Przemysław Paszowski: Jak się czujesz po powrocie z Argentyny? Emocje opadły? Jakub Kraska: Po takich emocjach trudno szybko ochłonąć. Na szczęście miałem na to sporo czasu, ponieważ po zawodach zostaliśmy jeszcze ponad tydzień w Buenos Aires.
Jesteś szczęściarzem czy pechowcem? Patrząc na wyniki z Buenos Aires nie sposób o to nie zapytać.
Niestety w tym sezonie jestem bardziej pechowcem. To szczęście gdzieś uciekło. Dotychczas było tak, że gdy wyścig rozgrywał się na setne sekundy to rozstrzygałem go na swoją korzyść. Na Mistrzostwach Europy Juniorów przegrywałem medale setnymi częściami sekundy. Tutaj było podobnie. O dwanaście setnych sekundy przegrałem brąz, a potem o trzy setne sekundy złoty medal. Trzyma się mnie pech, ale mam nadzieję, że szczęście jeszcze wróci.
Chcesz powiedzieć, że nie jesteś zadowolony z wyników osiągniętych w Buenos Aires?
Nie mogę być niezadowolony, ale jest niedosyt. Wiem, że mogłem troszkę więcej.
Czy twoim zdaniem zrobiłeś wszystko na co cię było stać czy widzisz jakieś niedociągnięcia?
Gdy patrzę na wyścig, w których wywalczyłem srebrny medal to widzę niedociągnięcia. To były błędy techniczne popełnione podczas dystansu. One nie powinny mieć miejsca. Niestety za pomyłki się płaci. Tym razem zapłaciłem złotym medalem. Ale tak bywa w sporcie. Nie przewidzimy wszystkiego. Natomiast jeśli chodzi o przygotowanie to zrobiłem wszystko. Jestem zadowolony z mojej pracy wykonanej przed Igrzyskami jak i w trakcie.
Czy ten medal indywidualny był większym wyzwaniem niż sztafeta?
Myślę, że indywidualny medal był większym wyzwaniem. Inaczej jest gdy idziemy na start we czwórkę. To są zupełnie inne emocje niż wtedy gdy się jest samemu. W sztafecie się wspieramy, a na sukces składa się cała nasza czwórka. Jeśli chodzi o start indywidualny wiem, że jestem zdany tylko na siebie. Starty indywidualne są więc trudniejsze niż sztafety. Ale żaden medal nie był łatwy do zdobycia. Na zawodach tej rangi to niemożliwe.
Termin w jakim odbywały się Igrzyska był bardzo niedogodny. Jak można utrzymać tak długo formę?
Termin był rzeczywiście nie najlepszy. Sezon przez to stał się bardzo długi. Rok temu kończyłem zawody we wrześniu, a to już było bardzo późno. Teraz pływaliśmy jeszcze dłużej. A jak utrzymać formę? Wydaję mi się, że nie ma na to schematu. Mój trener znalazł na to sposób.
Za sprawą tych sukcesów daliście prezesowi związku Pawłowi Słomińskiemu taki prztyczek w nos. On z bardzo dużą rezerwą podchodził do startu w Buenos Aires.
Lepiej, że mogliśmy zaskoczyć w ten sposób niż na odwrót. Gorzej byłoby gdyby opowiadał, że jedziemy tam po złote medale, a wrócilibyśmy z niczym. Jednak najważniejsze jest to, że odnieśliśmy sukces.
Jakie to uczucie stanąć na podium olimpijskim i to dwa razy?
Świetne! Wtedy tak naprawdę poczułem po co to robię. Uświadomiłem sobie po co wstaję o piątej rano, wskakuję do zimnego basenu, męczę się do krytycznego poziomu. To jest taki moment na który się czeka. To zapłata za te wszystkie ciężkie chwile. Trudno to nawet opisać.
Młodzieżowe Igrzyska Olimpijskie nie mają jeszcze wyrobionej marki, a ty masz już na swoim koncie medale nawet z imprez seniorskich. W związku z tym chciałbym zapytać, gdzie byś umiejscowił te argentyńskie medale. Czy to największe sukcesy?
Jeśli miałbym ustalić jakąś hierarchię osiągnięć to na pierwszym miejscu byłby medal indywidualny z Buenos Aires. Na drugim miejscu znalazłby się medal seniorski z Glasgow. Niemniej jednak to dwie zupełnie różne imprezy, więc trudno je porównać.
Atmosfera imprezy tej rangi cię nie przytłoczyła?
Na pewno mnie zaskoczyła. To co zobaczyłem przerosło moje oczekiwania. Przykładem wspaniałej organizacji jest wioska olimpijska. Mieszkają w niej w większości sportowcy i trenerzy. To inaczej niż na przykład przed Mistrzostwami Europy, gdzie mieszkamy w hotelach. W wiosce olimpijskiej czuć naprawdę sportowy klimat.
Co więc teraz zrobić żeby sukces z Młodzieżowych Igrzysk Olimpijskich powtórzyć na tych właściwych Igrzyskach?
Na pewno będę bardzo ciężko pracował i do tego dążył. Marzeniem każdego sportowca jest wyjazd na Igrzyska Olimpijskie i walczenie o najwyższe miejsca. Przez te dwa lata jeszcze dużo może się stać. Ale sądzę, że będę robił to co teraz, czyli po prostu żył sportem i wkładał w to całe swoje serce.
Ten długi sezon wreszcie dobiega końca. Chyba miło będziesz mógł go wspominać.
Zawsze może być lepiej. Jednak gdybym uznał ten sezon za zły to chciałbym mieć więcej takich złych sezonów. Medal mistrzostw Europy seniorów, medale Młodzieżowych Igrzysk Olimpijskich, rekordy Polski, życiówki. Nie mogę narzekać. Jestem w stu procentach zadowolony z tego sezonu.
Medal z Glasgow była taką wisienką na torcie, jeśli chodzi o ten sezon? Otrzymałeś po tamtym starcie bardzo dużo komplementów.
Cieszy to, że eksperci mnie doceniają. Ale na tym nie chcę poprzestać. Chciałbym dostać się na przyszłoroczne mistrzostwa świata w Korei. Mam nadzieję, że tam zaskoczę Polskę równie pozytywnie co w Glasgow.
Po starcie w Glasgow chwaliła cię między innymi Otylia Jędrzejczak. To chyba miłe usłyszeć ciepłe słowa z takich ust.
To naprawdę niesamowite uczucie usłyszeć te wszystkie ciepłe słowa i pochwały od tak utytułowanej zawodniczki jaką jest Otylia Jędrzejczak.
Twój trener Maciej Hampel mówił, że jednym z twoich atutów jest chłodna głowa. To można wypracować czy z tym się rodzi?
Ja akurat chyba się z tym urodziłem. Miałem tak od zawsze. Trzeba pamiętać, że na wielkich imprezach patrzą na nas tysiące osób. Stojąc na słupku ma się tę świadomość ile osób na ciebie liczy, że są tacy co trzymają kciuki, ale również tacy co źle życzą. Trzeba umieć poradzić sobie z tą presją.
Trener też mówi, że masz charakter wojownika.
Daję z siebie dwieście procent. Nigdy się nie poddaję. W Glasgow wskakiwałem do wody na siódmej pozycji, ale to nie był dla mnie powód żeby się poddać. Gdyby ktoś mi powiedział, że to niemożliwe aby junior wyprowadził sztafetę z siódmej pozycji na drugą, to ja bym powiedział „proszę bardzo, ja to zrobię”. Lubię dokonywać rzeczy niemożliwych.
Jakub Kraska. Pływak. Srebrny i brązowy medalista Młodzieżowych Igrzysk Olimpijskich w Buenos Aires. Wicemistrz świata juniorów i multimedalista mistrzostw Europy juniorów. W 2018 roku Jakub Kraska był członkiem sztafety 4 x 100 st. dowolnym, która wywalczyła brązowy medal Mistrzostw Europy seniorów w Glasgow.