Japonia na mundialu występuje nieprzerwanie od 1998 roku. Reprezentacji Kraju Kwitnącej Wiśni nie udało się jednak ani razu zawojować mistrzostw świata. Największe osiągnięcie to awans do 1/8 finału. Na tym etapie Niebiescy Samurajowie kończyli rozgrywki dwukrotnie. W 2002 roku gospodarzy pokonała Turcja, natomiast w 2010 roku Japończycy po rzutach karnych ulegli Paragwajowi. Na poprzednich mistrzostwach świata Niebiescy Samurajowie nie wygrali żadnego ze spotkań i zajęli ostatnie miejsce w grupie. Co ciekawe rywalem Japończyków byli wówczas… Kolumbijczycy, którzy wygrali z ekipą z Dalekiego Wschodu aż 4:1.
Gdy mówimy o Japonii nie sposób nie wspomnieć o sukcesach w Pucharze Azji. Reprezentacja Kraju Kwitnącej Wiśni aż czterokrotnie sięgała po azjatycki czempionat – po raz ostatni sześć lat temu. Na turnieju w 2015 roku Japończycy odpadli w ćwierćfinale ulegając niespodziewanie Zjednoczonym Emiratom Arabskim.
Pewni i nieobliczalni
Japończycy kwalifikacje do rosyjskiego mundialu rozpoczęli od II rundy. W niej zostali zestawieni w jednej grupie z Syrią, Singapurem, Afganistanem i Kambodżą. Zgodnie z przewidywaniami ekipa prowadzona przez Bośniaka Vahida Halihodzicia nie miała problemu z takimi przeciwnikami. Japończycy pewnie wygrali siedem spotkań. Tylko Singapurowi udało się zatrzymać reprezentację Kwitnącej Wiśni. Pierwsze starcie tych drużyn zakończyło się bezbramkowym remisem. Nawet przez chwilę kroku Japończykom nie byli w stanie dotrzymać Syryjczycy będący rewelacją eliminacji. Niebiescy Samurajowie wygrali z nimi kolejno 3:0 i 5:0. Na tym etapie wrażenie robią także cyfry. W ośmiu meczach Japonia zdobyła 28 bramek, nie tracąc przy tym ani jednej.
W najbardziej miarodajnej III rundzie drużyna Halihodzicia nie miała jednak już tak łatwo, a jej awans ważył się niemal do samego końca. Tę fazę rozgrywek Japończycy rozpoczęli od kolejnej bolesnej porażki z Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi. Następnie Niebiescy Samurajowie zdołali nie bez problemów pokonać Tajlandię i Irak. Blisko remisu Japończycy byli zwłaszcza w tym drugim spotkaniu. Gol na wagę trzech punktów padł bowiem w 5 minucie doliczonego czasu gry. W kolejnych starciach ekipa z Dalekiego Wschodu wywalczyła cenny remis na wyjeździe z Australią i pokonała u siebie Arabię Saudyjską. Wiosną tego roku Japończycy wygrali natomiast z Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi i Tajlandią. Tym samym znacząco zbliżyli się do awansu. Nieoczekiwanie jednak w czerwcu tylko zremisowali z Irakiem i perspektywa mundialu w Rosji nieznacznie się oddaliła. 31 sierpnia Japończycy odnieśli najważniejszą wygraną. W Saitamie pokonali 2:0 Australię i jako czwarta drużyna zapewnili sobie awans na MŚ w przyszłym roku. W ostatnim spotkaniu Japonia przegrała jeszcze z Arabią Saudyjską, tym samym pozbawiając Kangurów biletu na mundial.
Jesienią tego roku Niebiescy Samurajowie rozegrali cztery mecze towarzyskie. Wygrali nieznacznie tylko jedno z Nową Zelandią. Z Haiti zremisowali, a z Belgią i Brazylią przegrali. To pokazuje, że Japonia jest bardzo nieprzewidywalna. Dobre spotkania przeplata bardzo słabymi.
Niepewna rola gwiazdy
Bezspornie największą gwiazdą tej drużyny jest kolega Łukasza Piszczka z Borussii Dortmund – Shinji Kagawa. Nie można jednak przewidzieć jak dużą rolę w japońskiej ekipie będzie odgrywał. W tym roku selekcjoner reprezentacji Vahid Halilhodzić nie powołał Kagawy trzykrotnie: na mecz eliminacji oraz na dwa spotkania towarzyskie z Brazylią i Belgią. Trener miał stwierdzić, że zawodnik z Borussii nie pasuje do jego koncepcji. Była to bardzo szeroko komentowana decyzja na Bliskim Wschodzie. Wielu ekspertów dziwiło się też Bośniakowi, zwłaszcza że japońskiej drużynie gra coraz więcej piłkarzy występujących na co dzień w Europie. Japonia próbuje grać bez Kagawy, lecz prawda jest taka, że piłkarz Borussii Dortmund to najważniejsze ogniwo tej reprezentacji. Jest oczywiście jeszcze Honda i Okazaki. Tej dwójce daleko jednak do Kagawy.
Przynajmniej na papierze Kraj Kwitnącej Wiśni nie wydaje się być największym wyzwaniem dla biało-czerwonych. Wszystko zweryfikuje jednak boisku. Wiele zależy też od przebiegu pozostałych meczów. Jeżeli piłkarze Nawałki wygrają pierwsze dwa spotkania, wówczas Japonię można potraktować jako trening. W przypadku straty jakiejkolwiek ilości punktów, presja w starciu z Niebieskimi Samurajowi może być olbrzymia. A to idealna okazja dla Japończyków.