Pierwszy set początkowo był bardzo wyrównany, ale od stanu 9:9 przewagę mieli już Słoweńcy. To oni lepiej grali w ataku, natomiast Serbowie popełniali sporo błędów. Pogromcy biało-czerwonych odskoczyli na cztery oczek. Przy stanie 13:17 o czas poprosił trener Serbów Slobodan Kovac. Nie poprawiło to jednak znacząco gry jego podopiecznych, a dystans się powiększał. Ostatecznie Słoweńcy wygrali 25:19.
W drugiej partii wyraźna była już przewaga Serbów. Uzyskali oni dużą przewagę już na początku. Dzięki świetnej grze blokiem Serbowie prowadzili nawet 12:5. Słoweńcy stanęli i nie potrafili sobie poradzić z tak dobrze grającymi przeciwnikami. Właściwie już w połowie seta stało się jasne, że to Serbowie go wygrają. Słoweńcy, choć przegrywali już dziesięcioma punktami, zdołali uniknąć kompromitacji. Ulegli 16:25.
Trzecia odsłona miała podobny przebieg. Serbowie szybko odskoczyli i kontrolowali przebieg meczu. Trzeciej drużynie poprzednich mistrzostw wychodziło niemal wszystko, a rywalom nic. Serbowie prowadzili już nawet 18:11. Trener Słoweńców Alberto Giulani nie potrafił znaleźć recepty jak powstrzymać rozpędzonych Serbów. Skończyło się na rezultacie 25:18.
Czwarty set był wyrównany tylko na początku. Później Serbowie wrzucili piąty bieg i zaczęli powiększać przewagę. W ich grze było widać spokój, natomiast poczynaniami Słoweńców coraz częściej decydował chaos. W końcówce Serbowie sprawiali już bardzo pewnych siebie, co Słoweńcy wykorzystali. Doprowadzili do wyniku 20:23. Ostatecznie jednak Serbowie wytrzymali napięcie i wygrali tę partię do 20, a cały mecz 3:1.
Wczoraj rozegrano spotkanie o 3. miejsce. Biało-czerwoni wygrali z nim 3:0 z Francją i sięgnęli po brązowy medal.