Przemysław Paszowski: Znakomicie rozpoczął pan ten sezon.
Michał Nowaczyk: To prawda. Nie spodziewałem się tak dobrego początku sezonu i tego sukcesu. Zwłaszcza że dzień wcześniej zająłem dziewiętnaste miejsce. Czułem wtedy niedosyt, ale przeważało zadowolenie, ponieważ w zawodach wzięło udział dużo zawodników z Pucharu Świata.
A potem po raz pierwszy stanął pan na podium Pucharu Europy i to od razu na jego najwyższym stopniu.
To było wspaniałe uczucie wygrać te zawody. Jestem dumny z teamu, rodziny i ludzi, którzy mnie wspierają. Ten sukces zawdzięczam właśnie im.
Jak oceniłby pan swój start w Hochfugen?
Myślę, że o szczegółową ocenę najlepiej zapytać mojego trenera. Ja na pewno starałem sie jak mogłem. Dałem z siebie sto procent. Jestem bardzo zadowolony z tego występu.
Zdaje pan sobie sprawę, że tym rezultatem rozbudził oczekiwania kibiców?
Sądzę, że sprawiłem wielu kibicom radość. Najważniejsze jednak, że najbliżsi mają satysfakcję z mojego startu. Chciałbym ożywić tę niezwykle ciekawą i interesującą dyscyplinę. Mam nadzieję, że wkrótce wszystko wróci na dobre tory i kibice będą mogli częściej oglądać naszych snowboardzistów w najważniejszych zawodach.
Trochę pan uciekł od odpowiedzi, zapytam więc czego możemy spodziewać się po panu w tegorocznym sezonie?
To jest dla mnie niezwykle ważny okres. Przede mną wiele pracy, jeśli chcę wystartować w Igrzyskach Olimpijskich w Pjongczangu. Dam z siebie wszytko podczas startów w Pucharze Świata, aby zdobyć kwalifikację olimpijską. Kibiców już teraz proszę o trzymanie kciuków.