Czy miejsca zajęte przez Kurowskiego i Sochowicza to dobry wynik?
Karol Mikrut: Maciej Kurowski to mój kolega po fachu, a w życiu prywatnym przyjaciel. Według mnie jest ważnym elementem tego sportu w Polsce. Warto przypomnieć, że są to trzecie Igrzyska Maćka i to doskonale świadczy o tym, że jest dojrzałym sportowcem, który wie czego chce i realizuje swoje marzenia. Miejsce w pierwszej dwudziestce już jest sukcesem, patrząc na możliwości naszego kraju w tym sporcie. Natomiast dwudzieste siódme miejsce Mateusza pozostawia wiele do życzenia, ponieważ stać go na piękne wyniki i super jazdę, co udowodnił wcześniej na zawodach Pucharu Świata. Myślę, że byłby w stanie tutaj zjechać w okolicy czasu Maćka, a może i nawet lepiej. Widać w nim olbrzymi potencjał. Jego sanki po prostu cieszą. Z każdego ślizgu wychodzi uśmiechnięty i pełen adrenaliny. Systematycznie poprawia błędy, zwłaszcza ma coraz szybszy start.
Wierzę, że za rok będzie jeszcze lepszy. Doszły mnie słuchy, że Mateusz przygotowuje się z Chmielewskim i Kowalewskim. A kto interesuje się saneczkarstwem to wie, że nasza dwójka ma jeden z najlepszych startów na świecie! Sochowicz musi jeszcze dorosnąć do saneczkarstwa, ale właśnie ta jego młoda krew napędza go. Liczę na to, że za kilka lat będziemy mieli godnego następcę Macieja w jedynkach.
Jakie największe błędy popełnili Polacy w swoich ślizgach?
Macieja na tym torze stać na dużo więcej. Błędy popełnione przez niego zwłaszcza w drugim i trzecim ślizgu oddaliły szanse na zakończenia rywalizacji w okolicach dziesiątego miejsca. Pierwszy ślizg Maćka był bardzo dobry. Stracił tylko cztery dziesiąte sekundy do pierwszego miejsca. Gdyby powtórzył to w kolejnych trzech ślizgach, wówczas byłby kilka miejsc wyżej. W drugim ślizgu Maciek stracił trochę na górze toru, co kosztowało najwięcej czasu. Potem jeszcze za sławną „dziewiątką”, która pozbyła Felixa Locha medalu. Z tych czterech ślizgów najlepszy był ostatni. Pokonany został na luzie. U Mateusza pierwszy i trzeci ślizg były bardzo słabe. Drugi, mimo błędów za „dziewiątką”, był w miarę dobry.
Jak można podsumować ich występ?
Maciej Kurowski wypadł w miarę swoich możliwości. Mógł osiągnąć więcej, ale i nie ma co narzekać. Niestety Mateusz rozczarował mnie trochę. Myślałem, że nawiąże rywalizację z Maćkiem i resztą stawki z pierwszej dwudziestki, lecz tak się nie stało.
Czy pierwsze trzy miejsca jedynek męskich można było przewidzieć?
Zawody zaskoczyły mnie pod każdym względem. Mianowicie pierwszy ślizg pozamiatał faworytów. Mówię tutaj między innymi o Semenie Pavlichenko i Wolfgangu Kindlu. To ich obok Felixa Locha obstawiałem w pierwszej trójce. Chrisa i Johannesa znam osobiście i bardzo cieszę się z ich występu. Naprawdę należało się im po tym wszystkim, co przez tyle lat wnieśli do tego sportu. Z całego serca im gratuluję. Natomiast David? Młody zawodnik jest zaskoczeniem dla całego świata. Należy tez zwrócić uwagę na pierwszą dziesiątkę. Znalazło się w niej kilku zawodników, którzy nie błyszczeli w tym sezonie, a jednak pokazali, co potrafią. Mówię o takich nazwiskach jak Edney.
Czyli brak medalu dla Felixa Locha to olbrzymia niespodzianka?
Felix Loch jest zaskoczeniem. Miał medal w kieszeni, lecz to jest piękno tego sportu. Spóźnione minimalnie wejście Felixa na „dziewiątkę” i utrata kontroli zmusiły go do porzucenia marzeń o olimpijskim krążku. Jednak w przyszłości Felix jeszcze swoje pokaże. Bo jak wiemy, dominuje on w konkurencji jedynek mężczyzn.
Czego powinniśmy oczekiwać po występie Polek w jedynkach, które dzisiaj rozpoczynają swoją rywalizację?
Trudno mi ocenić, jak zakończy się ta rywalizacja. Ponieważ zarówno Ewa, jak i Natalia miały problemy na treningach. Jednak znam je na tyle, że wiem co pokażą. Z Natalią występowałem między innymi w sztafecie w 2014 roku. Zajęliśmy wówczas ósme miejsce w Soczi po dyskwalifikacji Rosji. Na pewno będą walczyć ze wszystkich sił.