Podopieczni Piotra Przybeckiego od początku mieli zdecydowaną przewagę. Po czterech minutach Polacy prowadzili już 4:0, a po piętnastu 10:1. Nieoczekiwanie później w grze biało-czerwonych pojawił się kryzys. Nasi zawodnicy byli niedokładni i nieskuteczni. W konsekwencji aż przez blisko dziewięć minut polscy szczypiorniści nie byli w stanie pokonać kosowskiego bramkarza. Na nasze szczęście Kosowianie nie potrafili wykorzystać nadarzającej się okazji i zdobyli tylko trzy trafienia. Spora w tym zasługa dobrze dysponowanego w polskiej bramce Adama Malchera.
Impas w grze reprezentacji Polski przełamała dopiero bramka Macieja Majdzińskiego w dwudziestej piątej minucie. Od tego momentu gra Polaków się ożywiła. Do przerwy trafili jeszcze cztery razy i do szatni schodzili z wynikiem 15:5.
Drugą połowę biało-czerwoni rozpoczęli od bramki Adriana Kondratiuka. Z każdą kolejną minutą nasi szczypiorniści rozkręcali się coraz bardziej. W ciągu dziesięciu minut cztery bramki zdobył Michał Daszek, a po jednej dołożyli Czuwara, Gębala, Jupa i Łangowski. Kosowianie zdołali odpowiedzieć trzema trafieniami.
W kolejnych minutach biało-czerwoni całkowicie zdominowali grę. Dziesięć minut przed końcem podopieczni Piotra Przybeckiego prowadzili już 29:10. Tak duża przewaga ich jednak nie rozluźniła. Nasi szczypiorniści nadal grali konsekwentnie i ostatecznie wygrali całe spotkanie 37:13.
W drugim meczu naszej grupy Niemcy pokonali 37:21 Izrael. Dzięki lepszemu bilansowi bramek na czele tabeli są jednak biało-czerwoni. Awans na mistrzostwa zapewnią sobie dwie pierwsze drużyny. Kolejne spotkanie Polaków już w niedzielę. Naszym rywalem będzie Izrael.