Letnie Grand Prix polscy skoczkowie jak zwykle potraktowali jako poligon doświadczalny. Nie oglądaliśmy ich więc często, ale gdy już pojawiali się na zawodach to spisywali się doskonale. Do tego stopnia, że Dawid Kubacki wygrał cały cykl, mimo że startował tylko w czterech konkursach. Na wysokim ósmym miejscu sklasyfikowano Piotra Żyłę. W połowie drugiej dziesiątki uplasowali się pozostali reprezentanci Polski. Kamil Stoch był 15., Maciej Kot 17., a Jakub Wolny 18. Do tego na przełomie trzeciej i czwartej dziesiątki znaleźli się Aleksander Zniszczoł, Paweł Wąsek, Klemens Murańka i Andrzej Stękała.
Z perspektywy sezonu zimowego równie ważne było to co działo się na zapleczu elity. A w Letnim Pucharze Kontynentalnym również dominowali nasi reprezentanci. Cały cykl wygrał Klemens Murańka, który siedem razy stał na podium, w tym trzy razy na jego najwyższym stopniu. Na szóstym miejscu w generalce uplasował się Stefan Hula, a na dziesiątym Andrzej Stękała. Ponadto na 12. lokacie został sklasyfikowany Paweł Wąsek, a dwa oczka niżej znalazł się Aleksander Zniszczoł.
I wreszcie na koniec FIS Cup, czyli trzecia liga skoków narciarskich. Na razie zakończyła się pierwsza część tego cyklu (sezon letni + sezon zimowy), ale nasi kibice już teraz mają powody do zadowolenia. Drugie miejsce w generalce zajmuje bowiem Adam Niżnik.
Co oznaczają tak dobre występy polskich skoczków? Duże profity. W pierwszej części Pucharu Świata (Wisła, Ruka, Niżny Tagił, Klingenthal, Engelberg) Michal Doleżal będzie mógł skorzystać aż z siedmiu zawodników. Podobny przywilej będą mieć jedynie Niemcy i Słoweńcy. To może mieć wpływ na klasyfikację Pucharu Narodów, ponieważ jeden z polskich skoczków będzie blokował miejsce np. Norwegowi.
Dobra postawa Adama Niżnika w FIS Cupie również zaowocowała. Trener kadry B Maciej Maciusiak w pierwszej części Pucharu Kontynentalnego będzie mógł dać szansę aż siedmiu zawodnikom. W równie komfortowej sytuacji są jeszcze Austriacy i Norwegowie. Jedyny minus jest taki, że pierwszy period Pucharu Kontynentalnego składa się jedynie z konkursów w Vikersund i Ruce.
Reprezentacja Polski w skokach narciarskich jako jedyna może wystawić maksymalną ilość skoczków w Pucharze Świata oraz w Pucharze Kontynentalnym. Ostatni raz biało-czerwoni wypracowali sobie taką sytuację latem 2016 roku. Były to wówczas początki pracy z kadrą Stefana Horngachera.