Przemysław Paszowski: Ale jesteś teraz na fali… Łukasz Gutkowski: To bardzo dobre stwierdzenie. Rzeczywiście ostatni okres jest dla mnie świetny.
Najpierw finał Mistrzostw Świata, teraz złoto mistrzostw Europy. Jak ty to robisz?
To wszystko dzieje się bardzo szybko. Dopiero tydzień temu wróciłem z zawodów w Meksyku. Wystartowałem w Drzonkowie niemal z marszu. Ale wywalczyłem dwa złote i jeden srebrny. Jestem zachwycony. Fantastyczna sprawa.
Jak zdążyłeś się zregenerować w tak krótkim czasie?
Ten ostatni tydzień to był czas spędzony z najbliższymi. Do tego doszedł spokojny trening, który miał na celu podtrzymanie formy.
>> PRZECZYTAJ ROZMOWĘ Z ŁUKASZEM GUTKOWSKIM PO MŚ
W Drzonkowie podobnie jak i w Meksyku poprawiałeś się z konkurencji na konkurencję.
To prawda. Rywalizację zaczęliśmy od szermierki, w której spisałem się bardzo dobrze. Wiedziałem, że jest to dobry punkt wyjścia przed kolejnymi konkurencjami. W pływaniu uzyskałem znakomity czas, dzięki czemu podskoczyłem na ósmą pozycję. Co ciekawe w tej konkurencji spodziewałem się gorszego wyniku. Przed startem kolega powiedział do mnie „dzisiaj płyniesz 2:03”. Uśmiechnąłem się i udałem na start. Jak się potem okazało jego prognozy się sprawdziła. W jeździectwie zanotowałem czysty przejazd dzięki czemu to kombinacji przystępowałem jako trzeci zawodnik. Miałem wtedy blisko półminutową stratę do lidera. Jednak solidny bieg pozwolił mi na walkę o złoto na ostatnich metrach.
Z której konkurencji jesteś najbardziej zadowolony? Z jeździectwa czy jednak z kombinacji?
Jazda konna na pewno bardzo mnie cieszy. Czystych przejazdów było zaledwie trzy, a ja znalazłem się w tym doborowym gronie. Ale mimo wszystko chyba najbardziej zadowolony jestem jednak z kombinacji. To w końcu moja najmocniejsza konkurencja.
Na przestrzeni całej swojej kariery, gdzie usytuowałbyś to złoto?
Trudno powiedzieć. Jest to dla mnie ogromne osiągnięcie. Stać na najwyższym stopniu podium w zawodach tej rangi, słyszeć „Mazurka Dąbrowskiego”, to niezapomniane przeżycie. Na pewno to wspomnienie zostanie we mnie do końca życia.
Po drugie złoto sięgnąłeś razem z Martą Kobecką w mikście.
Pełen sukces. Wygraliśmy pływanie, następnie szermierkę. W jeździe konnej również dobrze się spisaliśmy i z dużą przewagą nad innymi sztafetami startowaliśmy do kombinacji. Tam proste sprawa – kontrola i bieg po złoto. Wypełniliśmy nasze zadanie w stu procentach.
Dodajmy też, że w Drzonkowie wywalczyliście srebro w drużynie. To też bardzo cenne osiągnięcie.
Bardzo cieszymy się z chłopakami z drużyny. Jednocześnie jest to motywacja dla każdego z nas aby w przyszłym sezonie zamienić ten krążek na złoty.
Te sukcesy są bardzo cenne, ale teraz przed tobą jednak trudny etap. Wielu zawodników nie poradziło sobie z takim wchodzeniem w seniorską rywalizację. Jak zamierzasz uniknąć ich błędów?
Cieszy mnie, że mogę zbierać doświadczenie na zawodach seniorskich takich jak Puchary Świata czy imprezy mistrzowskie. Jak widać to procentuje i pozwala podnosić mój poziom sportowy. Cały czas jestem młodzieżowcem i ta kategoria jest dla mnie ważna, natomiast jeżeli chodzi o seniorów to jak na razie to oni muszą się martwić, a nie ja.
To co najlepsze dopiero przed tobą?
O tak! Jestem dopiero na początku swojej kariery i nawet nie liczę, a wiem, że najlepsze jeszcze przede mną. Przy okazji chciałbym podziękować wszystkim, którzy przyczynili się do tego sukcesu. A także osobom mi kibicującym, a szczególnie najbliższej rodzinie, która przyjechała dopingować mnie na żywo w Drzonkowie.