Znajdź nas

Długie rozmowy

Nowe rozdanie w polskich biegach. Urszula Łętocha: Trzeba trenować i to ciężko

Już za niespełna dwa tygodnie w fińskim Kuusamo inauguracja Pucharu Świata w biegach narciarskich. W porównaniu do poprzedniego sezonu w polskiej kadrze doszło do poważnych zmian. Najważniejsza z nich jest taka, że nowymi opiekunami grupy zostali Aleksander Wierietielny i Justyna Kowalczyk. Ponadto kadra została znacząco odmłodzona, a jedyną zawodniczką, która się w niej ostała jest Urszula Łętocha. W rozmowie z „Magazynem Sportowiec”, 24-letnia zawodniczka zdradza jak wygląda współpraca z nowym sztabem i co będzie jej celem w nadchodzącym roku.

Urszula Łętocha podczas biegu
Urszula Łętocha w trakcie zawodów /fot. Sandro Halank, Wikimedia Commons, CC BY-SA 3.0/

Przemysław Paszowski: Jest pani jedyną zawodniczką, która po poprzednim sezonie ostała się w kadrze A. Sukces czy wyzwanie?                                                                                                                                Urszula Łętocha: Jest to wielkie szczęście, że mogę tu być i pracować z trenerem z tak bogatym stażem oraz z mistrzynią z ,,worem tytułów”. Moim zdaniem to wyzwanie pokazujące czy jestem w stanie wykonywać odpowiednio ciężką pracę, która jest jedyną drogą do sukcesu w tej dyscyplinie.

To co stało się po poprzednim sezonie to rewolucja czy ewolucja?

Moim zdaniem to miła niespodzianka, że Justyna Kowalczyk i Aleksander Wierietielny zdecydowali się wziąć sytuację kobiecych biegów w ,,swoje ręce”. Tak samo mogliby iść na emeryturę i powiedzieć ,,dziękuję”, a tu proszę, chcą pomóc i poświęcają swój czas. Gdyby nie oni, pewnie rozpętałaby się wielka wojna, zmierzająca do rewolucji, czego uwieńczeniem byłaby bitwa o zawodników i trenerów.

Jak ocenia pani tę współpracę?

Jestem z niej bardzo zadowolona. Przede wszystkim trener wszystkie z nas traktuje równo i jest dla wszystkich dostępny. Na każdym kroku mamy zapewnione to czego potrzebuje zawodnik. Naszym zadaniem jest pełne zaangażowanie i dbanie o swoje zdrowie, a o całą resztę dba sztab. W razie potrzeby Justyna lub trener od razu reagują, nie jesteśmy zostawione same sobie. Ponadto wielki spokój i pewność dla samej siebie daje mi zaufanie do trenera, czyli wiara w jego wytyczne i polecenia. Wiemy, że on wie najlepiej i nikt z grupy nie podważy jego słowa.

Urszula Łętocha w trakcie treningu

Urszula Łętocha podczas treningu /fot. instagram Urszuli Łętochy/

Jak duża jest różnica między pracą z nimi, a poprzednim sztabem?

Obecna praca wygląda inaczej. Tutaj nie ma żadnej filozofii, trenujesz i to ciężko. Dla mnie jest to odpowiednie, bo zawsze chciałam mocno pracować. Wydaję mi się, że poprzednie sztaby same komplikowały sobie sprawy, co nie przekładało się na wyniki, pomimo możliwości jakie zapewnia PZN. Mieliśmy zapewnione warunki, których niejeden by pozazdrościł, ale jeśli na uwadze ma się własne interesy oraz swoje mądrości życiowe to nie będzie porządku. I przede wszystkim to co uważam jest najistotniejsze – trener jest autorytetem, którego zawodnik się słucha i podporządkowuje, a nie na odwrót.

Jakie są największe atuty duetu Wierietielny-Kowalczyk?

Myślę, że największy atut to zamiłowanie do ciężkiej pracy, bez której – nie oszukujmy się – nie ma efektów. A dowodem tego są sukcesy Justyny. Ponadto ich pracę charakteryzuje pełny profesjonalizm.

>> ZAPOMNIEĆ O PJONGCZANGU. MACIEJ STARĘGA SZYKUJE SIĘ DO SEZONU

Czy fakt, że trenuje się z dwukrotną mistrzynią olimpijską, mobilizuje do jeszcze większego wysiłku? Chyba każdy chciałby przy takiej gwieździe pokazywać się z jak najlepszej strony.

Tak, jest to dodatkowa mobilizacja. Myślę, że każda z nas chce pokazać się z jak najlepszej strony. Przekłada się to na pełne zaangażowanie na każdym treningu, by nie pokazać swoich słabości. Co roku na swojej drodze miałam jakieś ,,hamulce”, które nie pozwalały na stuprocentową realizację siebie w treningach. W tym okresie przygotowawczym starałam się na każdym kroku wykorzystać daną szansę, poprzez pracę na swojej maksymalnej mobilizacji. Po to by jak nadrobić jak tylko się da zaprzepaszczone dotąd momenty i czas.

Urszula Łętocha o nowym sezonie

Urszula Łętocha zadowolona ze współpracy z nowym sztabem /fot. instagram Urszuli Łętochy/

Nad czym pani pracowała najmocniej w okresie przygotowawczym?

Główny nacisk stanowiła praca nad techniką klasyczną. W moim przypadku jak i reszty dziewczyn znacznie różni się od poprzednich lat. Trener ustawiał nas od podstaw by biegać techniką ,,Justyny Kowalczyk”. Oprócz tego, ten wzór mieliśmy zawsze na każdym treningu, więc nie był to tylko przekaz słowny. Justyna przez swoją dalszą aktywność sportową daje nam wiele wskazówek i podpowiedzi, które są najcenniejsze.

Jakie są pani cele na przyszły sezon?

Głównym celem są Mistrzostwa Świata w Seefeld, Uniwersjada oraz wybrane starty w Pucharach Świata.

>> DOMINIK BURY: PODCHODZĘ DO TEGO SEZONU BOJOWO

Na ile realne jest regularne punktowanie w Pucharze Świata?

Tego na razie nie jestem w stanie powiedzieć. Zobaczymy co przyniesie czas. Nigdy nie oceniam sytuacji przedwcześnie.

W zeszłym sezonie nasza kadra nie startowała zbyt często w Pucharze Świata? Teraz się to zmieni czy priorytetem będą zawody niższej rangi?

W tym roku będą to wybrane starty w Pucharze Świata. Jednak wszystko zależy od dyspozycji.

Urszula Łętocha przed startem

Urszula Łętocha nie ma jeszcze punktów w Pucharze Świata /fot. instagram Urszuli Łętochy/

Czy do nadchodzącego sezonu przystępuje pani w jakiś sposób podrażniona tym, że nie zmieściła się w kadrze olimpijskiej?

To już etap zamknięty. Stało się i tyle. Może nawet lepiej, że nie pojechałam na wycieczkę. Jestem szczęśliwa, że teraz mogłam dostać szansę i znaleźć się w teamie Justyny i trenera Wierietielnego. Gdyby nie to, możliwe, że narty poszłyby w kąt.

W kadrze jest teraz wiele jeszcze młodszych dziewczyn. Czuje pani na plecach ich oddech?

Widzę sama po sobie, że gdy jest się młodym wszystko wygląda inaczej, ambicja i mobilizacja jest na pełnych obrotach i wszystko jest ,,świeże”. Młody organizm chłonie i regeneruje się szybciej. Tak samo jest tutaj każda z dziewczyn walczy o jak najlepszy wizerunek w oczach teamu. Każda z nich ma swoje mocne strony. Moim zdaniem dla tych juniorek jest to najlepsza szansa jaką dostały. Wielkie szczęście mieć taką perspektywę mając siedemnaście – osiemnaście lat. Gdybym miała taką możliwość jak one i mogła cofnąć czas trenowałabym bez wszelkich obaw i dyskusji.

Czy sezon 2018/2019 będzie najlepszym w pani karierze?

Sama jestem ciekawa.


Urszula Łętocha. Biegaczka narciarska. Wielokrotna medalistka Mistrzostw Polski. Triumfatorka cyklu Slavic Cup w sezonie 2016/2017.

Dziennikarz radiowy i telewizyjny. W latach 2013-2016 redaktor naczelny portalu Juventum.pl Autor powieści "Pragnę, Kocham, Nienawidzę". Sport to dla niego nie tylko wyniki i zwycięstwa, ale wartości, które za sobą niesie.

Więcej w Długie rozmowy