Przemysław Paszowski: Dlaczego Maciej Sarnacki nie jedzie na mistrzostwa świata?
Maciej Sarnacki: To pytanie trzeba byłoby skierować do osób podejmujących tę decyzję. Dla mnie brak powołania jest kompletnie niezrozumiały. Domyślam się, że są to sprawy osobiste między mną a trenerem Mirosławem Błachnio. Konflikt między nami był jeszcze gdy byłem juniorem, a on trenerem kadry juniorskiej. W 2017 roku, kiedy wygrywałem Puchar Świata w Katowicach Mirosław Błachnio również nie rekomendował mojego startu na mistrzostwach Europy. Udało się jakoś wystartować i jako jedyny z całej kadry zająłem piąte miejsce.
Kiedy dowiedział się pan, że nie pojedzie na mistrzostwa świata? Gdy ukazał się komunikat na stronie, czy jednak rozmawiał ktoś z panem na ten temat?
Dowiedziałem się z tego komunikatu. I co ciekawe, gdy ogłoszono skład kadry to był ostatni dzień zgłaszania zawodników do mistrzostw świata w systemie. Nie dano mi nawet możliwości jakiegokolwiek odwołania. Zrobiono to z premedytacją. Tylko po to, żebym nie mógł się jakoś bronić. A z tego co wiem, inne osoby, które jadą na mistrzostwa świata, miały kupione bilety już dużo wcześniej. Podejrzewam więc, że ta decyzja była podjęta dawno.
Czyli nie otrzymywał pan żadnych sygnałów, że może nie pojechać na mistrzostwa świata?
W żadnym wypadku!
Polski Związek Judo podał kilka powodów tej decyzji. Jednym z nich jest to, że nie wypełnił pan założeń wynikowych.
Jak można tak pisać! Związek podaje, że nie zająłem miejsc 1-5 w imprezach międzynarodowych. To oczywiście nieprawda, bo byłem choćby trzeci w Grand Prix w Hadze czy piąty na European Open w Warszawie. Jestem najwyżej sklasyfikowanym polskim zawodnikiem w rankingu światowym i na ten moment jako jedyny wywalczyłbym kwalifikację na Igrzyska Olimpijskie. To przecież bardzo łatwo można sprawdzić i natychmiast obalić teorię Związku.
To przy tym o tyle dziwne wyjaśnienia, że połowa kadry nie zrealizowała założeń.
Zgadza się. Jeśli mamy już być tacy dokładni, to pytam dlaczego na mistrzostwa świata jadą zawodnicy, którzy nie mają nawet medali mistrzostw Polski seniorów.
Z czego wynika to, że wobec innych postąpiono dużo łagodniej niż wobec pana?
Nie mam pojęcia. Gdybym jeszcze miał konkurenta w wadze ciężkiej, który jest tuż za moimi plecami to może bym to jakoś zrozumiał… Ale jeśli nie ja to nikt. A przecież na mistrzostwach świata i Igrzyskach Olimpijskich jest turniej drużynowy. Bez mojej obecności nie wystąpi cała drużyna.
Kolejnym argumentem podanym przez Polski Związek Judo jest to, że nie podjął pan współpracy z psychologiem.
To jest bardzo ciekawe stwierdzenie. Zastanawiam się, czy ktoś jest tam biegłym lekarzem, że twierdzi, iż potrzebuje psychologa. Oczywiście psycholog jest potrzebny w sportach walki. I ja nie jestem tutaj wyjątkiem. Przy czym od lat jestem pod opieką psychologa Darka Nowickiego.
Może Związek o tym nie wie?
Tutaj dochodzimy do kolejnej kwestii, czyli kontaktu z trenerem, a właściwie jego braku. Mirosław Błachnio ze mną nie rozmawia, nie pyta na jakim jestem etapie treningów, jak moje zdrowie. Nie ma żadnego kontaktu, nawet telefonicznego czy e-mailowego.
Kolejny powodem braku nominacji jest zignorowanie zawodów krajowych w Sobótce i Pile.
Zgadza się, nie brałem udziału w tych zawodach. Proszę jednak zauważyć, że startuję regularnie w zawodach międzynarodowych. W związku z tym kolejne występy w Pucharach Polski są chyba zbyteczne, zwłaszcza że jestem mistrzem Polski. Poza tym, jeśli znów mamy być tacy skrupulatni, to możemy sprawdzić, czy wszyscy powołani na mistrzostwa świata startowali w tych zawodach. Związek mógłby się zdziwić.
Czy pan zgłaszał do Związku trudności we współpracy z Mirosławem Błachnio?
Tych problemów to nie trzeba zgłaszać, bo każdy wie, że są powszechne. Widać to po samych wynikach. Na ostatnich mistrzostwach świata czy Europy nie zdobyliśmy żadnego medalu. Co więcej, odkąd Mirosław Błachnio jest trenerem naszej kadry, to mieliśmy tylko dwa podia Grand Prix wśród mężczyzn, z czego jeden mój. Nikt nie chce podejmować żadnej rozmowy na ten temat.
Brak nominacji na mistrzostwa świata może poskutkować nawet tym, że nie pojedzie pan na Igrzyska Olimpijskie. Przez swoją absencję na pewno spadnie pan w rankingu.
Niestety może tak być. Sama ścieżka kwalifikacji jest bardzo trudna, a mimo to udało mi się trzymać w tym czubie. Brak startu na mistrzostwach świata, gdzie jest ogrom punktów do zdobycia za każdą walkę, to po prostu katastrofa. Tego czasu już się nie kupi. Siłą rzeczą spadnę w tym rankingu i tym samym mogę nie zdobyć kwalifikacji olimpijskiej.
Czy zamierza pan coś zrobić z tą sytuacją?
Podjąłem już pewne kroki, które mają wyjaśnić całą sytuację. Na pewno będę dochodził swoich praw.
Dziennikarz radiowy i telewizyjny. W latach 2013-2016 redaktor naczelny portalu Juventum.pl Autor powieści "Pragnę, Kocham, Nienawidzę". Sport to dla niego nie tylko wyniki i zwycięstwa, ale wartości, które za sobą niesie.