Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Vancouver były ówcześnie najbardziej udanym dla Polski. Biało-czerwoni w Kanadzie sięgnęli po sześć medali. Złoto, srebro i brąz przywiozła Justyna Kowalczyk. Dwa srebrne medale zdobył Adam Małysz, a brąz dołożyła drużyna panczenistek – Katarzyna Bachleda-Curuś, Luiza Złotkowska i Katarzyna Woźniak.
Tamte Igrzyska wlały jednak w polskie serce nadzieje, że kolejne w Soczi będą równie udane. W Kanadzie przyzwoicie wypadło też kilkoro innych sportowców, co dobrze rokowało przed Soczi.
Jak potoczyły się losy polskich nadziei olimpijskich, okrzykniętych tym mianem po Igrzyskach w Vancouver? Bardzo różnie.
>> KAMIL STOCH
Nasz skoczek Igrzysk Olimpijskich w Vancouver nie może zaliczyć do udanych. W Kanadzie był 27. na normalnej skoczni i 14. na dużej. Zważywszy na niezłe występy na mistrzostwach świata w Sapporo czy Libercu, oczekiwania wobec niego siłą rzeczy były większe. On sam zresztą liczył na coś więcej. „Ja nie chcę być jakąkolwiek siłą. Ja po prostu chcę skakać i rozwijać się w tym sporcie” – mówił po jednym z konkursów.
Mimo to Kamil Stoch wciąż był postrzegany jako zawodnik, który w końcu może wystrzelić i dać nam wiele radości. Mało kto chyba jednak wówczas przypuszczał, że podopieczny Łukasza Kruczka dokona tego, co nie udało się Adamowi Małyszowi. A tymczasem już cztery lata później skoczek z Zębu zdobył dwa złote medale olimpijskie. W 2018 roku dołożył kolejne złoto i brąz w drużynie.
Ponadto Kamil Stoch ma na swoim koncie indywidualne mistrzostwo świata z Val di Fiemme, wicemistrzostwo świata z Seefeld i trzy medale w drużynie, w tym jeden złoty. Sięgnął też dwukrotnie po Kryształową Kulę i dwa razy wygrywał w Turnieju Czterech Skoczni.
>> SYLWIA JAŚKOWIEC
Do Vancouver 23-latka jechała jako podwójna mistrzyni świata młodzieżowców. Miała też już za sobą przyzwoity występ na mistrzostwach świata seniorek w Libercu i kilka wartościowych rezultatów w Pucharze Świata.
Na olimpijskich trasach w Whistler Olympic Park Sylwia Jaśkowiec pobiegła na miarę swoich możliwości, zajmując między innymi 24. miejsce na 30 kilometrów klasykiem i 28. w biegu na 10 kilometrów łyżwą.
To dobrze rokowało na przyszłość, ale niestety jej karierę wyhamował wypadek, do którego doszło latem 2010 roku. W jego wyniku Sylwia Jaśkowiec do pełnej dyspozycji wróciła właściwie dopiero w sezonie 2013/2014. Zaowocowało to trzecim miejscem podczas zawodów Tour de Ski w Oberhofie i czwartym w Pucharze Świata w Jakuszycach.
Na Igrzyskach w Soczi indywidualnie zajmowała jednak lokaty słabsze niż w Whistler. W sprincie drużynowym wraz z Justyną Kowalczyk była za to piąta.
Rok później, trenując już w zespole Justyny Kowalczyk, Sylwia Jaśkowiec dość regularnie punktowała w zawodach Pucharu Świata. Na mistrzostwach świata w Falun zajęła indywidualnie 14. miejsce w biegu na 10 km łyżwą. W sprincie drużynowym odniosła natomiast największy sukces w karierze, wywalczając wraz z Kowalczyk brązowy medal.
Później jej karierę znów storpedowały kontuzje. Do poważnych startów wróciła dopiero w sezonie olimpijskim. W Pjongczangu była między innymi 24. w biegu na 10 km łyżwą. W sprincie drużynowym była siódma. Wkrótce później zakończyła karierę.
>> EWELINA STASZULONEK
„Za cztery lata w Soczi – jeżeli dopisze zdrowie i zapewnione zostaną środki na pełną realizację programu szkoleniowego – Ewelina Staszulonek będzie poważną kandydatką do medalu” – pisał znawca sanek Grzegorz Pajda w „Kronice sportu polskiego 2010”.
Nie były to opinie na wyrost, bo Ewelina Staszulonek po makabrycznym wypadku z 2007 roku rozkręcała się z sezonu na sezon. Ten przedolimpijski zakończyła na dziewiątym miejscu w Pucharze Świata.
Na Igrzyskach Olimpijskich w Vancouver była natomiast jedną z największych polskich rewelacji, zajmując ósme miejsce w jedynkach. „Dziękuję, moje kochane” – szeptała wówczas do swoich saneczek. „Moim celem jest złoto na Igrzyskach Olimpijskich” – dodawała rok później.
Niestety ten cel nigdy nie został zrealizowany. Przed sezonem 2011/2012 Ewelina Staszulonek zakończyła karierę z powodu nieporozumień z trenerem.
>> KAROLINA RIEMEN-ŻEREBECKA
Jedyna polska olimpijka w ski-crossie. Na Igrzyskach w Vancouver 21-latka dotarła do ćwierćfinału w tej konkurencji i uplasowała się na 16. lokacie. Eksperci dostrzegali w niej jednak ogromny potencjał.
Narciarka potwierdziła go w kolejnym sezonie, w którym zajęła historyczne szóste miejsce na mistrzostwach świata w Deer Valley. W późniejszych latach stanowiła ścisłą czołówkę w tej konkurencji, kilkukrotnie stając nawet na podium Pucharu Świata. W Soczi zajęła 15. lokatę. Mogło być lepiej, ale podczas decydującego przejazdu coś wpadło jej do oka.
Lepiej miało być w Pjongczangu, ale mimo kwalifikacji tam nie poleciała. Rok wcześniej doznała makabrycznego wypadku, wskutek którego przez osiem dni przebywała w śpiączce farmakologicznej.
>> WERONIKA NOWAKOWSKA
Podczas Igrzysk Olimpijskich w Vancouver miała 23 lata. W Kanadzie zaprezentowała się ze znakomitej strony, zajmując 5. miejsce w biegu indywidualnym. Ponadto punktowała w pozostałych.
W kolejnych latach biathlonistka nie zawodziła pokładanych w nią nadziei i osiągała bardzo przyzwoite rezultaty w Pucharze Świata. W Soczi potwierdziła swoje duże możliwości, zajmując siódme miejsce w sprincie.
Największe sukcesy przyszły jednak rok później podczas mistrzostw świata w Kontiolahti. W sprincie sięgnęła wówczas po srebro, a w biegu pościgowym po brąz. Po słabym sezonie 2015/2016 zdecydowała się na przerwę macierzyńską. Wróciła w cyklu olimpijskim, notując m.in. czwarte i szóste miejsce w Oberhofie.
Igrzyska Olimpijskie w Pjongczangu nie poszły jednak po jej myśli. W dodatku wywołała potężną burzę, nagrywając filmik, w którym powiedziała do swoich krytyków „w d… byliście i g… widzieliście”. Po tamtym sezonie zakończyła karierę.
>> AGNIESZKA CYL
W Vancouver 24-letnia biathlonistka spisała się bardzo przyzwoicie. W biegu indywidualnym zajęła nawet znakomita siódmą pozycję. Była też 23. w mass-starcie i 25. w biegu pościgowym. Nic więc dziwnego, że pokładano duże nadzieje na przyszłość w tej zawodniczce.
Agnieszka Cyl w kolejnym sezonie odwdzięczyła się punktami w niemal wszystkich biegach. Do czołowej „40” nie zdołała wejść raptem raz. W rezultacie w generalce zajęła 22. lokatę.
Później już tak dobrze nie było, do czego przyczyniły się między innymi konflikty wewnątrz kadry. Podczas mistrzostw świata w Nowym Mieście w 2013 roku Agnieszka Cyl oddała karabin i zakończyła karierę.