Polscy koszykarze w Gliwicach mieli okazję pokazać się pierwszy raz oficjalnie od udanych Mistrzostw Świata w Chinach. Tam, przypomnijmy, awansowali niespodziewanie do ćwierćfinału. W walce o półfinał przegrali z Hiszpanami 90:78.
Jednak od tamtej pory minęło wystarczająco dużo czasu, aby w drużynie pojawiły się problemy. Zwłaszcza po tym gdy Mike Taylor ogłosił dwunastoosobową kadrę na najbliższe mecze eliminacji mistrzostw Europy. Nieoczekiwanie w gronie powołanych na spotkania z Izraelem i Hiszpanią nie znalazł się Adam Waczyński. Szkoleniowiec tłumaczył to tym, że kapitan chciał odpocząć.
Adam Waczyński miał jednak zupełnie inną ocenę sytuacji, którą zawarł w ostrym oświadczeniu opublikowanym we wtorek. „Nieprawdą jest bowiem, że „postanowiłem odpocząć”. Boli mnie, że zostałem tak potraktowany i z tego powodu wystawiono moją osobę na krytykę” – napisał Adam Waczyński. Później jest już tylko ostrzej. Zawodnik stwierdził, że niewiele brakowało, a nie pojechałby na mistrzostwa świata, a także że próbowano go pozbawić opaski kapitańskiej.
CZYTAJ TAKŻE>>> Kapitan rezygnuje z gry w kadrze?
Ponadto jeden z liderów naszej drużyny, Mateusz Ponitka, jest kontuzjowany. Dlatego biało-czerwoni musieli poradzić sobie bez dwóch czołowych koszykarzy. Pierwszy mecz eliminacji do Eurobasketu rozpoczął się dla nas dobrze. Szybko prowadziliśmy 5:0. Ale Izrael zaczął gonić. Przez dłuższy okres utrzymywał się wynik 7:6 dla Polski. Jednak pod koniec pierwszej kwarty nasi reprezentanci przestali być skuteczni. Za to rywale 3 razy z rzędu trafili za 3. Ostatecznie pierwsze starcie przegraliśmy 12:21. Połowę punktów dla Polski zdobył A.J. Slaughter.
Druga kwarta to agresywniejszy początek Polaków, którzy jednak nie odrobili za bardzo strat. Cały czas nasz atak skupiał się na Slaughterze. Natomiast zawodnicy Izraela ciągle punktowali nas za 3. Polacy często zbyt długo trzymali piłkę na połowie rywala. A jak już przyspieszali, to dochodziło do nieporozumień i prostych strat. Na szczęście w kolejnych minutach drugiej kwarty to nasi rywale zaczęli się mylić. Dzięki temu podgoniliśmy wynik – głównie za Slaughtera (6/6 za 3 w pierwszej połowie). Dlatego po 20 minutach prowadziliśmy 39-37 – po 4 punktach Michalaka w samej końcówce.
Trzecia kwarta była dosyć wyrównana. Obie strony szybko wykorzystały limit 5 fauli. Pojawiło się też zmęczenie, ponieważ zarówno Polska, jak i Izrael zaczęły popełniać coraz więcej niewymuszonych błędów. Niestety pod koniec gdzieś się pogubiliśmy i na przerwę zeszliśmy przegrywają 53-55. Można było zauważyć słabość Slaughtera, który zdobył tylko 3 punkty i tym samym nasza drużyna stała się mniej skuteczna. Niestety ostatnią kwartę zaczęliśmy gorzej i przeciwnik odskoczył na 6 punktów. Ekipa Mike’a Taylora nie pozwolili jednak na zbyt dużą ucieczkę. Walka trwała do samego końca – dużo sił na parkiecie zostawił m.in. Kulig. Przy 61-65 Slaughter znów zaskoczył za 3 punkty i Polacy zniwelowali przewagę do 1 punktu. Aż wreszcie po 2 rzutach pojedynczych Kuliga wyszliśmy wreszcie na prowadzenie. Niestety Pnini trafił za 3. Izrael szybko dorzucił jeszcze 4 punkty. Ostatecznie Polska przegrała 71 – 75
W niedzielę Polacy zagrają z Hiszpanią.