Przemysław Paszowski: Początek września równa się początek szkoły. Pewnie niezbyt łatwo było wrócić do szkolnej ławki?
Martyna Kotwiła: Zgadza się. Nie było łatwo wrócić, szczególnie do wczesnego wstawania. Ale powoli się przyzwyczajam. Został mi ostatni rok nauki w technikum, dlatego muszę się zmobilizować. W końcu trzeba się trochę przyłożyć przed maturą.
A co jest bardziej męczące treningi czy nauka?
Zmęczenie treningowe jest tym co kocham i czego potrzebuję. Lubię ten wysiłek, ponieważ wiem, że on przyczynia się do progresu. Tyle ile dam z siebie przez cały okres przygotowawczy, mogę od siebie oczekiwać w sezonie startowym. A nauka… Hmmm… Chyba bardziej męczy mnie mobilizowanie się do niej (śmiech).
Myślisz, że przed przyszłoroczną maturą będziesz stresować się bardziej niż przed jakimś ważnym startem?
Trudne pytanie. Na pewno odczuję jakiś stres, ale czy on będzie większy niż przed zawodami? Sport to jest to czym żyje, ale matura otworzy mi furtkę do kolejnego etapu. Mam na myśli studia, bo wybieram się na wychowanie fizyczne.
Zostawmy jednak przyszłość i powiedzmy o przeszłości. Przesadzę jeśli powiem, że za tobą przełomowy sezon?
Myślę, że masz rację. Też uważam, że ten sezon był przełomowy. Pokonałam dwie bariery w sprincie. Na hali złamałam 24 sekundy, a na stadionie 23 sekundy. Pobiłam dwa rekordy Polski, wywalczyłam medal Mistrzostw Świata. W związku z tym chyba nie mogę sobie nic zarzucić, jeśli chodzi o ten sezon. Wylany pot i wysiłek przełożyły się na spełnienie celów.
Szczyt formy szykowałaś na Mistrzostwa Świata Juniorów w Tampere. Nie jechałaś tam jako faworytka, a jednak wywalczyłaś brązowy medal.
To prawda. Na mistrzostwa jechałam z szóstym wynikiem i mim celem przed imprezą było wejście do finału. Wiedziałam, że sprinterki na świecie biegają bardzo szybko. Jednak po eliminacjach okazało się, że awansowałam do finału, a następnie z trzecim czasem do finału. Słowa wsparcia, które kilka razy dziennie dostawałam od trenerki uświadomiły mnie, że naprawdę jestem w stanie sięgnąć po medal. Włożyłam w finał całe serce i siły, co przełożyło się na bieg. Zobaczyć swoje nazwisko w pierwszej trójce na świecie, stanąć na podium… To wspaniałe uczucie!
Trzeba również nadmienić, że byłaś jedyną Europejką na podium. W konkurencjach szybkościowych jest to tym większy sukces.
Zdobywać medale w sprincie jest bardzo trudno. O awansie do finału lub zdobyciu medalu decydują czasem setne sekundy. Za rok czekają mnie Młodzieżowe Mistrzostwa Europy. Na tę imprezę będę szykowała formę. Mam nadzieję, że pokażę się z jak najlepszej strony.
Chyba nie lubisz mówić o tym co było, bo znowu wybiegasz do przodu. Ja cię jednak trochę jeszcze pomęczę. Powiedz, czym dla ciebie jest ten medal z Tampere. Czy to jest jakiś dodatkowy bodziec do jeszcze intensywniejszych treningów?
Medal jest dla mnie uwieńczeniem mojej pracy. Mobilizuje mnie do dalszych treningów. Ja po prostu chcę pokazywać się z coraz lepszej strony i osiągać jeszcze lepsze wyniki.
A które miasto ci się bardziej podoba Tampere czy Lublin?
(śmiech)
Dobrze się zastanów.
W Tampere było bardzo fajnie. Na mistrzostwach panowała super atmosfera. Ale jako Polce chyba nie wypada mi inaczej odpowiedzieć na to pytanie jak Lublin.
Trochę cię podpuszczam, bo chciałbym zapytać o seniorskie Mistrzostwa Polski. Oswoiłaś się już z faktem, że pobiłaś po ponad pół wieku rekord Polski Ireny Szewińskiej?
Trudno było się oswoić z tym faktem. Pobić rekord takiej osoby jak Irena Szewińska jest dla mnie powodem do wielkiej dumy. Zdaje sobie jednak sprawę, że dorównać jej sukcesom będzie bardzo trudno.
Teraz już cały czas będziesz mierzyć się z legendą naszej multimedalistki olimpijskiej.
Zdaję sobie z tego sprawę.
To w ogóle dość symboliczne, że pobiłaś ten rekord akurat na pierwszych mistrzostwach Polski po odejściu pani Ireny.
Jest mi trochę przykro, że na mistrzostwach zabrakło pani Ireny. Wiem, że na pewno nie odpuściłaby tych zawodów. Nie ukrywam, że marzyłam o jej uścisku ręki. W końcu to wielka postać nie tylko naszej dyscypliny, ale całego sportu. Jednak wiem, że wspierała mnie gdzieś z góry.
Wiem, że trudno o gradację sukcesów, ale co jest dla ciebie cenniejsze – ten rekord Polski czy złoty medal?
Hmm… Złoty medal będę mogła zdobyć jeszcze nie raz. Bicie rekordów nie zdarza się tak często. Dlatego też myślę, że to właśnie rekord Polski cieszy mnie bardziej niż to mistrzostwo.
Gdy rzucę hasło Mistrzostwa Europy w Berlinie to jakie będzie twoje pierwsze skojarzenie?
To było dla mnie bardzo ważne doświadczenie. Zmierzyłam się z najlepszymi w Europie. Mogłam nie tylko być między nimi, ale również wejść z nimi w bloki.
Mówiłaś w jednym z wywiadów, że w Berlinie już ci odcięło powietrze, ale patrząc obiektywnie zanotowałaś tam naprawdę niezłe rezultaty.
Ja jestem z tych wyników zadowolona. Jadąc do Berlina byłam już przede wszystkim po swojej głównej imprezie, jaką były Mistrzostwa Świata Juniorów. Forma psychiczna i fizyczna była przez to już trochę wyczerpana. Niemniej dałam z siebie wszystko i myślę, że mogłam dać trochę radości kibicom.
Atmosfera tak wielkiej imprezy cię nie przytłoczyła?
Wbrew pozorom, nie. Czułam się jak ryba w wodzie. Kocham lekkoatletyczne podwórko i jest to dla mnie mobilizujące. Mam nadzieję, że jeszcze pojawię się na takiej imprezie. Chciałabym być ze startu na start coraz mocniejsza aby walczyć w przyszłości o medale.
Masz na ręce tatuaż z pewnym motto. Mogłabyś je przytoczyć?
Jasne, to żadna tajemnica. Tatuaż jest widoczny na wielu zdjęciach. Mam tam napis brzmiący w tłumaczeniu: „Upadłam… nikt nie podał mi ręki. Wstałam sama… silniejsza”.
Dlaczego właśnie takie słowa?
To moje osobiste przemyślenia. Każdemu pozostawiam własną interpretację tych słów.
A myślisz, że w życiu po każdym upadku wstajemy silniejsi?
Chyba nie bez przyczyny mówi się, że co cię nie zabije to cię wzmocni. W życiu liczy się jednak mocny charakter.
Jesteś osobą emocjonalną czy raczej wolisz przeżywać coś w samotności?
Różnie u mnie z tym bywa. Czasem jestem tak, a czasem tak. Naprawdę trudno mi przypisać się jednoznacznie do któregoś z tych typów.
To tak na zakończenie. Gdybyś na maturze z polskiego miała scharakteryzować Martynę Kotwiłę to co byś napisała?
Trudne zadanie! Myślę, że jestem zawzięta. Dążę do realizacji własnych celów. W pewnym sensie mam sportową obsesję doskonałości. I ponownie powtórzę. Chcę z dnia na dzień stawać się silniejsza i jeszcze lepsza. Mam tylko nadzieję, że żadna kontuzja nie przekreśli moich marzeń.
Martyna Kotwiła. Sprinterka. Wielokrotna medalistka Mistrzostw Polski juniorek. W 2018 roku osiągnęła swoje największe sukcesy w karierze. W lutym została halową wicemistrzynią Polski na 200 metrów. W lipcu w Lublinie wywalczyła na tym samym dystansie mistrzostwo Polski. Pobiła przy tym rekord Polski juniorek Ireny Szewińskiej. W biegu na 200 metrów wywalczyła brązowy medal Mistrzostw Świata Juniorów w Tampere. Na Mistrzostwach Europy w Berlinie dotarła do półfinału.
Dziennikarz radiowy i telewizyjny. W latach 2013-2016 redaktor naczelny portalu Juventum.pl Autor powieści "Pragnę, Kocham, Nienawidzę". Sport to dla niego nie tylko wyniki i zwycięstwa, ale wartości, które za sobą niesie.