Vital Heynen po zdobyciu srebra na Pucharze Świata napisał na Twitterze, że przekaże komuś swój medal. „Prześlijcie mi swoje historie, a bohater tej z nich, która poruszy mnie najmocniej, otrzyma mój medal” – napisał wtedy szkoleniowiec.
Do Belga przysłano kilkaset e-maili, a spośród nich najbardziej wzruszyła go historia Jakuba Procanina. To 22-latek, któremu choroba nowotworowa zniszczyła karierę siatkarską. Mężczyzna cierpi na poważny nowotwór – mięsaka maziówkowatego. W konsekwencji amputowano mu lewą rękę.
„Łokieć w lewej ręce bolał mnie właściwie od 15. roku życia, ale przełom nastąpił, kiedy zacząłem grać w II lidze. Ręka nie wytrzymywała, zdarzało się, że niemal mdlałem z bólu. Wysłano mnie na badania. Przez pół roku jeździłem po różnych lekarzach, szukając przyczyny mojego cierpienia. Była rehabilitacja, USG, rezonans. W pewnym momencie w miejsce bólu podano mi zastrzyk ze sterydem, który uruchomił lawinę nieszczęść” – czytamy w serwisie siepomaga.pl
„Po 6 miesiącach guz był już widoczny gołym okiem. Długo czekałem na operację, aż w końcu udało się usunąć paskudztwo. Początkowo podejrzewano zwykły ganglion, ale badania histopatologiczne nie pozostawiły cienia wątpliwości. Nowotwór, mięsak maziówkowy. Śmiertelne zagrożenie. Nie miałem wtedy jeszcze 20 lat, a mój świat wywrócił się do góry nogami” – pisze Jakub na portalu siepomaga.pl
„Chemia, operacja, radioterapia. Poznałem na własnej skórze, co to znaczy walczyć o życie. Straciłem włosy i jeden z najlepszych okresów dla młodego chłopaka, ale dzięki wsparciu wielu osób, tę bezpardonową walkę wygrałem. Nie było łatwo, nikomu nie życzę poznawania oddziału onkologii od strony pacjenta. Miejsca, w którym śmierć wyjątkowo często przychodzi po pacjentów, nie zwracając uwagi na ich wiek, wykształcenie, czy plany na przyszłość…” – czytamy dalej.
Wtedy rękę udało się uratować. Niestety po dwóch latach koszmar powrócił, a lekarze stwierdzili nawrót choroby. „Wznowa… Każdy, kto kiedykolwiek miał do czynienia z nowotworem, boi się tego słowa najbardziej na świecie. Tym razem nie ma już mowy o chemioterapii. Jedynym rozwiązaniem, powtarzanym jak mantra przez polskich lekarzy, jest amputacja ręki. Ja jednak bardzo lubiłem tę rękę. Mimo że była już mocno poprzecinana bliznami i miała wycięty bardzo duży kawałek mięśnia” – opowiada Kuba.
„Ostatnią nadzieją miało być bardzo nowoczesne leczenie w Monachium, na które udało się wyjechać, dzięki wsparciu wielu dobrych ludzi. Niestety, rak był szybszy i po przyjeździe do kliniki okazało się, że nie ma odwrotu, trzeba uciąć rękę. Decyzję musiałem podjąć sam i była to najtrudniejsza decyzja w moim życiu. Ostatni raz widziałem się z nią 19 lipca, ale przez ostatnie 3 dni nie mogłem się już doczekać zabiegu, bo guz mocno urósł i ręka zaczęła mnie potwornie boleć. Popatrzyłem na nią, pożegnałem się, w oku zakręciła się łza. Gdy się obudziłem, już jej nie było…” – pisze Jakub Procanin.
Historia siatkarza, któremu choroba zniszczyła karierę i utrudniła codzienne funkcjonowanie, mocno wzruszyła Vitala Heynena. Belg postanowił przekazać swój medal właśnie jemu. W czwartek selekcjoner reprezentacji Polski poinformował, że spotkał się z Jakubem Procaninem. „Wyjątkowe spotkanie z bohaterem wyjątkowej historii” – napisał Vital Heynen.
Ta wyjątkowa historia może mieć jednak ciąg dalszy. Jakub Procanin zbiera obecnie pieniądze na nowoczesną protezę. Do tej pory zebrano ponad 40 tysięcy złotych, a potrzeba jeszcze 63 tysięcy. Zbiórka w serwisie siepomaga.pl kończy się za 13 dni.