Magazyn Sportowiec – wywiady, analizy, komentarze sportowe

Dymisji nie będzie. Jacek Nawrocki: Włożyłem w ten zespół dużo serca, chcę tę pracę dokończyć

W obszernym wywiadzie dla „Przeglądu Sportowego” Jacek Nawrocki odniósł się do sytuacji w zespole i zarzutów jakie pod jego adresem skierowało trzynaście siatkarek. Szkoleniowiec odrzucił wszystkie oskarżenia, stwierdzając że nie mają one pokrycia z rzeczywistością.

Dziewczyny czasami mówiły mi o problemach, kryzysach, bolączkach. Starałem się respektować ich zdanie i wprowadzać zmiany w swoim zachowaniu. Przyjmuję konstruktywną krytykę, nie przyjmuję jednak tego oświadczenia, bo mija się ono z prawdą. Jeśli chodzi o analizę mojej pracy, to po czasie wiem, że pewne rzeczy można było zrobić inaczej, poprawić. Ale nie zamierzam bić się w piersi za to, co znalazło się w tym oświadczeniu” – powiedział „Przeglądowi Sportowemu” Jacek Nawrocki.

Szkoleniowiec zaprzeczył jakoby nastawiał przeciwko sobie zawodniczki. „Bardzo skomplikowałbym sobie życie, manipulując zawodniczkami. Nie miałbym w tym żadnego interesu” – stwierdził. „Nie jestem manipulantem, nigdy nie traktowałem żadnej zawodniczki przedmiotowo. Zarzut jest bezpodstawny. Każdemu trenerowi zdarza się w rozmowach z jedną zawodniczką mówić o drugiej. Dziewczyny w tych rozmowach są punktami odniesienia. (…) Nikogo jednak w tym rozmowach nie oczerniałem. Komu miałoby służyć wywoływanie wewnętrznych konfliktów? Na pewno nie mnie” – dodał Jacek Nawrocki.

>> CZYTAJ: O CO CHODZI W AFERZE W KADRZE SIATKAREK? WYJAŚNIAMY PUNKT PO PUNKCIE

Trener nie zgodził się też z zarzutem, że wiele zawodniczek nie doczekało się na rozmowę z nim. „Proszę spytać czy nie było takich rozmów z Aśką Wołosz, Malwiną Smarzek-Godek, Julką Nowicką, Magdą Stysiak, Klaudią Alagierską czy z pozostałymi. Oczywiście z jedną dziewczyną potrzebna była kilkominutowa rozmowa obok autobusu, a z drugą nawet dwugodzinne dyskusje” – powiedział „Przeglądowi Sportowemu”.

Jacek Nawrocki stanowczo odparł też oskarżenie, że przekładał wynik nad zdrowie zawodniczek. „Nie było takiej sytuacji, w której lekarz czy fizjoterapeuta zgłaszał niedyspozycję siatkarki, a ja zmuszałem ją do gry. Przy tym, co sam przeszedłem w życiu – usuwanie nowotworu, zator płucny, a w zeszłym roku operacja biodra, nie wiem kim musiałbym być, żeby nie mieć współczucia dla cierpiących siatkarek” – stwierdził trener.

Szkoleniowiec odniósł się też do jednego z najpoważniejszych zarzutów, czyli rzekomego tolerowania zażyłych relacji członka sztabu z jedną z zawodniczek. „Nie ingeruję w prywatne sprawy siatkarek i członków sztabu. To są dorośli ludzie i jeśli nie ma to wpływu na ich pracę, nie mieszam się do tego. Zdaję sobie sprawę, że to trudna sytuacja dla wszystkich zainteresowanych. Zostało to już jednak załatwione i trener, o którym mowa, zrezygnował z pracy w kadrze” – skomentował Jacek Nawrocki w rozmowie z „Przeglądem Sportowym”.

Jacek Nawrocki przyznał, że po publikacji „Gazety Wyborczej” rozważał złożenie dymisji, ale zmienił zdanie po przeczytaniu oświadczenia, jakie wydały siatkarki. Włożyłem w ten zespół dużo serca, chcę tę pracę dokończyć. Jest to dla mnie najważniejsze sportowe wyzwanie w życiu” – powiedział trener. Szkoleniowiec zamierza też podjąć działania w celu złagodzenia konfliktu. W tym celu zamierza porozmawiać ze wszystkimi zawodniczkami. Po tych rozmowach ma podjąć decyzje i wyselekcjonować skład na styczniowy turniej kwalifikacji do Igrzysk Olimpijskich.