Tour de Ski tradycyjnie kończył się morderczym podbiegiem pod Alpe Cermis. W porównaniu do poprzednich edycji zawodnicy tym razem ruszyli ze startu wspólnego. Wśród kobiet zdecydowaną faworytką była Therese Johaug i szybko to potwierdziła na trasie. Norweżka szybko odskoczyła i zdeklasowała rywalki. Drugą Heidi Weng wyprzedziła o ponad 50 sekund.
Therese Johaug wygrała tym samym nie tylko ostatni etap, ale również całe Tour de Ski. To jej trzeci triumf w karierze. Drugie miejsce zajęła Rosjanka Natalia Nieprajewa, która straciła 1:11,1. Na najniższym stopniu podium stanęła kolejna Norweżka Ingvild Flugstad Oestberg.
Więcej emocji było wśród mężczyzn. Tam w grze o zwycięstwo było trzech biegaczy – Norweg Johannes Hoesflot Klaebo i dwaj Rosjanie Siergiej Ustiugow i Aleksander Bolszunow. Najlepiej zaczął Klaebo, ale później inicjatywę przejął Ustiugow. Na morderczym odcinku do głosu doszli jednak inni. Norwegowie Simen Hegstag Kruger i Sjur Roethe odskoczyli od stawki i między sobą rozstrzygnęli sprawę zwycięstwa. O blisko 14 sekund szybszy był Kruger.
Jako trzeci na Alpe Cermis wbiegł Aleksander Bolszunow. Tym samym Rosjanin wygrał całe Tour de Ski. Bolszunow o blisko pół minuty swojego rodaka Ustiugowa i o ponad minutę Klaebo.
Na słowa pochwały zasługuje Dominik Bury. Reprezentant Polski na Alpe Cermis zameldował się jako dwudziesty trzeci. W klasyfikacji Touru zajął dzięki temu 24. pozycję. To najlepsza lokata polskiego zawodnika w historii imprezy.