Szymon Kastelik: Jak pan myśli, dlaczego Kamil i Stefan po znakomitej pierwszej serii zajęli ostatecznie czwarte i piąte miejsce?
Łukasz Rutkowski: Co tu dużo mówić. Po prostu to była loteria. Ponadto dyspozycja Wellingera była bardzo dobra. Tak też obstawiałem wcześniej, że Niemcy i Norwegowie będą najgroźniejsi.
Czyli zwycięzca nie jest zaskoczeniem?
Myślę, że nie. Wellinger pokazywał już wcześniej dobrą formę. To nie jest tak, że dopiero teraz tak skakał. W sobotę najlepiej wykorzystał to, że była loteria.
No właśnie. Czy według pana powinny mieć miejsca takie długie przerwy podczas rozgrywania tego konkursu? Należało przerwać zawody lub przesunąć je na inny dzień?
Tu można tylko gdybać. Nie byłem tam na miejscu. Nie wiem dokładnie jak to wyglądało. W telewizji widzieliśmy, że wiatr był z przodu. Ale jak było w rzeczywistości i na ile przeszkadzał? Tego po prostu nie wiemy.
W tym przypadku chodzi również o zachowanie samych organizatorów i sędziów. Na przykład w pierwszej serii Prevc kilka razy schodził i wchodził na belkę. Podobnie Ammann w drugiej serii. Widać było u nich poddenerwowanie.
Ale też były konkursy, w których Kamil schodził dwa, trzy razy, a potem pomimo tego dobrze skakał. Jednak z drugiej strony wiadomo. Jeżeli była taka możliwość, aby przenieść konkurs, to jak najbardziej. Natomiast jeżeli miałyby być takie warunki codziennie, to taka decyzja nie zmieniłaby niczego.
Pan również miał takie przygody w swojej karierze. Jak wtedy czuje się skoczek?
To już zależy indywidualnie od zawodnika. Są skoczkowie, którym to nie przeszkadza i koncentrują się nadal tak, jak mieli koncentrować się do skoku. A są tacy, którzy po prostu denerwują się i tyle. Ja zawsze starałem się w takich chwilach myśleć o tym, o czym myślałem wcześniej. Nie zastanawiałem się nad tym, dlaczego schodzę i co dzieje się tam na dole. Skupiałem się na sobie, aby wykonać to, co miałem do zrobienia.
Spodziewał się pan, że Stefan Hula będzie prowadził po pierwszej serii?
Wiedziałem, że jest szansa i stać go na to. Ale nie spodziewałem się, że aż tak dobrze będzie po pierwszej serii. Ale gdzieś tam czułem, że potrafi skoczyć po medal. Podobnie liczyłem na Kubackiego.
Niestety trafił on na gorsze warunki niż pozostali. Również Kot zaprezentował się odrobinę poniżej oczekiwań. Czy to oznacza, że Piotr Żyła powinien otrzymać szansę na dużej skoczni?
Teraz czekają ich treningi na dużej skoczni. Myślę, że trener będzie sugerował się nimi, a nie konkursem. Jeżeli ewidentnie Piotrek będzie skakał lepiej, to na pewno go wystawi. A jeżeli gorzej, to wtedy nie zostanie wystawiony, pomimo tego, że chłopcy skoczyli w sobotę gorzej. Po prostu normalna skocznia to już historia. Teraz należy wykazać się na dużej.
Kogo pan typuje na zwycięzce kolejnego konkursu?
Mam dużo typów. Jeżeli ponownie będzie wiało mocno i to jeszcze pod narty, to wtedy stawiałbym na Norwegów. Ponieważ są lotnikami i uwielbiają, kiedy wieje z przodu. Na pewno Wellinger nie straci formy przez te kilka dni. No i myślę, że Polacy, jeżeli zresetują się i podejdą do tego tak jak zawsze. Na nich oczywiście stawiam najbardziej. Zobaczymy. Może Kamil, Dawid, Stefan albo właśnie Piotrek? Nigdy nie wiadomo. Odpoczął teraz i może również być w dobrej dyspozycji.
Musisz być zalogowany by opublikować komentarz Zaloguj się