Jeszcze kilka lat temu faworytem tego starcia byliby polscy szczypiorniści, ale po latach prosperity role się odwróciły. Większe szanse dawano zatem Słoweńcom, choć podopieczni Patryka Rombla nie byli bez szans. Tym bardziej, że dla biało-czerwonych europejski czempionat jest okazją do odbicia się i rozpoczęcia nowego etapu.
Pierwsza połowa meczu należała do Słoweńców, którzy prowadzili niemal przez cały czas. Polscy szczypiorniści zaprezentowali się jednak z dobrej strony. Nie pozwalali rywalom na zbyt wiele i do końca trzymali krótki dystans. Gdyby dwa nieskuteczne rzuty karne mogliby nawet remisować, a tak schodzili na przerwę przegrywając 13:11. Bez wątpienia jednak był to rezultat lepszy niż można było zakładać.
W drugiej części przewaga Słoweńców zarysowała się nieco bardziej i dystans między drużynami się powiększał. W pewnym momencie różnica wynosiła już pięć punktów. Biało-czerwoni grali jednak z dużą ambicją i próbowali utrzymywać kontakt punktowy. Ostatecznie podopieczni Patryka Rombla przegrali 23:26. Mimo porażki zaprezentowali się przyzwoicie, co rodzi nadzieję na kolejne mecze.