Magazyn Sportowiec – wywiady, analizy, komentarze sportowe

Karol Zalewski był najszybszym Polakiem w tym sezonie, ale na MŚ pojadą inni. Awantura w polskiej lekkoatletyce

Karol Zalewski nie pojedzie na mistrzostwa świata

Na tegorocznych mistrzostwach świata w biegu na 400 metrów nie zobaczymy indywidualnie żadnego Polaka. Nie zobaczymy też złotej sztafety, która przed rokiem zachwyciła świat w Birmingham. Powód jest prozaiczny – brak wypełnionego minimum. Najbliżej tej sztuki był Karol Zalewski, który w tym roku biegał najszybciej z biało-czerwonych. Halowy mistrz świata minimum nie wypełnił, ale do Dauhy powinien pojechać, dzięki rankingowi.

Tak się jednak nie stało. Dlaczego? Tego nie nikt. „Po co jest ten ranking, skoro władze światowej organizacji wolą zaprosić reprezentantów „małych krajów”, niż zawodników naszego pokroju” – oburza się Karol Zalewski. „Polski Związek Lekkiej Atletyki nie dostał zaproszenia dla pana Karola. Podobnie jak Mateusz Borkowski i kilku innych zawodników. Trzeba by zapytać przedstawicieli IAAF, dlaczego nie ma zaproszeń. Zespół szkoleniowy nie wnioskował o Zalewskiego” – odpowiada w rozmowie z tvpsport.pl Krzysztof Kęcki, dyrektor sportowy PZLA. I dodaje, że w ostatnim czasie wyniki Zalewskiego nie były najlepsze.

Mimo braku minimum i zaproszenia, Karol Zalewski na mistrzostwa świata mógł jednak pojechać i to właśnie ta kwestia wzbudza największe kontrowersje. W Dausze wystartuje bowiem sztafeta mieszana 4×400 metrów (dwie zawodniczki i dwóch zawodników). I tym razem 26-latek znalazł się na lodzie. „Kwalifikuję się w tym roku najlepszym wynikiem na 400 metrów wśród panów w Polsce, do tego dochodzi medal Mistrzostw Polski i udział w sztafecie mieszanej 4×400 metrów na World Relays w Yokohamie, gdzie padł rekord Europy i „dostaliśmy” przepustkę na mistrzostwa świata” – wylicza Karol Zalewski. Zamiast 26-latka, do Dauhy jedzie Łukasz Krawczuk. Miała to być decyzja trenera Józefa Lisowskiego. „Zamiast mnie powołany został jego zawodnik, który w bezpośrednim starciu nigdy ze mną nie wygrał” – oburza się Karol Zalewski.

Tegoroczny wicemistrz Polski zarzuca również trenerowi Lisowskiemu, że ten złożył na niego skargę, co poskutkowało wezwaniem przed komisję dyscyplinarną. „Sprawa dotyczyła dojechania przeze mnie jeden dzień później na Drużynowe Mistrzostwa Europy w Bydgoszczy. Ale dobrze, że stawiłem się na komisji, bo dowiedziałem się między innymi, że „odmówiłem” startu w sztafecie na Halowych Mistrzostwach Europy w Glasgow (w biegu indywidualnym zostałem potrącony, przez co lekarz stwierdził żebym nie ryzykował pogłębienia urazu, który powstał na ścięgnie Achillesa).
Po wyjaśnieniach, od komisji usłyszałem „to co mówisz układa się w logiczną całość”. Wyglądało to tak, że „miałem” dostać karę miesięcznego zwolnienia z funkcji zawodnika, co spowodowałoby niemożność wyjazdu na mistrzostwach świata. Po logicznych wyjaśnieniach, nielogicznych zarzutów, kary nie dostałem, ale na mistrzostwa świata przepustki również” – opisuje Karol Zalewski.

Inaczej sprawę widzi Polski Związek Lekkiej Atletyki. „Karol nie stawił się na jedną ze zbiórek. Komisja podjęła taką, nie inną decyzję. Otrzymał miesiąc kary w zawieszeniu na sześć” – powiedział tvpsport.pl Krzysztof Kęcki. Decyzja zarządów była taka, żeby powołać trzech zawodników. Karol się tam nie znalazł. Jego dyspozycja startowa i przydatność do sztafety była brana pod uwagę. Podczas „drużynówki” jego przydatność nie była adekwatna, ponieważ przyjechał w dniu zawodów. Miał się stawić dzień wcześniej, co zostało wyjaśniane na komisji. Na tej podstawie nie został powołany do reprezentacji. Typowo względy sportowe zadecydowały, że nie jedzie” – dodał dyrektor sportowy.

W Dausze Polskę reprezentować będą Rafał Omelko, Wiktor Suwara i Łukasz Krawczuk.


źródło: tvpsport.pl