Polskie szczypiornistki jeszcze przed rozpoczęciem meczu były w fatalnej sytuacji. W pierwszym spotkaniu przegrały bowiem różnicą czternastu bramek. Z tego powodu trudno oczekiwać, że w Lublinie dojdzie do cudu. Mogliśmy natomiast liczyć na lepszą grę biało-czerwonych i to pragnienie na szczęście się ziściło.
Podopieczne Leszka Krowickiego całkiem nieźle weszły w spotkanie. Po 14. minutach prowadziły nawet 6:5. Później zarysowała się nieznaczna przewaga Serbek, ale Polki im specjalnie nie odstawały. Dobrze radziła sobie zwłaszcza nasza defensywa. Pierwszą połowę Polki skończyły z przyzwoitym wynikiem 12:14.
Druga połówka zaczęła się od zdecydowanego ataku Serbek, które szybko uzyskały czterobramkową przewagę. Polki grały ambitnie i próbowały gonić. Przewaga rywalek natomiast systematycznie topniała. Końcówka była już popisem naszych szczypiornistek. Biało-czerwone nie tylko doprowadziły do remisu, ale nawet uzyskały kilka punktów przewagi. Ostatecznie nasze zawodniczki wygrały 30:27.