Pierwsze tegoroczne testy drużyny Adama Nawałki, mimo charakteru towarzyskiego, były bardzo emocjonujące. Spotkanie z Nigerią obfitowało w dwie kontrowersyjne decyzje arbitrów. Natomiast pojedynek z Koreą Południową udowodnił, że nowy Stadion Śląski będzie szczęśliwym miejscem dla polskiej reprezentacji. Jednak w tle tych wydarzeń selekcjoner wraz ze swoim sztabem oraz piłkarzami analizował i kombinował, aby sprawdzić kto i w jaki sposób przyda się podczas mundialu w Rosji.
Jednym z najgorętszych nazwisk podczas powołań był piłkarz Jagiellonii Białystok Taras Romanczuk. Zawodnik pochodzący z Ukrainy dopiero od tego roku jest obywatelem Polski. Część opinii publicznej uznało, że jego powołanie przypomina praktyki stosowane przez poprzednich selekcjonerów, którzy z chęcią korzystali z usług tzw. „farbowanych lisów”. Jednak w przeciwieństwie do nich, Romanczuk otrzymał obywatelstwo w normalnym trybie. – Zawsze takie sytuacje wzbudzają kontrowersje. Jest to dobry piłkarz i widać, że stara się zagrzać miejsce w reprezentacji – mówi Patrycja Balcerzak, piłkarka Medyka Konin
W kadrze zadebiutowali również Dawid Kownacki i Przemysław Frankowski. Obaj zagrali przeciwko Nigerii. Z „nowych” na boiskach we Wrocławiu i Chorzowie pokazał się również Rafał Kurzawa. Swoimi nietypowymi dośrodkowaniami niepokoił defensywę Nigerii, która miała naprawdę sporo problemów podczas obrony przy rzutach rożnych. Było wyraźnie widać, że nieprzypadkowo Kurzawa jest królem asyst w Ekstraklasie. – Myślę, że Kurzawa i Frankowski w szerokiej kadrze na pewno mają miejsce. Ścisła 18 bądź 11 to dla nich zadanie do cięższej pracy – ocenia Balcerzak.
W symbolicznym powrocie reprezentacji na Stadion Śląski, Polacy po trzech meczach posuchy wreszcie zdobyli bramkę (i to nawet trzy). Strzelanie rozpoczął oczywiście Robert Lewandowski. Na przedmeczowej konferencji prasowej jedna z dziennikarek koreańskich mediów zapytała Adama Nawałkę o to, jakie są różnice pomiędzy polską drużyną z Lewandowskim a polską drużyną bez niego. Mimo że to pytanie wywołało uśmiech na twarzach wielu innych dziennikarzy, to jednak znalazło swoje potwierdzenie w meczu z ekipą z Azji. Drużyna bez Roberta straciła na jakości w ofensywie i tej luki nie wypełnili ani Teodorczyk, ani powracający po kontuzji Milik – chociaż miał dwie ciekawe sytuacje. Bramka Zielińskiego padła z niczego. I w tym momencie możemy mówić albo o jego wysokich umiejętnościach oraz odwadze, albo o zwykłym szczęściu. – Każdego zawodnika da się zastąpić. Takie są właśnie sporty drużynowe. Ale nie można zastąpić ducha drużyny i charakteru. Lewandowski swoim charakterem, gestykulacją, swoją też wewnętrzna energią sprawia, że koledzy na boisku czują się pewniej i to przekłada się na ich grę. To fakt, że w ważnych meczach oraz trudnych sytuacjach potrafi wziąć ciężar gry na siebie – komentuje zawodniczka Medyka Konin.
Nawet ślepy mógł zauważyć, iż Adam Nawałka konsekwentnie bada tajemnice taktyki z trzema obrońcami i dwójką wahadłowych. Dopiero w drugiej połowie meczu z Koreą Południową nasza reprezentacja wróciła do dawnego ustawienia 4-4-2. I chociaż granie z trójką obrońców w naszych realiach wydaje się być zwariowanym pomysłem, to jednak trzeba przyznać, że ta gra nie wyglądała najgorzej. Oczywiście tylko wtedy, gdy z tyłu znajdowały się odpowiednie osoby. – Ustawienie z trójką obrońców to ciężkie ustawienie. Wymaga czasu, aby nauczyć się go i ogólnej dyscypliny. Każdy błąd w poruszaniu może kosztować bramkę. Myślę, że w przeciwieństwie do pierwszego meczu, to z Koreą gra wyglądała zdecydowanie lepiej. Nie powinniśmy jako reprezentacja rezygnować z tego ustawienia. Powinniśmy być jednak też elastyczni – analizuje Patrycja Balcerzak.
Błędy zdarzały się i to aż za często. Za łatwo Moses wszedł w nasze pole karne i wywalczył jedenastkę. Za łatwo również nasi reprezentanci stracili koncentrację w drugiej odsłonie gry z Koreą Południową. Z Nigerią szwankowała skuteczność, podobnie przez połowę meczu z Koreą Południową. Ponadto wciąż wielu reprezentantów prezentuje nierówną formę. Dlatego niestety ze sporą niepewnością będziemy oczekiwać na ostatnie sprawdziany reprezentacji Polski przed wylotem do Rosji. – Nie ma meczów bez błędów, a te które najbardziej się rzucają w oczy to, że gramy dwie nierówne połowy. Są momenty, w których tracimy kontrolę nad sytuacją na boisku i w krótkim czasie dajemy sobie strzelić bramki. Brakuje równowagi odnośnie atakowania. Za często atakujemy jedną stroną. Ta zmiana ciężaru gry powinna być częstsza – stwierdza reprezentantka Polski.
Musisz być zalogowany by opublikować komentarz Zaloguj się