Po wczorajszej porażce Włoch z Kanadą nasi siatkarze wyprzedzili Italię i znaleźli się na 5. pozycji w Lidze Narodów. Dzięki przewadze 1 wygranej nad tym bezpośrednim rywalem, losy awansu do final six znalazły się wyłącznie w rękach polskich zawodników. Jednak podopieczni Vitala Heynena musieli wygrać dzisiejsze spotkanie w Lipsku z Niemcami, aby nie musieć nerwowo patrzeć na wynik spotkania Włochy-Francja.
Spotkanie z naszym zachodnim sąsiadem zaczęło się po naszej myśli. Biało-czerwoni bardzo szybko wyszli na 4-punktowe prowadzenie, które kontrolowali do końca seta. Niemcy popełnili aż 10 błędów własnych oraz mieli kłopoty z przyjęciem naszej zagrywki. Świetnie w ataku spisywał się Filipiak.
Natomiast w drugim secie role się odwróciły. Niemcy zyskali przewagę, lecz Polacy po przerwie technicznej wyrównali 8:8. Później wyszliśmy na prowadzenie, ale nagle polscy siatkarze stanęli w miejscu. Rywale zdobyli 5 punktów z rzędu. Zbudowali kolejny raz bezpieczną przewagę, którą utrzymali do zakończenia tej partii. Sprzyjało im również szczęście, którego zabrakło naszym zwłaszcza w dłuższych wymianach.
W trzeciej części spotkania Polacy z każdym kolejnym punktem dominowali coraz bardziej przeciwnika. Skuteczność siatkarzy z naszej reprezentacji była na tyle duża, że szybko zrobiło się 10:6 dla nas. Z dobrej strony zaczął pokazywać się w ataku Łukasik. Później różnica cały czas rosła. Na drugiej przerwie technicznej Polska prowadziła 16:10, a cały set wygrała do 14. W czwarty set lepiej weszli rywale, ale Polakom udało się odrobić stratę po przerwie technicznej i wyjść na prowadzenie. Później Niemcy doprowadzili do wyrównania 14:14. Mecz stał się dosyć wyrównany, chociaż wydawało się, iż siatkarze Heynena trzymają rękę na pulsie. Na finiszu lepsi okazali się biało-czerwoni, którzy wygrali do 23.
To bardzo ważna wygrana. Jeżeli dzisiaj Włosi przegrają z Francją, to będziemy mieli pewny awans do final six Ligi Narodów, które zostanie zorganizowane w Chicago.