Polskie siatkarki w ostatnim czasie wyszły wreszcie na prostą. Za nimi niezłe występy w Lidze Narodów, a przede wszystkim najlepszy od dekady start na mistrzostwach Europy. Biało-czerwone na europejskim czempionacie zajęły czwarte miejsce. Przed nimi też najważniejszy występ czterolecia, czyli styczniowe kwalifikacje olimpijskie.
Okazuje się jednak, że nie wszystko złoto co się święci, a atmosfera w kadrze jest daleka od ideału. Jak podała „Gazeta Wyborcza”, po mistrzostwach Europy większość kadrowiczek wystosowało pismo do Polskiego Związku Piłki Siatkowej z wnioskiem o zmianę sztabu szkoleniowego. Mówiąc wprost, zawodniczki chciałyby, żeby Jacek Nawrocki pożegnał się z drużyną.
Jedną z głównych przyczyn ma być nadmierne „lansowanie” Magdaleny Stysiak. Młodej siatkarki, która w ostatnim czasie robi ogromne postępy, a wielu upatruje w niej przyszłej liderki drużyny. Zawodniczkom nie podoba się też rzekoma uprzywilejowana pozycja Marii Stenzel. W liście pojawia się także zarzut o to, że na linii siatkarki – sztab szkoleniowy jest brak odpowiedniej komunikacji.
Jacek Nawrocki o swoją przyszłość może być jednak spokojny. Polski Związek Piłki Siatkowej zdecydowanie stwierdził, że nie ulegnie szantażowi i przedłużył umowę szkoleniowcowi do 2022 roku. Federacja wcześniej potwierdziła prawdziwość artykułu „Gazety Wyborczej”.
O ile Jacek Nawrocki może być pewny swojej posady, o tyle kibice mogą drżeć o przyszłość drużyny. Nie wiadomo bowiem jak sprawa buntu w kadrze wpłynie na kwalifikacje olimpijskie. Nie jest wykluczone, że część etatowych zawodniczek zbojkotuje ten turniej.