Złoto w niesamowitym stylu wywalczyła dwójka podwójna mężczyzn Mirosław Ziętarski i Fabian Barański. Panowie zasługują na ogromną pochwałę za to jaką taktykę obrali. Nasza dwójka z niesamowitą precyzją odpierała ataki konkurentów i aż do samego końca trzymała wszystkich kibiców w napięciu. Dopiero fotofinisz pokazał, że to Polacy do samego końca utrzymywali swoją łódkę z przodu. Należy się cieszyć, że Ziętarski i Barański, prowadzeni przez „creme de la creme” polskiego wioślarstwa – Aleksandra Wojciechowskiego i Roberta Sycza, pokazali ogromny potencjał właśnie na mistrzostwach Europy.
Druga osada prowadzona przez duet trenerski Wojciechowski – Sycz to czwórka podwójna mężczyzn w składzie: Mateusz Biskup, Szymon Pośnik, Dominik Czaja i Adam Wicenciak. Nasi reprezentanci w Lucernie zajęli siódme miejsce. To wynik poniżej oczekiwań, ale trzeba pamiętać, że popłynęli po raz pierwszy w takim składzie. Jestem jednak przekonana, że jeszcze nie jeden zapierający dech w piersiach wyścig przed nimi.
Srebrny medal Artura Mikołajczewskiego w jedynce wagi lekkiej dał wszystkim nam mnóstwo radości. Widać, że zawodnik jest bardzo głodny sukcesu i chce za wszelką cenę wykorzystać szansę jaką dostał po rocznej nieobecności w kadrze narodowej. W wadze lekkiej reprezentowała nas również dwójka podwójna Miłosz Jankowski i Jerzy Kowalski. Wygrali finał B i zajęli siódme miejsce. Zawodnicy zmagali się na mistrzostwach z problemami zdrowotnymi, a mimo to postanowili dokończyć rywalizację. Na pewno za taką postawę należą im się wielkie brawa. Cała wspomniana trójka trenuje pod okiem Piotra Bulińskiego. Przed nimi jeszcze dwa Puchary Świata, a potem trzeba będzie zdecydować, których dwóch zawodników powalczy o kwalifikacje olimpijskie.
Srebrny medal zdobyli też Michał Szpakowski, Marcin Brzeziński, Mikołaj Burda i Mateusz Wilangowski. To kolejny dobry start w tym sezonie czwórki bez sternika mężczyzn. Warto przypomnieć, że trzy tygodnie temu wygrali Puchar Świata w Płowdiwie. Jak widać zawodnicy, którzy rok temu przesiedli się z ósemki, odnotowują rokujące na przyszłość wyniki. Jestem bardzo ciekawa jak nasza czwórka zaprezentuje się na tle zawodników ze świata podczas Pucharu Świata w Poznaniu.
Fabian Barański i Mirosław Ziętarski w walce o złoto
Czwórka bez sterniczki kobiet Maria Wierzbowska, Monika Chabel, Joanna Dittmann i Olga Michałkiewicz wywalczyła brązowy medal, powtarzając tym samym wynik z zeszłego roku. To nadal względnie młoda osada, dla której obecny rok może być przełomowy. Przede wszystkim dlatego że w tym roku odbędą się kwalifikacje olimpijskie.
Drugą osadą prowadzoną przez Michała Kozłowskiego jest dwójka bez sterniczki. Anna Wierzbowska i Monika Sobieszek pływają ze sobą drugi sezon i widać, że z każdym startem nabierają większej pewności siebie. Warto podkreślić, że ich konkurencja jest niewątpliwie najtrudniejsza i należy życzyć dziewczynom wytrwałości i spokoju w przygotowaniach.
Czwórka podwójna kobiet Katarzyna Zillmann, Maria Springwald, Marta Wieliczko i Agnieszka Kobus zajęła czwarte miejsce. Dla wielu kibiców jak i samych zawodniczek nie jest to wynik satysfakcjonujący. Polki wraz z osadami Niemiec i Holandii bardzo mocno zaczęły, a potem nadal solidnie płynęły do półmetka. Później Niemki i Holenderki zaczęły nam odpływać, a piorunujący finisz zanotowały Ukrainki. Tak dobra postawa rywalek mogła być pewnym zaskoczeniem, ale to pokazuje, że im bliżej Igrzysk tym stawka bardziej wyrównana. Na pewno jeszcze przez chwilę ten wynik będzie oceniany jako porażka. Ale pamiętajmy, że droga do sukcesu bywa usłana porażkami. Bez nich nie osiągnie się sukcesu. Jestem jednak spokojna o nasze zawodniczki, wrócą na swoje tory.
Na koniec dwójka podwójna kobiet Martyna Radosz i Krystyna Lemańczyk-Dobrzelak. Ta para też nie będzie mogła zaliczyć tych mistrzostw Europy do udanych. Jednak tak jak w przypadku czwórki podwójnej (obie osady prowadzi Jakub Urban), pozostaje wyciągnąć wnioski i z jeszcze większą motywacją przygotować się do mistrzostw świata w tym roku.