mi się osiągnąć w parabadmintonie mimo tych problemów. W tym przypadku moja niepełnosprawność jest bardzo ważna. W pewnym sensie „zawdzięczam” jej to jak przebiega moja kariera i jak wygląda obecnie moje życie.
W codziennym życiu jesteś traktowany z jakimś współczuciem czy to w ogóle nie ma miejsca?
Nigdy nie oczekiwałem taryfy ulgowej i do dzisiaj nic się w tej kwestii nie zmieniło. Nauczyłem się być niezależnym i wszystko potrafię zrobić samodzielnie. Na korcie jest tak samo.
„Zrobię wszystko, by zakwalifikować się na Igrzyska Paraolimpijskie i powalczyć tam o najwyższy stopień podium”
Jak chciałbyś być traktowany jako zawodnik? Wielu paraolimpijczyków narzeka, że często mówi się o nich z dużą dawką politowania.
Nie zauważyłem, żeby ktoś mówił o mnie z politowaniem czy tak mnie traktował. Od początku trenuję z zawodnikami pełnosprawnymi i nigdy nie chciałem, by dawano mi fory. Wręcz przeciwnie, zawsze chciałem pracować tak ciężko jak zawodnicy pełnosprawni. Oni o tym wiedzą i na szczęście z ich strony nie mogę liczyć na taryfę ulgową.
I nie ma mowy o jakimś współczuciu ze strony rywali?
Na korcie każdy zawodnik ma jasno wyznaczony cel. Chce wygrać mecz, niezależnie czy to rywalizacja w badmintonie czy parabadmintonie. Wychodząc na kort, wiesz, że musisz walczyć. Gdzie tu miejsce na współczucie?
Wróciłeś niedawno z koreańskiego Ulsan, gdzie wywalczyłeś brązowy medal mistrzostw świata. Jak wrażenia?
Trzeci raz byłem na imprezie tej rangi. Z dwóch poprzednich mistrzostw świata wracałem zawsze z dwoma srebrnymi medalami srebrnymi. Tym razem wróciłem z brązem, ponieważ po konsultacji z trenerami, lekarzami i fizjoterapeutami zdecydowałem się na start tylko w singlu. Moja refleksja jest na pewno taka, że parabadminton staje się coraz bardziej profesjonalną dyscypliną. Poziom gry zawodników jest coraz wyższy. Było to bardzo dobrze widać na tych mistrzostwach. Zjechała się cała światowa czołówka, a kiedyś na takie imprezy nie jeździli na przykład zawodnicy z Indonezji czy Chin. Dodam jeszcze, że w ćwierćfinale w mojej kategorii SU5 byłem jedynym Europejczykiem. To pokazuje jak było trudno. Jeżeli weźmiemy pod uwagę wszystkie te czynniki, brązowy medal okazuje się być naprawdę dobrym wynikiem.
Kiedy uda ci się wreszcie wywalczyć złoto na światowej imprezie?
Na to pytanie nikt nie potrafi odpowiedzieć. Na pewno jest to jeden z moich celów. Mam nadzieję, że wysiłek, który wkładam w treningi i rozwój sportowy przełoży się wkrótce na złoty medal na światowej imprezie.
„Środki finansowe jakimi dysponuję ledwo starczają na wyjazdy na turnieje parabadmintona”
Może w Tokio?
Paraigrzyska są teraz zdecydowanie najważniejszym celem. Zrobię wszystko, by się zakwalifikować do na tę imprezę i powalczyć tam o najwyższy stopień podium.
Czy w parabadmintonie również dominują Azjaci, czy w tym wypadku to już nie jest tak widoczne?
W parabadmintonie widać zdecydowaną dominację Azjatów praktycznie we wszystkich kategoriach niepełnosprawności, a jest ich sześć. W mojej kategorii jestem praktycznie jedynym Europejczykiem, który podejmuje z nimi walkę. Jest zdecydowana różnica między poziomem mistrzostw Europy, a poziomem gry na mistrzostwach świata.
Trenujesz z kadrą narodową pełnosprawnych. Kto jest lepszy? Ty czy koledzy?
Od pięciu lat trenuję w Ośrodku Przygotowań Olimpijskich w Warszawie. Jako jedyny polski parabadmintonista trenuję z kadrą narodową badmintona. Singliści w ośrodku są ode mnie lepsi, ale raczej nie odstaję, jeśli chodzi o poziom gry. Trzeba jednak pamiętać o tym, że obciążenie, jakie mój organizm dostaje w trakcie treningu jest zdecydowanie większe niż w przypadku pełnosprawnych zawodników. Powodem jest między innymi dysproporcja mięśniowa, wynikająca z mojej niepełnosprawności.
A nie chciałbyś być jak Natalia Partyka i pojechać nie tylko na Paraolimpiadę, ale i na Igrzyska.
Pewnie, żebym chciał, lecz to nie takie proste. Jednym z powodów jest ilość środków finansowych, jakimi dysponuję. Ledwo starczają one na wyjazdy na turnieje parabadmintona. Poza tym w badmintonie jest zdecydowanie wyższy poziom i bardzo trudno o zdobycie punktów rankingowych. No i ostatnim problemem jest czas. W roku mam około dziesięciu wyjazdów na turnieje parabadmintona. Nie dałbym rady znaleźć czasu w cyklach treningowych jeszcze na dodatkowe turnieje badmintona.
„Niepełnosprawność nie daje odporności, siły, pewności”
Zdajesz sobie sprawę, że w Polsce większą wartość ma medal pełnosprawnego niż niepełnosprawnego? Przykro…
Na pewno o medalach sportowców pełnosprawnych mówi się częściej. Ale to mnie nie demotywuje. To, co robię, robię dla siebie. Gdyby media o mnie milczały, ja i tak dalej bym ciężko trenował i realizował swoje plany.
Z czego jednak wynika to niedowartościowanie sukcesów osób niepełnosprawnych?
Trudno powiedzieć. Myślę, że ta sytuacja i tak jest lepsza niż jeszcze kilka lat temu. W mediach ogólnopolskich przebijają się informacje o sukcesach sportowców niepełnosprawnych. Może jeszcze nie we wszystkich dyscyplinach, ale wiele osób pracuje nad tym, by informacje były coraz szersze. Sportowcy niepełnosprawni otrzymują odznaczenia państwowe, może to też sygnał zmian na lepsze?
Marzysz czasem?
Oczywiście, każdy sportowiec ma marzenia.
A jakie ty masz?
Jak każdy sportowiec chce by być najlepszym zawodnikiem na świecie w swojej dyscyplinie. Każdy do tego dąży. W tej chwili mam następujące cele: tytuły mistrza Europy i mistrza świata oraz udział w igrzyskach paraolimpijskich.
Nigdy nie marzyłeś, żeby być w pełni sprawnym jak koledzy?
Kiedyś, gdy byłem dzieckiem, pewnie tak. Teraz już nie. Akceptuję siebie takim jakim jestem. Nie mam problemu z tym, że żyję z jedną ręką. Może trudno w to uwierzyć, ale często zapominam, że jestem osobą niepełnosprawną.
A nie jest czasem tak, że paradoksalnie brak ręki dał ci coś w życiu? Myślę tutaj o pewnej odporności, pewności siebie…
Brak ręki nie dał mi nic. Owszem, gdybym miał drugą rękę, nie byłbym parabadmintonistą. Moje życie pewnie przebiegłoby inaczej. Jednak to to co osiągnąłem jest wynikiem mojej ciężkiej pracy oraz pomocy i wsparcia ludzi, których spotkałem na swojej drodze. To dzięki tym czynnikom jestem tu, gdzie jestem. Niepełnosprawność nie daje odporności, siły, pewności. To musiałem w sobie wypracować. Musiałam zaakceptować siebie i poznać własną wartość.
I to ci się udało. Morał z tego taki, że trzeba cieszyć się dniem niezależnie jakim jest?
Sądzę, że tak. W gorszym dniu zawsze przecież można znaleźć coś pozytywnego.
Dziennikarz radiowy i telewizyjny. W latach 2013-2016 redaktor naczelny portalu Juventum.pl Autor powieści "Pragnę, Kocham, Nienawidzę". Sport to dla niego nie tylko wyniki i zwycięstwa, ale wartości, które za sobą niesie.
1 Komentarz
Musisz być zalogowany by opublikować komentarz Zaloguj się
Odpowiedz
Anuluj pisanie odpowiedzi
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Pingback: The best of "Twarzą w twarz". Najbardziej wzruszające wyznania polskich sportowców - Magazyn Sportowiec - wywiady, analizy, komentarze sportowe