Iga Baumgart-Witan i Justyna Święty-Ersetic miały w nogach wczorajszą sztafetę mieszaną, ale brak ich awansu do półfinału byłby niespodzianką. Ta na szczęście się nie zdarzyła, a Polki dość spokojnie przebrnęły przez eliminacje.
Iga Baumgart-Witan pobiegła swoim równym tempem, a na atak zdecydowała się dopiero na ostatniej prostej. Jak się okazało, była to słuszna taktyka, bo Polka z szóstej lokaty przesunęła się na drugą. Do mety nasza zawodniczka dobiegła w bardzo dobrym czasie 51,34 sek. Iga Baumgart-Witan przegrała jedynie z Shakimą Wimbley. Początkowo pojawiła się informacja, że Amerykanka została zdyskwalifikowana za przekroczenie toru. Po proteście sędziowie zmienili jednak decyzję.
Justyna Święty-Ersetic również nie miała problemu z awansem. Polka zachowała dużo sił na finisz i ukończyła bieg na drugim miejscu. Jej czas był identyczny co Igi Baumgart-Witan. Wygrała świetnie dysponowana Salwa Eid Naser z Bahrajnu.
Do półfinału nie zmieściła się trzecia z naszych. Anna Kiełbasińska w swoim biegu była piata z czasem 52,25 sek.
>> PECHOWIEC CZYKIER
Wyjazdu do Dohy miło nie będzie wspominać Maria Andrejczyk. Nasza oszczepniczka liczyła na finał, ale w eliminacjach spisała się słabo. W pierwszej próbie Polka rzuciła 57,68 m. Później było jeszcze słabiej. W drugiej serii oszczep wylądował na odległości 55,39 m, a w trzeciej na 56,28 m. W rezultacie Maria Andrejczyk zajęła dopiero 22. miejsce. Awans do finału zapewnił wynik 60,90 m. W tym sezonie nasza oszczepniczka wielokrotnie rzucała dalej.
Do miana największego pechowca naszej ekipy urósł Damian Czykier. Polak nie wystartował w eliminacjach biegu na 110 m przez plotki. Wszystkiemu winne kłopoty ze zdrowiem. W sobotę płotkarz wylądował nawet w szpitalu z powodu problemów jelitowych.