Szymon Kastelik: Gratuluję dwóch medali Mistrzostw Świata. Co one dla pani znaczą?
Patrycja Haręza: Serdecznie dziękuję. Te medale to najlepsze podsumowanie mojej całorocznej ciężkiej pracy. To dla mnie również najważniejsza i najcenniejsza nagroda jaką udało mi się zdobyć w tym roku.
Czy któryś z tych krążków stawia pani wyżej w hierarchii?
Szczególne ważny jest dla mnie brąz, który wywalczyłam indywidualnie w szabli kobiet w swojej kategorii B, ponieważ musiałam włożyć naprawdę wiele wysiłku aby go zdobyć.
Przed wyjazdem do Włoch liczyła pani na taki wynik?
Szczerze mówiąc tak, ponieważ wiedziałam, że jestem bardzo dobrze do nich przygotowana. Wierzyłam, że uda mi się zdobyć medal na tegorocznych Mistrzostwach Świata. Kwestia była tylko jaki kolor krążka trafi w moje ręce. Pomimo tego, że to już końcówka sezonu i każdy chciałby odpoczywać po całym roku wypełnionym sporą ilością zawodów, to ja sama do Mistrzostw przygotowywałam się bardzo intensywnie, co wiązało się z większą liczbą treningów niż dotychczas.
Jak wygląda takie przygotowanie do docelowej imprezy? Czy ono jest identyczne jak w przypadku sportowców pełnosprawnych?
Myślę, że takie przygotowywania osób niepełnosprawnych do ważnych sportowych imprez nie różni się zbytnio od przygotowywań osób sprawnych. Trening obejmuje kilka elementów, rozgrzewkę, ćwiczenia w parach, lekcje indywidualne oraz walki wolne, z założeniami i na punkty. Ważnym elementem są również ćwiczenia wzmacniające tułów i ramiona, które są u szermierzy niezwykle istotne, czyli ćwiczenia z fizjoterapeutą, z ciężarkami i taśmami. Ponadto uczęszczamy również na siłownię oraz basen.
A czy osoba, która tak jak pani osiąga duże sukcesy, może liczyć na wsparcie państwa? Mam tutaj na myśli jakieś stypendia, finansowanie? Przed Paraigrzyskami sporo mówiło się, że w tym aspekcie są braki.
Owszem. Za osiągnięte wyniki, miasto oferuje wsparcie finansowe w postaci stypendium sportowego oraz jednorazowej nagrody od prezydenta. Ponadto za medale z Mistrzostw Świata oraz Mistrzostw Europy przysługują nam również nagrody pieniężne i stypendia z Ministerstwa Sportu i Turystyki. Jest to miłe, że sportowcy niepełnosprawni są w ten sposób doceniani i wynagradzani za swoją ciężką pracę, jednak nadal to wsparcie jest znacznie mniejsze niż u sportowców pełnosprawnych.
Na Zachodzie niepełnosprawni sportowcy często mają identyczne zarobki jak ich pełnosprawni koledzy. Jak to wygląda w Polsce?
Jeśli chodzi o zarobki sportowców niepełnosprawnych w Polsce to sytuacja w ostatnich latach znacznie się poprawiła. Niestety nadal jesteśmy niedoceniani i wynagrodzenia jakie otrzymujemy są znacznie niższe niż te, które otrzymują sportowcy pełnosprawni. Mam jednak nadzieję, że z czasem to ulegnie poprawie, zważając chociażby na to, że sportowcy niepełnosprawni przywożą z Igrzysk Paraolimpijskich dwu lub nawet trzykrotnie więcej medali niż sportowcy pełnosprawni.
W ogóle łatwo jest zacząć ludziom takim jak pani profesjonalną karierę w Polsce?
Myślę, że w dzisiejszych czasach to nie jest takie trudne. Obecnie w Polsce jest bardzo dużo klubów sportowych, wystarczy przyjść i spróbować swoich sił w danej dyscyplinie. Trzeba znaleźć tylko czas i ochotę, a następnie zacząć intensywnie trenować, aby osiągać jak najlepsze wyniki na zawodach krajowych i międzynarodowych.
A dlaczego wybrała pani właśnie szermierkę?
Odkąd usiadłam na wózek miałam możliwość spróbowania swoich sił w wielu sportach: koszykówka na wózkach, unihokej, kajakarstwo, wioślarstwo, strzelectwo, wędkarstwo, szermierka na wózkach. Jednak mimo wszystko to szermierka najbardziej przypadła mi do gustu. To jeden z najbardziej żywiołowych sportów, szybki, dynamiczny. Trzeba dużej koncentracji, sprytu i zwinności, a także skupienia, by przetrwać na planszy szermierczej. Jeden niewłaściwy ruch może dzielić nas od zdobycia medalu. Trzeba mieć w sobie ducha walki, aby trenować szermierkę na wózkach. Gdy siadam na wózek szermierczy i zakładam maskę to zapominam o wszystkim. Wtedy liczy się tylko przeciwnik i wygrana.
Gdyby miała pani powiedzieć, co dała pani ta dyscyplina to byłoby to…
Szermierka to kontaktowy sport. Dzięki niej otwarłam się bardziej na ludzi. Nauczyłam się cierpliwości oraz tego, że nie zawsze się wygrywa.
Kilka lat temu startowała Pani w konkursie Miss Polski na wózkach inwalidzkich. Skąd ten pomysł?
Tak to prawda. Kiedy się dowiedziałam, że rusza pierwsza edycja Miss Polski na wózkach postanowiłam spróbować swoich sił. Tym bardziej, że sporo znajomych i członków mojej rodziny mnie do tego namawiało. Pomimo tego, że nie udało mi się wejść do najlepszej dziesiątki to była świetna zabawa.
Taka impreza pomaga uwierzyć w siebie?
Zdecydowanie tak. Medale zdobyte na tak ważnych zawodach to bardzo dobra motywacja do dalszego działania.
Ma pan jakiegoś idola? Kogoś kto jest dla pani wzorem?
Idolem, wzorem do naśladowania jest mój trener, były szermierz, który jako zawodnik również zdobywał medale dla Polski. Z szermierką ma styczność już ponad 40 lat. On nauczył mnie tej dyscypliny od podstaw i do dzisiaj mnie trenuje, z czego jestem bardzo zadowolona. Uważam, że przede wszystkim dzięki niemu zdobyłam większość swoich krążków. Jeździ ze mną na większość ważnych zawodów, wspiera mnie i jak trzeba to daje kopniaka do działania. Myślę, że gdyby nie on to zapewne nie zaczęłabym trenować szermierki na wózkach.
Rzym to już wspomnienie, a co dalej? Walka o Tokio?
Oczywiście. Igrzyska Paraolimpijskie w Tokio to mój główny cel. Po drodze będzie wiele mniej lub bardziej ważnych zawodów, na których muszę być i zajmować najlepsze miejsca. Jednak to do Tokio głównie będę się teraz przygotowywać. Od połowy 2018 roku rozpoczynają się kwalifikacje do Igrzysk i wierzę, że tym razem uda mi się wziąć w nich udział.