Schyłek lat 80. nie był dla polskiego sportu udany. Poważne problemy uwidoczniły się w 1988 roku podczas Igrzysk Olimpijskich w Seulu. Biało-czerwoni w Korei Południowej wywalczyli jedynie 16 medali, najmniej od 32 lat. Upokarzający był brak choćby jednego medalu w lekkoatletyce (pierwsza taka sytuacja od 36 lat), a także nieobecność żadnej z naszych drużyn (pierwszy raz od 32 lat).
Rok 1989 nie wyglądał wcale efektowniej. Problemy gospodarcze, społeczne i polityczne przekładały się bowiem pośrednio, a czasem wręcz bezpośrednio na kondycję polskiego sportu. Jak się okazuje, nawet wyniki osiągane przez sportowców pod koniec dekady lat 80. dobrze pokazują poważny kryzys systemu komunistycznego w naszym kraju. Przemiany w sporcie następowały jednak znacznie wolniej niż reformy polityczne. Dlatego też w 1989 roku nie dało się jeszcze odczuć specjalnej poprawy. Sport tkwił w marazmie ze swoimi bolączkami. Mimo to, także tamten czas ma swoich sportowych bohaterów.
>> ACHIM KRÓLEM SZOS
Niekwestionowaną gwiazdą 1989 roku był Joachim Halupczok. 21-letni kolarz w Chambery w wielkim stylu został amatorskim mistrzem świata w kolarstwie. Aby oddać skalę jego zwycięstwa, należy przypomnieć, że kolejni zawodnicy przyjechali na metę prawie 3 minuty po nim.
„Po trzydziestokilometrowej samotnej ucieczce, osiągając olbrzymią przewagę, Polak dosłownie zdeklasował rywali. Najwięksi optymiści, którzy marzyli o tym sukcesie, nie przewidywali, że ten wyścig będzie tak wspaniały i zwycięstwo Halupczoka tak wielkie. Owacja wszystkich widzów, podziw całego świata” – relacjonował z Chambery Maciej Biega.
Joachim Halupczok poza złotem w wyścigu ze startu wspólnego, wywalczył również srebro w drużynie. Wcześniej był też czwarty w tracącym na znaczeniu i gasnącym już Wyścigu Pokoju. Jego popularność była tak duża, że w cuglach zwyciężył w Plebiscycie „Przeglądu Sportowego” na najlepszego sportowca Polski. Głosowało na niego prawie 300 tysięcy osób.
„Mówi się, że tak jak dwadzieścia pięć lat temu w Sallanches objawił się talent Eddy Merckxa, tak w Chambery objawił się talent równie wielki” – mówił Maciej Biega o mistrzostwie świata Halupczoka. Niestety te przewidywania się nie potwierdziły. Znakomity kolarz rok później zakończył karierę z powodu problemów zdrowotnych. Zmarł w 1994 roku.
>> WOJOWNIK NOWYCH CZASÓW
Rok 1989 należał również do Marka Piotrowskiego. W sierpniu kick-bokser pokonał dotąd niezwyciężonego Ricka Roufusa i został zawodowym mistrzem świata organizacji PKC. W listopadzie wygrał z Donem Wilsonem i sięgnął po tytuł mistrzowski organizacji ISKA, PKC i FFKA. „To była walka jakiej dawno nie widziano na zawodowych ringach” – relacjonował z Chicago Aleksander Bilik, późniejszy biograf Piotrowskiego.
Marek Piotrowski stał się idolem sportowej Polski. Dla młodych chłopaków jawił się jako ucieleśnienie marzeń o lepszym życiu. W końcu kick-bokser za swoimi marzeniami ruszył aż za ocean, raptem z kilkudziesięcioma dolarami w kieszeni. Dopiął swego, co w Polsce wzbudzało ogromny podziw.
Marek Piotrowski w czasie transformacji ustrojowej był również tym, czym później stały się transmisje NBA. Powiewem Zachodu, luksusu, show i dotąd obcego światu. Nic więc dziwnego, że we wspominanym Plebiscycie „Przeglądu Sportowego” dwukrotnie zajmował drugie miejsce (1989 i 1990 rok).
>> POWIEW ZACHODU W BASENIE
Przełom lat 80. i 90. to czas wzrostu popularności pływania w naszym kraju. Przed erą Otylii Jędrzejczak na masową wyobraźnie oddziaływali Artur Wojdat i Rafał Szukała. Ten pierwszy miał za sobą świetny sezon olimpijski. W 1988 roku pobił rekord świata, a później wywalczył brązowy medal w Seulu. Ten drugi coraz mocniej dobijał się do ścisłej czołówki.
W 1989 roku Wojdat jak i Szukała błysnęli formą na mistrzostwach Europy w Bonn. Trenujący przez kilka lat w USA Artur Wojdat okazał się najlepszy na 400 metrów stylem dowolnym. Był też wicemistrzem na dystansie o połowę krótszym. „Jestem bardzo zadowolony. Wygrałem medal na dystansie na który najbardziej liczyłem” – mówił Artur Wojdat. Pytany o swoje najbliższe plany zdradził, że wkrótce musi wrócić do Stanów Zjednoczonych, ale ma… problem z wizą.
Medale w takich samych kolorach, co Wojdat zdobył również Rafał Szukała. 18-latek był najlepszy na 100 metrów motylkiem i drugi na 200 metrów. „Wspaniała niespodzianka. Jadąc tam nie spodziewałem się, że zdobędę, chociażby jeden medal. Myślałem bardziej o finałach A, ale nigdy nie pomyślałem, że w tak młodym wieku będę mógł zdobyć medale” – opisywał Rafał Szukała.
Szczyt formy na mistrzostwa Europy w Bonn zrobił również Mariusz Podkościelny. 21-latek wywalczył dwa brązowe medale – na 400 m i 1500 m stylem dowolnym. Sukcesy polskiego pływania były duże. Nic więc dziwnego, że w Poznaniu, gdzie były macierzyste kluby Szukały i Wojdata, czekały na nich tłumy.
>> MAŁA PIŁECZKA PODBIJA SERCA POLAKÓW
W czasach, gdy tenis stołowy kojarzy się tylko z wuefem aż trudno sobie wyobrazić, że w latach 80. była to jedna z najpopularniejszych dyscyplin w Polsce. Wszystko za sprawą Andrzeja Grubby, który sam lub w parze z Leszkiem Kucharskim, wyczyniał cuda przy stole. Dwa medale mistrzostw świata, a także cztery mistrzostw Europy robiły nad Wisłą gigantyczne wrażenie. „To było w najgorszym okresie, gdy staliśmy przez całą noc po masło lub po benzynę. A Andrzej wygrywał i ludzie przez chwilę byli szczęśliwi” – wspomina Andrzej Peron. W 1989 roku Andrzej Grubba wciąż zachwycał, a jego pozycja w sercach kibiców była ugruntowana. W kwietniu osiągnął największy sukces w karierze, sięgając po brąz mistrzostw świata w grze pojedynczej. Na tej samej imprezie Leszek Kucharski w grze podwójnej zdobył srebrny medal. Tym razem partnerował mu Zoran Kalinić.
O popularności z okresu PRL-u i początków III RP może też pomarzyć pięciobój nowoczesny. Osiągane w tej dyscyplinie sukcesy przechodzą zazwyczaj bez echa, a jeszcze 30 lat temu były tematem numer jeden w sportowych mediach. Tak było chociażby w przypadku Doroty Idzi, która w 1989 roku w Modenie wywalczyła mistrzostwo Europy. Po brąz sięgnęła wówczas Iwona Kowalewska. Co więcej, Polki (poza Idzi i Kowalewska również Anna Sulima) zostały też drużynowymi mistrzyniami świata i Europy.
Ze znacznie większym uznaniem niż teraz podchodzono również do osiągnięć kajakarzy. W 1989 roku Izabela Dylewska w jedynce została podwójną wicemistrzynią świata na 500 i 5000 metrów. W nagrodę czytelnicy „Przeglądu Sportowego” oddali na nią ponad 130 tysięcy głosów w Plebiscycie na najlepszego sportowca. Wystarczyło na zajęcie czwartego miejsca. Z mistrzostw świata w Płowdiwie biało-czerwoni przywieźli jeszcze trzy medale – jeden srebrny i dwa brązowe. Jeden z nich wywalczyli Maciej Freimut i Wojciech Kurpiewski, późniejsi wicemistrzowie olimpijscy z Barcelony.
>> POLSKA BEZ SKOKÓW NARCIARSKICH
W okresie przemian ustrojowych królem polskiej zimy był… łyżwiarz figurowy. Grzegorz Filipowski święcił wówczas gigantyczne sukcesy. W 1989 roku wywalczył brązowy medal mistrzostw świata w Paryżu. Był też drugi na mistrzostwach Europy w Birmingham. W telewizji wyczyny Filipowskiego śledziły miliony widzów. Był idolem nastolatek. Niestety w kolejnych latach kariera najlepszego polskiego łyżwiarza w historii znacząco wyhamowała.
W innych dyscyplinach zimowych biało-czerwonym wiodło się znacznie gorzej. Dość powiedzieć, że na mistrzostwach świata w narciarstwie klasycznym w Lahti żaden z polskich skoczków nie był w stanie wejść do „30” (do „50” wszedł tylko raz Bogdan Papierz). Skoki narciarskie znalazły się wówczas zresztą w gigantycznej zapaści. Nic więc dziwnego, że Włodzimierz Szaranowicz w „Dzienniku Telewizyjnym” nazwał TCS – Turniejem Czterech Stoczni.
Utalentowane pokolenie rosło z kolei w kobiecych biegach narciarskich. W kolejnych latach Bernadeta Bocek czy Małgorzata Ruchała były wizytówkami polskich sportów zimowych. Obiecujące rezultaty zaczął osiągać również kombinator norweski Stanisław Ustupski. W innych dyscyplinach trudno było wypatrywać jakichkolwiek pozytywów.
Poniżej oczekiwań na mistrzostwach świata zaprezentowali się hokeiści. Trzeba jednak pamiętać, że wówczas występowali na poziomie elity, co teraz jest niemal nierealnym marzeniem. Biało-czerwoni wygrali jedynie z NRD. Od pozostałych drużyn były srogie lekcje gry w hokeja. Dość powiedzieć, że Czechosłowacja wygrała z nami 15:0, Kanada 11:0, ZSRR 12:1, a USA 11:2. W konsekwencji biało-czerwoni opuścili elitę.
>> BATY DLA DRUŻYN
W wielkim kryzysie były nie tylko sporty zimowe, ale również piłka nożna. Zimą reprezentacja Polski wygrała w egzotycznych meczach z Kostaryką i Gwatemalą. Uległa natomiast Meksykowi. W kwietniu biało-czerwoni pokonali 2:1 Rumunię, a w maju przegrali 0:3 z Norwegią. Był to ostatni dzwonek przed nadchodzącymi klęskami.
W eliminacjach do MŚ we Włoszech Polacy musieli uznać wyższość Szwedów i Anglików. Po tym drugim spotkaniu z prowadzenia reprezentacji zrezygnował Wojciech Łazarek. Zastąpił go Andrzej Strejlau. „Teoretycznie mamy jeszcze o co grać i praktycznie należy tę szansę wykorzystać. Musimy zrobić wszystko, żeby zespół zaprezentował to co ma najlepszego do pokazania i żeby ludzie wreszcie w nas uwierzyli” – mówił nowy selekcjoner.
W sześciu meczach rozegranych jeszcze 1989 roku Polacy dwa razy wygrali, dwa razy zremisowali i dwa razy przegrali. Reprezentacja pod wodzą nowego szkoleniowca nie awansowała na mundial, ale pozostawiła po sobie lepsze wrażenie niż zespół Łazarka. Szczególnie obiecujący był mecz w Chorzowie, w którym biało-czerwoni bezbramkowo zremisowali z Anglikami. Mogli go jednak wygrać, gdyby byli odrobinę skuteczniejsi.
O sile reprezentacji w tamtym okresie stanowili tacy piłkarze jak Dariusz Wdowczyk, Ryszard Tarasiewicz, Krzysztof Warzycha, Jacek Ziober, Roman Kosecki czy Dariusz Dziekanowski. Część z nich już grała na Zachodzie, a pozostali wkrótce mieli tam wyjechać.
Nie szło jednak nie tylko kadrze piłkarzy. Słabe wyniki notowały wszystkie nasze gry zespołowe. Dość powiedzieć, że na mistrzostwach Europy siódme miejsce zajęli siatkarze, którzy jeszcze kilka lat wcześniej regularnie stawali na podium tej imprezy. Ówczesny trener kadry Leszek Milewski niepowodzenia dopatrywał się w charakterze naszych siatkarzy, którzy jego zdaniem byli tchórzami. Reprezentacja kobiet na mistrzostwach Starego Kontynentu była dziewiąta.
>> GOŁOTA ROZCZAROWAŁ
U schyłku lat 80. polski boks najlepsze czasy miał już za sobą. Mimo to nasi pięściarze wciąż potrafili nawiązywać walkę na światowych ringach. Wtedy takie wyniki przyjmowano jednak jako rozczarowujące, dzisiaj możemy o takich rezultatach wyłącznie pomarzyć. Na mistrzostwach Europy w Atenach bardzo liczono wówczas na Andrzeja Gołotę. 21-latek spod Akropolu przywiózł jednak „tylko” brąz. Na najniższym stopniu podium stanęli również Robert Ciba, Krzysztof Wróblewski i Rafał Rudzki. Srebro wywalczył Dariusz Czernij. Były to ostatnie tak udane mistrzostwa Europy dla polskiego boksu. Na rozegranych również w 1989 roku mistrzostwach świata Polacy wywalczyli jeden medal. Brąz zdobył Krzysztof Wróblewski. Andrzej Gołota odpadł w ćwierćfinale.
Bardzo dobrze na mistrzostwach Europy w Oulo wypadli natomiast polscy zapaśnicy. Złote medali wywalczyli Andrzej Wroński i Ryszard Wolny, a srebrne Piotr Stępień i Sławomir Zrobek. Na kolejne tak dobre występy na mistrzostwach Europy trzeba było czekać dziesięć lat. Wcześniej polscy zapaśnicy zrobili jednak furorę na Igrzyskach w Atlancie.
Nieźle wiodło się również polskim judokom. Na mistrzostwach świata w Belgradzie trzecie miejsca zajęli Waldemar Legień, Rafał Kubacki i Beata Maksymow. Jeszcze lepiej nasi zawodnicy spisali się na mistrzostwach Europy. W Helsinkach mistrzem został Kubacki. Srebro wywalczyła Maria Gontowicz-Szałas, a brąz Małgorzata Roszkowska, Joanna Majdan. Drugie (w kategorii open) i trzecie miejsce zajęła również Beata Maksymow.
Warto też pamiętać o wicemistrzostwie świata w szermierce. W Denver srebrny medal wywalczył szablista Jarosław Koniusz. 30 lat temu – choć nie w takim stopniu jak teraz – kryzys dopadł też podnoszenie ciężarów. Dowodem na to był najsłabszy od ponad trzydziestu lat występ na mistrzostwach świata. Z Aten brąz przywiózł bowiem jedynie Mirosław Dąbrowski.
>> ROK 1989, CZYLI SPORT TO NIE TYLKO FUTBOL
W czasach PRL-u, a zwłaszcza w latach 80., polskie media sportowe nie były piłkarskocentryczne. W telewizyjnych serwisach sportowych szeroko informowano o dyscyplinach, o których obecnie nawet by się nie zająknięto. Idealnym przykładem jest tu Waldemar Marszałek. Telewizja poświęcała dużą wagę jego sukcesom, a mistrzostwo świata motorowodniaka z 1989 roku zostało nagrodzone dziewiątym miejscem w Plebiscycie „Przeglądu Sportowego”.
I tak na przykład 25 sierpnia 1989 roku Telewizja Polska w czasie największej oglądalności relacjonowała przebieg międzynarodowych mistrzostw Polski w baloniarstwie. 3 października informowano natomiast o sukcesach polskich brydżystów. W połowie czerwca Dziennik Telewizyjny dużą uwagę poświęcał mistrzostwom Polski w akrobatyce szybowcowej.
Nie brakowało też absurdów. Z okazji Dnia Piłkarza przypadającego w rocznicę złotego medalu olimpijskiego w Monachium, w Konstancinie-Jeziornej zorganizowano festyn piłkarski. Można było na nim między innymi zaopatrzyć się w… papier toaletowy. Informację o możliwości nabycia luksusowego produktu podano w, a jakże, Dzienniku Telewizyjnym.