Gospodarzem halowych mistrzostw świata miał być Nankin, który leży 450 kilometrów od Wuhan, w którym pojawiły się pierwsze przypadki koronawirusa. W związku z tym od kilku dni spekulowano, że impreza może zostać przeniesiona do innego państwa. W ten sposób przeniesiono do Australii na przykład kwalifikacje olimpijskie piłkarek. Po drodze FIS zrezygnował z organizacji Pucharu Świata w narciarstwie alpejskim w Chinach.
Ostatecznie światowa federacja World Athletics (dawniej IAAF) zdecydowała się przesunąć imprezę na przyszły rok. „Wiemy, że Chiny robią wszystko, co w ich mocy, aby powstrzymać koronawirusa i wspieramy ich w tych wysiłkach. Jednak musimy chronić naszych sportowców, działaczy i pozostałych partnerów” – napisano w oficjalnym oświadczeniu.
Dlaczego nie przeniesiono jej do innego państwa? Jak zaznacza federacja, rozważano taka ewentualność. Ostatecznie jednak się na to nie zdecydowano, ponieważ takie posunięcie nie eliminowałoby w stu procentach ryzyka zakażenia sportowców i kibiców.
Decyzja o przesunięciu mistrzostw nie jest dobra dla Polaków. Wszystko dlatego że na początku marca przyszłego roku w Toruniu mają odbyć się halowe mistrzostwa Europy. W tej sytuacji może być to impreza o drugorzędnym znaczeniu.