Znajdź nas

Analizy

Zaplecze najgorzej od blisko dekady. Polaków wyprzedzali nawet Chińczycy i Koreańczycy

Kibice skoków narciarskich żyją wydarzeniami z Niżnego Tagiłu, gdzie zakończył się trzeci weekend z Pucharem Świata. Tymczasem w Vikersund zainaugurowano kolejną edycję Pucharu Kontynentalnego. Biało-czerwoni nie mają jednak żadnych powodów do radości.

Wielka Krokiew, FIS CUP
/fot. poglądowe/

Po zakończeniu ubiegłego sezonu sporo mówiło się o wzmocnieniu kadry B. Zawodnicy mieli mieć lepsze warunki i większe możliwości. Wreszcie poprawić miała się też rywalizacja między kadrą A, a kadrą B. To ważne, bo w poprzednich latach Stefan Horgnacher zabetonował skład i niechętnie sięgał po zawodników z zaplecza. Wśród wielu skoczków powodowało to frustrację. Tak na przykład było w marcu, gdy dobrze dysponowany w Pucharze Kontynentalnym Aleksander Zniszczoł nie dostał szansy startu w Pucharze Świata.

Latem – choć zawsze trzeba założyć poprawkę, że to jedynie lato – wydawało się, że coś na zapleczu drgnęło. Biało-czerwoni skakali nieźle, a Klemens Murańka zdołał nawet wygrać Puchar Kontynentalny. Optymistą był też trener kadry Maciej Maciusiak, który w przeszłości wykonywał doskonałą pracę na przedsionku elity. To zrodziło nadzieje, że zimą Michal Doleżal będzie miał z kogo wybierać.

Na razie jednak powodów do optymizmu nie ma żadnych. Już weekend w Wiśle nie był udany dla polskich skoczków. Z kadry B do konkursu głównego awansowali jedynie Paweł Wąsek i Aleksander Zniszczoł. Obaj zresztą nic w nim nie pokazali. Już w kwalifikacjach odpadli Kacper Juroszek, Andrzej Stękała, Tomasz Pilch, Klemens Murańka, Kacper Juroszek i Adam Niżnik (ten ostatni z kadry młodzieżowej). To jednak Puchar Świata, a on rządzi się swoimi prawami. Po prostu mogło się nie udać.

>> CZYTAJ TEŻ: POLSKIE SKOKI W KRYZYSIE. TRUDNA SYTUACJA ZAPLECZA I BRAK NASTĘPCÓW

Lepiej miało być w Pucharze Kontynentalnym, ale weekend w Vikersund był bardzo słaby, żeby nie powiedzieć fatalny. W sobotę punkty zdobył jedynie Aleksander Zniszczoł, który był 15. Dzień później było ciut lepiej, bo do „30” poza Zniszczołem zmieścił się jeszcze Paweł Wąsek. Zajęli oni kolejno 15. i 16. miejsce. Dla Polaków to najgorszy początek Pucharu Kontynentalnego od sezonu 2010/2011.

Gdyby w Vikersund startowali juniorzy zapewne nie mielibyśmy takich podstaw do narzekania. Trzeba jednak pamiętać, że do Norwegii polecieli zawodnicy z ogromnym potencjałem i już z dość sporym doświadczeniem – Aleksander Zniszczoł, Paweł Wąsek, Andrzej Stękała i Tomasz Pilch. Od takich skoczków trzeba wymagać więcej, zwłaszcza że sami pretendują do startów w Pucharze Świata. Co więcej, w Vikersund była jedynie garstka zawodników, którzy w przeszłości regularnie startowała w elicie.

Poza wspomnianą czwórką zawodników, do Norwegii polecieli też Kacper Juroszek, Mateusz Gruszka i Adam Niżnik. Najlepiej spisał się ten ostatni, który w niedzielę był 46. A mówimy przecież o najlepszych na ten moment polskich juniorach. Lepsi od biało-czerwonych byli między innymi Chińczycy, Koreańczycy, Amerykanie, Kanadyjczycy i Włosi. To już mówi samo za siebie.

Vikersund było oczywiście pierwszym przystankiem Pucharu Kontynentalnego. W związku z tym za wcześnie jeszcze na wyciąganie wniosków. Naszych skoczków nie można też obrzucać błotem, bo kto wie, czy ten weekend nie był po prostu wypadkiem przy pracy. Występ ten wpisuje się jednak raczej w mało optymistyczną narrację na temat stanu polskich skoków. A tego już bagatelizować nie wolno. Bo pod lukrowanym przez telewizję produktem kryją się realne problemy.

Dziennikarz radiowy i telewizyjny. W latach 2013-2016 redaktor naczelny portalu Juventum.pl Autor powieści "Pragnę, Kocham, Nienawidzę". Sport to dla niego nie tylko wyniki i zwycięstwa, ale wartości, które za sobą niesie.

Więcej w Analizy