Polscy siatkarze na Igrzyskach Olimpijskich występowali jak dotąd dziewięć razy. Ze swoimi tokijskimi rywalami nie mieli jednak dużej styczności na olimpijskich arenach.
Dwukrotnie reprezentanci Polski grali z Japończykami. Są to jednak czasy zamierzchłe. Podczas Igrzysk Olimpijskich w Meksyku w 1968 roku biało-czerwoni grali z Samurajami mecz otwarcia. Debiutujący w Igrzyskach Polacy ulegli 0:3. Srogi rewanż wzięli za to osiem lat później. W Montrealu podopieczni Huberta Wagnera po szalonym spotkaniu pokonali Japończyków 3:2. „Wagner dotrzymał słowa, będą medale” – krzyczał Wojciech Zieliński. Dzięki temu zwycięstwu polscy siatkarze awansowali do finału, który po jeszcze bardziej pasjonującym meczu wygrali.
Także dwukrotnie nasi siatkarze mierzyli się z Włochami. W 2008 roku zespół Raula Lozano po dramatycznym boju przegrał z Italią w ćwierćfinale 2:3. Spotkanie, choć przegrane, zapisało się jednak w historii polskiej siatkówki jako jedno z najbardziej emocjonujących. Cztery lata później Polacy znów grali z Włochami, ale tym razem był to mecz inaugurujący. Biało-czerwoni przegrali pierwszego seta, jednak później zwyciężyli w trzech kolejnych.
Z Irańczykami polscy siatkarze na Igrzyskach zagrali tylko raz i miało to miejsce cztery lata temu. W Rio de Janeiro mistrzowie świata najedli się sporo nerwów. Prowadzili bowiem już 2:0 z Iranem i pozwolili rywalom wyrównać. Na szczęście w nerwowym tie-breaku to biało-czerwoni zwyciężyli 18:16.
Raz reprezentacja Polski zagrała na Igrzyskach również z Kanadą. W 1976 roku podopieczni Huberta Wagnera dali gospodarzom lekcje siatkówki i wygrali z nimi gładko 3:0. Ani razu nasza drużyna nie mierzyła się na olimpijskich parkietach z Wenezuelą.