Szymon Kastelik: Los tak chciał, że grupa, w której znaleźliście się, jest prawie taka sama jak grupa drużyny Adama Nawałki na mundialu w Rosji. Czy jednak w odróżnieniu od tamtego zespołu, możemy być w waszym przypadku pewni awansu?
Przemysław Świercz: Oczywiście damy z siebie wszystko. Niezależnie od tego kto jest w naszej grupie. Tak naprawdę nie oglądamy się na innych. Naszym zadaniem jest przygotować się jak najlepiej i to przełożyć na grę całej drużyny i wyjść na każde spotkanie maksymalnie skupionym. I nie ma znaczenia z kim gramy. Aby zostać mistrzem świata, to trzeba myśleć przede wszystkim o swoich silnych stronach i narzucać swój styl gry oraz trafić z formą.
Mieliście już okazję zagrać ze swoimi grupowymi rywalami?
W 2012 roku, gdy pojechaliśmy na nasze pierwsze Mistrzostwa Świata, to tam graliśmy z Japonią o jedenaste miejsce. Wtedy wygraliśmy z nimi w rzutach karnych. Na pewno jest to już inna drużyna i podobnie jak my uczynili ogromny postęp. Tak naprawdę nie wolno lekceważyć żadnej drużyny. To są mistrzostwa świata i jadą tam tylko najlepsi. Jadą po to, aby wygrywać. Dlatego z każdą drużyną trzeba zagrać na sto pięćdziesiąt procent.
Czyli na ten moment nie jesteście pewni tego, czym mogą charakteryzować się te drużyny?
Myślę, że to już leży w kwestii pracy sztabu szkoleniowego i wyciągania przez nich wniosków z materiałów filmowych, co w dobie Internetu jest możliwe. Wierzę, iż sztab wykona dobrą robotę i przeanalizuje grę drużyn przeciwnych, a następnie przygotuje nas na nich.
W ostatnich latach przynieśliście wiele radości kibicom. Jaki jest plan minimum na zbliżający się turniej?
Nie ma planu minimum. Tak naprawdę nadrzędnym celem jest zbudowanie mistrzowskiego zespołu. Oczywiście cel sportowy jest ważny i tutaj myślimy o końcowym zwycięstwie. Ale jakby najistotniejsze jest w tym wszystkim zbudowanie drużyny, w której każdy będzie walczyć za każdego, w myśl zasady jeden za wszystkich, wszyscy za jednego.
Wspominał Pan, że najważniejsze to jest trafić z formą na mistrzostwa. Dlatego jak będzie wyglądał ten najgorętszy okres przygotowawczy w szczegółach?
Taki bezpośredni okres przygotowań rozpoczęliśmy już w lipcu. Każdy z zawodników reprezentacji otrzymał indywidualny plan treningowy, zatem oprócz pracy w klubach, mamy do tego dodatkowy trening we własnym zakresie. To jest na przykład trening biegowy, trening stabilizacyjny. Każdy wysiłek jest rejestrowany i zostanie potem przeanalizowany przez nasz sztab. W najbliższy weekend mamy kolejne zgrupowanie reprezentacji. Następne będzie pod koniec sierpnia. Na początku września mamy towarzyski turniej międzynarodowy, który sam w sobie jest ważnym celem. Z początkiem października znów będziemy uczestniczyć w pięciodniowym zgrupowaniu i potem już czekać będzie na nas główna impreza.
W Meksyku mieliście już okazję zagrać i to z dobrym rezultatem. Na co będziecie musieli uważać, jeżeli chodzi o granie w takim miejscu?
Myślę, że najważniejsze będzie przygotowanie fizyczne każdego z zawodników. I nieważne jest to, czy grasz w Ameryce Południowej, czy w Europie, bo i tak każdy będzie musiał zagrać jak najlepiej bez względu na okoliczności. Oczywiście trzeba uważać na tamtejszy klimat, ale od tego mamy trenerów, którzy o tym wiedzą. Już sam trening, który otrzymaliśmy w lipcu, bierze pod uwagę to, że będziemy grać na innej wysokości. I teraz od każdego z nas zależy, czy zrealizujemy wszystkie założenia sztabu.
Oczywiście wiadomo, że to Polska zdobędzie mistrzostwo świata, ale trudno nie zapytać o innych faworytów.
O takich faworytach możemy porozmawiać po turnieju, gdy będzie wszystko jasne. Mundial w Rosji pokazał, że boisko zweryfikowało to, co było na papierze. I to jest piękno całego sportu, że możemy teraz gdybać, ale i tak czy siak wychodzimy na boisko, gramy i uzyskujemy taki, a nie inny wynik. Jest sporo mocnych ekip, Rosja, Anglia, Polska, Turcja, czy też Angola. To są drużyny, które mogą powalczyć o złoto, ale jak mówiłem, dopiero po ostatnim gwizdku przekonamy się, kto zostanie mistrzem świata.
Zapewne sportowo będziecie przygotowani wyśmienicie, ale czy w tym roku obyło się bez problemów jeżeli chodzi o techniczne aspekty wyjazdu na mistrzostwa, zwłaszcza jeżeli mówimy o funduszach?
W tym roku takich wyzwań nie mamy. Jest to efekt ogromnej pracy sztabu szkoleniowego i Mateusza Widlaka, który jest założycielem AMP Futbolu. Mamy ogromne wsparcie od wielu sponsorów takich jak Energa, Oshee i samego Roberta Lewandowskiego. Mamy też oczywiście wsparcie PZPN-u. Te wszystkie elementy układają się w całość i dzięki temu możemy skupić się maksymalnie na przygotowaniu sportowym.
Czego można wam życzyć?
Żebyśmy stworzyli tę mistrzowską drużynę, o której wspominałem wcześniej. Jeżeli to osiągniemy, to już teraz mogę powiedzieć, że będziemy mistrzami.