Kamila Żuk do dzisiejszego startu przystępowała szczególnie zmotywowana. Poprzednie występy nie poszły bowiem po jej myśli. W biegu indywidualnym była siódma, a wraz z koleżankami zajęła dopiero dziesiąte miejsce w sztafecie. „Sprint jest moim ostatnim startem na tych mistrzostwach świata juniorek. Nie wytyczam sobie już żadnych konkretnych celów. Chcę się tylko sprawdzić i udowodnić sobie, że stać mnie na walkę na trasie i na strzelnicy. Po prostu chciałabym być z siebie zadowolona po tym starcie” – mówiła Kamila Żuk w rozmowie z serwisem biathlon.pl
Dużą ambicję Polki było widać od samego początku. Kamila Żuk biegła fantastycznie, ale niestety dwukrotnie musiała biegać rundy karne. W związku z przegrała z Ukrainką Jekateriną Bekh, która była bezbłędna na strzelnicy. Mimo to różnica między obiema zawodniczkami wyniosła zaledwie dwanaście sekund. Trzecie miejsce zajęła Niemka Janne Kebinger. Nieźle spisały się Joanna Jakieła i Karolina Cichoń. Ta pierwsza z dwoma pudłami zajęła 23. miejsce, a ta druga z czystym kontem była 27.
Kamila Żuk wraz z kadrą seniorek udaje się teraz za ocean. W przyszłym tygodniu w kanadyjskim Canmore rozpoczną się kolejne zawody Pucharu Świata. Następnie biathlonistki przeniosą się do amerykańskiego Solider Hollow.
W tym sezonie Kamila Żuk jeszcze nie zdobyła ani razu punktów Pucharu Świata. Najbliżej tej sztuki była w Hochfilzen. W biegu pościgowym zajęła wówczas 41. miejsce. 21-latka to bez wątpienia najbardziej obiecująca polska biathlonistka. Na zeszłorocznych mistrzostwach świata juniorek wywalczyła dwa złote i jeden srebrny medal.