Przemysław Paszowski: Chyba ma pani powody do radości. Za panią zwycięski debiut. Karolina Michalczuk: Niby tak, ale jeszcze za bardzo nie ma z czego się cieszyć.
Ale zawsze lepiej zaczyna się pracę, gdy się wygrywa w pierwszym meczu.
To na pewno. Jednak ta wygrana jeszcze o niczym nie świadczy. To jest dopiero początek. Przed nami mistrzostwa świata. To jest najważniejsza impreza w sezonie i po niej zobaczymy czy będzie się z czego cieszyć.
Po której stronie ringu czuje się pani lepiej?
Na pewno łatwiej było mi być zawodniczką niż trenerem. Ale to co miałam przeżyć jako bokserka to już przeżyłam. Teraz skupiam się na pracy trenerskiej. Po tej stronie też się czuję dobrze.
Chce mi pani powiedzieć, że nie ma takiej pokusy, żeby wskoczyć na ring?
Oczywiście, że jest. Ja mam tak charakter, że często sama chciałabym wejść do ringu.
Dlaczego zdecydowała się pani objąć funkcję trenera naszej kadry? Praca w polskim boksie amatorskim to dość niewdzięczna rola.
Przede wszystkim jest to wielki zaszczyt. Cieszę się, że będę mogła reprezentować Polskę. To dla mnie wielka satysfakcja, że będę mogła dalej nosić dres z orzełkiem.
Karolina Michalczuk była świetną bokserką
I to był naprawdę powód dla którego zdecydowała się pani objąć to stanowisko?
Dochodzi do tego kwestia ambicjonalna. Wiadomo, że moje marzenie o medalu olimpijskim się nie spełniło. Chciałabym aby dziewczynom się to udało. Będę do tego dążyła.
Jakim trenerem będzie Karolina Michalczuk?
Na pewno bardzo wymagającym.
Od kogo będzie pani więcej wymagać? Od innych czy od siebie?
Zawsze bardzo dużo wymagam od siebie i od innych też będę wymagać bardzo dużo. Dziewczynom trzeba przykręcić śrubkę.
I pani ją przykręci?
Będę się starała.
Czym będzie się różnić reprezentacja Karoliny Michalczuk od ekip prowadzonych przez poprzedników?
Na temat poprzedników nie będę się wypowiadać. Moja reprezentacja na pewno będzie zdyscyplinowana. U mnie dziewczyny będą musiały też bardzo ciężko pracować. Bo jak się ciężko pracuje, to efekty zawsze są. Już teraz widzę, że trzeba poprawić wytrzymałość. Dziewczyny muszą też pracować nad charakterem. Na te kwestie będę kładła największy nacisk.
Karolina Michalczuk podczas Igrzysk Olimpijskich w Londynie
Ile zawodniczkom takim jak Karolina Koszewska czy Sandra Drabik brakuje do światowej czołówki?
One są w światowej czołówce! To są naprawdę bardzo dobre zawodniczki! Ale to jak dalej będą toczyć się ich kariery zależy tylko od nich. Jeśli będą przygotowane to z nikim nie powinny przegrać.
Powtarza pani, że jej celem jest medal w Tokio. To brzmi ładnie, ale czy jest realne?
Medal jest na pewno w zasięgu dziewczyn. Gdyby było inaczej, to zastanowiłabym się czy objąć to stanowisko.
Nie boi się pani, że te wszystkie ambitne plany zderzą się z brutalną rzeczywistością? Nie od dzisiaj wiadomo, że pieniądze w boksie są na zawodowych ringach.
Jak już wspomniałam wiele zależy od zawodniczek. Dziewczyny muszą sobie postawić cel. One same muszą powinny chcieć pojechać na Igrzyska i walczyć tam o medale. Jednak myślę, że są co do tego zmobilizowane.
Czego pani życzyć na tej nowej drodze?
Przede wszystkim wytrwałości. No i oczywiście zwycięstw. W końcu to najważniejsze. Patrzę w przyszłość z optymizmem, bo i po co narzekać?
Karolina Michalczuk. Trener reprezentacji Polski w boksie amatorskim kobiet. Była bokserka. Mistrzyni świata z 2008 roku, wicemistrzyni z 2006 roku, a także brązowa medalistka z 2010 i 2012 roku. Dwukrotna Mistrzyni Europy. W 2012 roku Karolina Michalczuk była pierwszą polską bokserką, która wystąpiła w Igrzyskach Olimpijskich.