W pierwszym meczu biało-czerwone przegrały 1:3 z Amerykankami, stąd aby liczyć się w walce o półfinał musiały pokonać Brazylijki. I początkowo wiele wskazywało na to, że może się udać. Polki świetnie weszły w mecz i w pewnym momencie prowadziły już sześcioma punktami. Później co prawda Brazylijki odrobiły straty, ale podopieczne Jacka Nawrockiego znów były w stanie im odskoczyć. Ostatecznie Malwina Smarzek zakończyła seta wynikiem 25:22.
W drugiej partii rywalizacja była równie zacięta. Początkowo lepiej spisywały się Brazylijki, potem nieznaczną przewagę uzyskały Polki. Końcówka należała jednak do Canarinhos, w czym spora zasługa naszych siatkarek. Biało-czerwone popełniły sporo prostych błędów i zaczęły mieć kłopoty w przyjęciu. Przyczyniło się to do porażki 21:25.
Trzecia odsłona przez długi czas miała bardzo podobny przebieg. Brazylijki po drugiej przerwie technicznej odskoczyły na cztery punkty i pewnie zmierzały po zwycięstwo. Sytuację zmieniły jednak zagrywki Julii Nowickiej. Polki zaczęły odrabiać starty, a później wyszły na prowadzenie. Malwina Smarzek natomiast ponownie wystąpiła w roli kończącej seta. Polki wygrały tę partię do 22.
W czwartym secie biało-czerwone nie miały wiele do powiedzenia. Od początku na parkiecie dominowały Brazylijki, które cały czas utrzymywały bezpieczny dystans. W rezultacie triumfowały 25:19. O wszystkim miał więc rozstrzygnąć tie-break. Polki niestety weszły w niego najgorzej jak mogły. W pewnym momencie nasze siatkarki przegrywały już 0:5. Zawodniczki Jacka Nawrockiego zdołały jeszcze dojść rywalki na dwa oczka, ale to było wszystko na co było je stać. Ostatecznie biało-czerwone przegrały 10:15, a cały mecz 2:3.