Przemysław Paszowski: Zacznę banalnie. Jest pan zadowolony ze swojego występu w Pjongczangu?
Michał Kłusak: Na pewno dałem z siebie wszystko i nie mam sobie nic do zarzucenia. Nie do końca wyszły mi przejazdy, ale zrobiłem wszystko co mogłem.
Skąd brały się te problemy na trasie? Słyszeliśmy od pana siostry, że były kłopoty z doborem smarów.
Śnieg w Korei jest inny niż ten na którym jeżdżę w Europie, nie miałem funduszy żeby przyjechać na próbę przedolimpijską, więc nie wiedziałem czego się spodziewać. Sporo czasu spędziłem też na testowaniu smarów i myślę, że na start udało się dobrze przygotować narty.
Ktoś złośliwi powie, że pojechał pan do Korei na wycieczkę…
Nie rusza mnie to kompletnie. Tylko ja i moja rodzina wiemy ile pracy i wyrzeczeń kosztowała nas nominacja i wyjazd na Igrzyska. Była to dla mnie nagroda i wielki zaszczyt.
Niewielu wie w jakich partyzanckich warunkach musiał pan się przygotowywać do startu.
Dokładnie tak. Zawodnicy zdobywający medale w narciarstwie alpejskim i nie tylko, mają za sobą całe sztaby ludzi. Ja byłem tam sam z tatą.
Dlaczego PZN nie zapewnił panu wsparcia serwismena czy fizjoterapeuty? Igrzyska Olimpijskie to nie Puchar Świata i powinien być to jednak obowiązek związku.
PZN nie zapewnił mi żadnego wsparcia przed Igrzyskami jak i w trakcie. Nie wiem dlaczego tak jest. Natomiast myślę, że byłem jedynym zawodnikiem z Polski powołanym na Igrzyska, który przygotowywał się za pieniądze rodziców oraz klubu.
Rozmawiał pan w Pjongczangu z Michałem Jasiczkiem?
Nie, nie widziałem się z nim.
Niewiele brakowało, a na te Igrzyska by pan wcale nie pojechał właśnie na rzecz Michała Jasiczka. Jak ten konflikt o nominacje wpłynął na pańską dyspozycję w Korei?
Nie wiem czy to miało jakiś wpływ, na pewno nie pomogło. To ile miałem nieprzespanych nocy przed Igrzyskami wiem tylko ja.
Mówił pan wtedy, że sprawy nie zostawi. Chce pan pójść na otwartą wojnę z PZN-em?
Oczywiście, że sprawy nie zostawię. Zgłosiły się kancelarie prawnicze chcące mi pomóc. A przy okazji może uda się pomóc polskiemu narciarstwu.
Czy dalej zamierza pan startować czy narty po tych Igrzyskach pójdą w odstawkę?
Nie chcę się poddawać, jeżeli uzbieram fundusze na przyszły sezon to chciałbym przygotować się na Mistrzostwa Świata w Are.
I na koniec… Startem w Pjongczangu udowodnił pan bardziej coś sobie czy może jednak innym?
Start na Igrzyskach był moim marzeniem, które się spełniło ale o, które trzeba było zawalczyć. Udowodniłem sobie i innym, że warto walczyć o marzenia!