Czesi i Polacy byli największymi rewelacjami mistrzostw świata w Chinach. Nasi południowi sąsiedzi zaszli do ćwierćfinału dzięki nieoczekiwanym zwycięstwom z Turcją i Brazylią. Spotkanie zapowiadało się na wyrównane, choć biało-czerwoni mieli świeżo w pamięci sromotną porażkę z Czechami w trakcie przygotowań do mistrzostw.
Mecz znakomicie rozpoczęli podopieczni Mike’a Taylora. Wynik trójką otworzył Adam Waczyński, a potem trafienie za dwa dołożył Adam Hrycaniuk. Po czterech minutach było już 14:6, a Czesi poprosili o czas. To rewelacyjnie wpłynęło na drużynę naszych południowych sąsiadów. Kapitalną partię zaczął rozgrywać Tomas Satoransky, który zdominował sytuację na parkiecie. Dzięki niemu Czesi wyszli na prowadzenie. Polacy byli słabsi, ale po rzutach Adama Hrycaniuka i Damiana Kuliga zdołaliśmy ugrać remis.
Pierwsza część drugiej kwarty przebiegała pod dyktando biało-czerwonych. Nasi zawodnicy odskoczyli na kilka punktów, a wydatnie przyczynili się do tego wchodzący z ławki Łukasz Koszarek, Karol Gruszecki i Michał Sokołowski. Przy stanie 32:29 o czas poprosił Mike Taylor. Po wznowieniu koncert zaczął grać Tomas Satoransky do spółki z Jaromirem Bohacikiem. Po ich celnych rzutach zza łuku kolejny czas wziął opiekun polskiej kadry. Na nic to się zdało. Duet Satoransky-Bohacik wciąż prześladował Polaków. Skończyło się i tak łaskawie, bo jedynie 35:43.
Druga połowa zaczęła się od trójek. Najpierw trafił Vojtech Hruban, ale potem odpowiedzieli kolejno Adam Waczyński, Aaron Cel i ponownie Adam Waczyński. Strata Polaków zmalała do dwóch oczek, a Czesi wzięli przerwę. Po wznowieniu biało-czerwoni nie wykorzystali okazji na remis, natomiast rywale kolejny raz zaczęli doskonale trafiać za trzy. Dystans wzrósł do siedmiu oczek. W końcówce dobrze zagrali jednak A.J. Slaughter i Damian Kulig. To dzięki ich trafieniom Polska przegrywała jedynie 63:64.
Ostatnia odsłona to ponownie popisowa gra Czechów. Przez pierwsze dwie minuty tylko oni trafiali do kosza. Nadzieję dali Mateusz Ponitka i A.J. Slaughter. Po ich rzutach Polska prowadziła 70:69. Później spotkanie toczyło się cios za cios. Jeszcze trzy i pół minuty przed końcem zawodnicy Mike’a Taylora prowadzili 79:78. Wtedy jednak Polacy stanęli, natomiast Czesi tylko przyspieszyli tempo. Końcówka należała już wyłącznie do nich i to oni wygrali cały mecz 94:84.
W drugim meczu klasyfikacyjnym Serbowie pokonali 94:89 Amerykanów, w czym spora zasługa rewelacyjnie dysponowanego Bogdana Bogdanovicia. Tym samym Serbia powalczy z Czechami o piąte miejsce, natomiast Amerykanie z Polakami o siódme. Dla zespołu zza oceanu jest to pierwsza taka sytuacja od 17 lat.