Przemysław Paszowski: Sofia od tego weekendu chyba będzie kojarzyła się pani wyłącznie dobrze?
Anika Godel-Chełmecka: Zdecydowanie tak. Lubię to miasto. Wcześniej stawałam tu na podium turnieju z cyklu Pucharu Świata. Teraz natomiast stało się dla mnie niezwykle ważne, bo właśnie tutaj sięgnęłam po medal imprezy rangi mistrzowskiej.
To srebro to pani największy sukces w karierze?
Jest to na pewno mój pierwszy tak prestiżowy medal. Mam na swoim koncie kilkanaście medali Pucharów Świata z wielu miejsc globu. Każdy ma swoją historię, a niektóre są dla mnie szczególnie ważne, tak jak wywalczone w tym roku w Izraelu złoto Igrzysk Machabejskich czy srebro Klubowych Mistrzostw Europy zdobyte w Turcji w 2016 roku. Natomiast ten medal z Sofii jest na pewno najistotniejszy pod względem sportowym.
Jak pani postrzega to miejce? To jest wygrane srebro czy przegrane złoto?
W taekwondo, tak samo jak i w każdym sporcie walki jest tak, że jedynie złoto oznacza absolutne zwycięstwo. Tylko jedna zawodniczka wróci do domu bez przegranej walki w turnieju. Tym razem to nie byłam ja. Przyznam, że zmagałam się z uciążliwym przeziębieniem. Zażywane antybiotyki mocno mnie osłabiły i obawiałam się, że to zniweczy przygotowania do zawodów i szansę na osiągnięcie dobrego wyniku. W tym kontekście, myśl o przegranym złocie nie przyćmiewa mi więc zadowolenia z wygranego srebra. Trzeba się cieszyć z osiąganych zwycięstw, czerpać pozytywną energię i w ten sposób nagradzać siebie za ciężką pracę.
Co ten sukces dla pani znaczy?
Jestem wicemistrzynią Europy! Mówię to z dumą. Medal zwieńczył 2017 rok – niezwykle trudny pod wieloma względami, zarówno sportowymi jak i prywatnymi. Uszczęśliwił nie tylko mnie, ale i moich trenerów – Waldemara Łakomego i Łukasza Schefflera. To nasz wspólny sukces. Teraz chwilę się nim wszyscy nacieszymy, a już od stycznia będzie on dodatkowym bodźcem do ciężkiego treningu, który jak widać przynosi wymierne efekty.
Ten medal został wywalczony w kategorii olimpijskiej. Jak rozumiem wszystko co pani robi podporządkowuje teraz pod powtórzenie tego rezultatu w Tokio za trzy lata.
Nie srebrny, a złoty medal Igrzysk Olimpijskich jest jednoznacznym celem wszystkich decyzji podejmowanych w ciągu kilku ostatnich lat mojego życia. Powrót ze Skandynawii do Polski, przeprowadzka z Warszawy do Poznania… Podjęłam wiele trudnych decyzji, a każda z nich bezpośrednio wpływa nie tylko na moje życie, ale i moich najbliższych. Mam tego świadomość. To co mogę zrobić, to dawać z siebie najwięcej jak to możliwe i jednocześnie cieszyć się wyzwaniami. Oczywiście bywają trudne chwile, rozczarowania z których trudno się podnieść, ale życie sportowca to naprawdę cudowna podróż. Mam nadzieję, że moja wiedzie do Tokio.