Polskie florecistki do Kazania jechały z nożem na gardle, bo był to dla nich turniej ostatniej szansy. Aby zakwalifikować się na Igrzyska Olimpijskie trzeba było zająć w Rosji znacznie wyższą lokatę niż Węgierki. Było to jednak zadanie niezwykle trudne. Mimo to Julia Walczyk, Marika Chrzanowska, Martyna Jelińska i Hanna Łyczbińska nie zamierzały składać broni.
W 1/8 Polki pewnie pokonały 36:26 Koreę Południową. W ćwierćfinale nasze zawodniczki mierzyły się z kolei z faworyzowanymi Rosjankami. Spotkanie dostarczyło ogromnych emocji. Wielkie napięcie utrzymywało się do ostatnich sekund. Julia Walczyk wytrzymała presję i dowiozła zwycięstwo do końca, a biało-czerwone wygrały 42:41.
Tymczasem Węgierki w ćwierćfinale odpadły z Włoszkami. Dzięki temu przed Polkami mocno uchyliły się drzwi z napisem „Tokio”. Aby je wyważyć trzeba było stanąć na podium.
W półfinale polskie florecistki mierzyły się z Amerykankami. Stawką spotkania był nie tylko finał, ale też kwalifikacja olimpijska. Na planszy lepiej dysponowane były Amerykanki. Nie pomogła znakomita postawa Walczyk, która odrobiła kilka punktów z rzędu.
>> MECZ O WSZYSTKO
Marika Chrzanowska podczas walki
W meczu o trzecie miejsce polskie florecistki stanęły naprzeciw Francuzek. Dla biało-czerwonych stawką tego spotkania były bilety do Tokio. Pojedynek nie zaczął się najlepiej dla naszych reprezentantek. Francuzki były skuteczniejsze i miały kilka oczek przewagi. Po czterech walkach Trójkolorowe prowadziły 16:14. Wtedy na planszę weszła Julia Walczyk, która ponownie pokazała się z dobrej strony i doprowadziła stan rywalizacji do 25:20.
Przewagę zdołała utrzymać Marika Chrzanowska. Po jej pojedynku Polki prowadziły 29:26. Po walce Martyny Jelińskiej było już 32:32. W ósmej rundzie na planszę ponownie weszła Marika Chrzanowska. Nasza florecistka walczyła z animuszem i determinacją. Mimo że biało-czerwone w pewnym momencie przegrywały już 32:36, zdołała odwrócić losy rywalizacji. Najpierw Chrzanowska doprowadziła do remisu, a później w półtorej minuty doprowadziła do stanu 40:37.
O wszystkim decydowała ostatnia walka. Julia Walczyk mierzyła się w niej z wicemistrzynią świata Pauline Ranvier. Niestety już po pół minuty był remis. Z polskiego obozu dało się słyszeć „Julia, spokojnie”, ale sytuacja była już wówczas bardzo daleka od spokojnej. Francuzce wychodziło wszystko, natomiast Polka zdołała odpowiedzieć tylko raz. Mecz skończył się wynikiem 45:41, a biało-czerwone straciły szansę na start olimpijski w drużynie.
Turniej w Kazaniu wygrały Włoszki, które rozgromiły 45:27 Amerykanki.