Przemysław Paszowski: Jak się pani czuje po osiągnięciu swojego życiowego sukcesu? Urszula Łoś: Jestem bardzo szczęśliwa, że zdobyłam medal i to w konkurencji indywidualnej. To dla mnie motywacja do jeszcze cięższej pracy, która czeka mnie niebawem.
Dla wielu pani trzecie miejsce to spora niespodzianka, czy pani też była tym zaskoczona? Czy może liczyła pani ten ten sukces?
Byłam zaskoczona tak samo jak inni. Dla mnie sukcesem był już awans do półfinału. Gdyby ktoś rano powiedział mi, że będę jechać w finale A to brałabym to w ciemno!
Ten finałowy wyścig nie należał do najłatwiejszych, ale doskonale go pani rozegrała.
Nie był najłatwiejszy, to prawda. W finale zawsze znajduje się czołówka światowa, ale chcę zaznaczyć, że w poprzednich wyścigach też miałam mocne rywalki. Pokonałam aktualną mistrzynię świata i Europy. Tego dnia każdy bieg układał się pode mnie. Przez cały czas miałam poczucie, że moja babcia, która zmarła dzień przed zawodami, czuwała nade mną i pomogła mi w jechaniu po medalu. To właśnie jej dedykuję ten sukces.
W ostatnich tygodniach jest pani w świetnej formie. Start w Londynie to tylko potwierdził. Ma pani na swoim koncie kilka medali krajowych mistrzostw i rekordy Polski.
Ostatnio noga kręci jak nigdy dotąd, choć przyznam, że czuję już zmęczenie. Ten rok pokazał, że stać mnie na dużo. Mogę teraz powiedzieć, że ktoś kto we mnie nie wierzył dwa lata temu, grubo się pomylił.
Jest jakaś tajemnica takiej wysokiej formy?
Tajemnic się nie zdradza (śmiech). Na pewno warto uwierzyć w swoje możliwości! Jeszcze dwa lata temu nie pomyślałabym o wejściu do kolejnego biegu w keirinie czy sprincie drużynowym. Teraz staje się to powoli codziennością.
Ostatnio mówiła pani, że bardziej od miejsc cieszy się z punktów, które przybliżają do startu na Igrzyskach. Podtrzymuje pani to po starcie w Londynie?
Oczywiście, że tak. Teraz każdy punkt jest na wagę złota. Wierzymy, że w drużynie, że wygramy tę walkę o Igrzyska i tego się trzymamy!
Rozumiem, że po takich wynikach będą to udane święta.
Jak najbardziej!
Jak spędzi je Urszula Łoś? Czy to jest taki długo oczekiwany czas po tygodniach startów?
Święta spędzę w domu z rodziną. Będę to dwa dni bez treningów Mam nadzieję, że odpocznę trochę od roweru. Z braku treningu będę mieć więcej czasu na jedzonko. Zaraz po świętach wraca już do normalnych treningów.
A czy kolarz może sobie w święta pozwolić na poluzowanie świątecznego pasa czy jednak dieta obowiązuje?
Dieta w święta? W żadnym wypadku! W te dni nie będę sobie żałować! Nie zamierzam liczyć kalorii!
Skoro święta to i życzenia. Czego pani życzyć świątecznie i noworocznie?
Przede wszystkim zdrowia. Reszta przyjdzie sama.
A ma pani jakieś postanowienia noworoczne?
Szczerze mówiąc, nie myślałam o tym. Nie bawię się w rzeczy typu „nowy rok, nowa ja”. Będę cały czas sobą.