Mimo że wyścig odbywa się z reguły na przełomie marca i kwietnia, przygotowania do niego rozpoczynają się dużo wcześniej. Treningi na obu uniwersytetach ruszają już we wrześniu, czyli jeszcze przed inauguracją roku akademickiego. Dla trenerów jest to bardzo duże wyzwanie, ponieważ co roku pod ich opiekę trafiają nowi zawodnicy. W zależności od cyklu olimpijskiego, w jednej grupie mogą znaleźć się zawodnicy z ogromnym doświadczeniem międzynarodowym ale też tacy, dla których udział w wyścigu będzie największym wyzwaniem w życiu.
Szkoleniowcy stają jednak przed misją stworzenia z tak różnorodnej grupy bardzo zgranej osady. A zgrana drużyna to też taka w której, mimo sporego zróżnicowania, panuje dobra atmosfera. O tym jak jest to trudne świadczy fakt, że wioślarze muszą łączyć naukę z treningami. Nad książkami zawodnicy codziennie spędzają około ośmiu godzin, z kolei treningi trwają około sześciu.
>> WETERAN I POLAK
Natan Węgrzycki-Szymczyk z medalem /fot. Jarosław Szymczyk/
Jeszcze przed wyścigiem do miana jego największej gwiazdy urósł James Cracknell reprezentujący Cambridge. Dwukrotny mistrz olimpijski w wieku 46 lat postanowił bowiem zostać najstarszym uczestnikiem imprezy. Brytyjczyk, który na swoim koncie ma też ukończenie ekstremalnego Maratonu Piasków, w tym roku zmagał się jednak nie tylko z rywalami, ale też z samym sobą. W 2010 roku wskutek wypadku na rowerze doznał głębokich obrażeń mózgu z którego konsekwencjami boryka się do dzisiaj.
Oczy polskich kibiców były zwrócone jednak na Natana Węgrzyckiego-Szymczyka. 24-letni Polak podobnie jak Cracknell znalazł się w ósemce uniwersytetu w Cambridge. Choć historia wyścigu między obiema uczelniami sięga roku 1829, przed nim tylko jeden Polak wziął w nim udział. Był nim Michał Płotkowiak, który w 2007 i 2009 roku wiosłował dla Oxfordu. Wyjątkowy był zwłaszcza ten drugi występ, ponieważ jego osada zwyciężyła. W drużynie Polaka było wówczas aż pięciu olimpijczyków z Pekinu, w tym dwóch medalistów.
Warto też pamiętać, że w 2008 roku w wyścigu rezerw wystartował Bartosz Szczyrba. „Bartek do samego końca walczył i wierzył, że popłynie w głównej łódce” – mówi Kasia, siostra Bartka. Niestety nie było mu to dane. Wioślarz przegrał swoja najważniejszą walkę z chłoniakiem i zmarł w lipcu 2011 roku. Szczyrbę i Węgrzyckiego-Szymczyka łączy osoba trenera Roba Bakera. Szkoleniowiec przez wiele lat trenował osady rezerwowe, a także kobiece. Głównym trenerem ósemki z Cambridge został dopiero we wrześniu 2018 roku.
Osada Michała Płotkowiaka dziesięć lat po wygranej /fot. Julia Michalska-Płotkowiak/
>> STRATEGIA PRZEDE WSZYSTKIM
We wrześniu zawodnicy wybierają prezydentów klubu, którzy przez kolejne miesiące czuwają nad wszystkimi szczegółami organizacyjnymi. To również oni tuż przed wyścigiem losują tor dla swojej osady. Ma to niebagatelne znaczenie dla przebiegu rywalizacji. Tor północy Middlesex jest sprzyjający podczas pierwszego i ostatniego zakrętu wyścigu. Jego południowy odpowiednik Sury może mieć natomiast decydujące znaczenie, ponieważ w połowie dystansu zawodnicy znajdują się na dużo lepszym nurcie Tamizy. Między innymi dlatego mówi się, że jest to wyścig sterników.
Sternicy swoje zawody rozpoczynają tak właściwie jeszcze przed wyścigiem. Na wiele tygodni przez imprezą odbywają dodatkowe treningi, a pływając w motorówkach analizują z trenerami każdy odcinek rzeki. To tylko potwierdza jak duże znaczenie mają wiedza i umiejętności sterników. Zwłaszcza że podczas wyścigu pomiędzy osadami często dochodzi do zderzeń wioseł. Dzieje się tak, ponieważ każdy sternik próbuje jak najdłużej płynąć lepszym nurtem i niejako nie dopuścić, a nawet zepchnąć, konkurenta.
Było to zresztą szczególnie widoczne podczas tegorocznej edycji. Sternik Cambridge mocno przesterował swoją osadę i doszło właśnie do takiego zderzenia. Zawodnicy nie mogą jednak nadużywać takich manewrów. Za osadami zawsze płyną sędziowie, którzy reagują, gdy dana drużyna nie trzyma się swojego toru.
Radość w ekipie uniwersytetu z Cambridge
>> WALKA DO KOŃCA
Tegoroczny wyścig miał niezwykle zacięty przebieg, a jego losy ważyły się do ostatnich metrów. Ostatecznie o dwie sekundy wygrała osada Polaka. Tym samym uniwersytet z Cambridge powiększył przewagę w klasyfikacji wszech czasów. Obecnie osada Polaka ma 84 triumfy, a Oxford 80.
Dla polskiego wioślarstwa wygrana Natana Węgrzyckiego-Szymczyka jest bez wątpienia wielkim sukcesem. Niestety w Polsce ranga i znaczenie wyścigu Oxford – Cambridge nie jest powszechnie znana, przez co osiągnięcie 24-latka przeszło niezauważone.
Natan Węgrzycki-Szymczyk jest jednak nadzieją polskiego wioślarstwa, czego wielokrotnie dawał już wyraz. Teraz przed nim przygotowania do sezonu letniego, w którym będzie pływał tradycyjnie już na jedynce. 24-latek będzie musiał też zdać jeszcze kilka egzaminów na uniwersytecie. Jedno jest pewne – Natan nudził się nie będzie.
Korespondencja z Londynu, Julia Michalska-Płotkowiak