Przemysław Paszowski: Wrócił pan z Baku bez medalu, ale ma pan prawo być bardzo zadowolonym z tego statu. Piąte miejsce to pana najlepszy wynik w karierze. Damian Szwarnowiecki: Dokładnie tak. Jestem zadowolony z tych mistrzostw. Oceniam swój start w kategorii sukcesu. Po raz pierwszy udało mi się wejść do najlepszej siódemki na takim turnieju. Poza tym w kadrze męskiej od jedenastu lat nie było takiego rezultatu. Myślę, że jest to motywacja dla pozostałych zawodników z kadry, których poziom jest równie wysoki.
Z której walki jest pan najbardziej zadowolony? Z pokonania mistrza olimpijskiego Hasana Kalmurajewa?
Zdecydowanie walka z aktualny mistrzem olimpijskim jest jedną z najlepszych w mojej karierze. Podczas turnieju wyjątkowo ciężki charakter miał dla mnie trzeci pojedynek. Stanąłem naprzeciw potencjalnie słabszego zawodnika, Kristjana Tonista. Zwycięstwo oznaczało awans do ćwierćfinału, natomiast porażka, wypadnięcie z turnieju. Do pojedynku wyszedłem bardzo zmobilizowany z jednym nastawieniem, wyprzedzać w atakach przeciwnika. Nawet przez moment nie dałem się zdominować, co w rezultacie doprowadziło do mojego zwycięstwa na początku dogrywki.
Czy z perspektywy czasu myśli pan, że można było wygrać walkę o brązowy medal? Turek pana w niej zaskoczył.
Ma Pan rację, że niestety podczas pojedynku dałem się zaskoczyć. Walczyłem o medal mistrzostw świata i miałem przeczucie, że chcąc dołączyć do grona najlepszej trójki muszę ryzykować. Niestety na tym poziomie każdy błąd najczęściej kończy się przegraną. Tak było i w tym przypadku. Z perspektywy czasu myślę, że mogłem bardziej skoncentrować się na wymęczeniu przeciwnika. Najlepszym rozwiązaniem jest wyciągnięcie wniosków i mobilizacja przed kolejnym startem.
Czy przez to, ten wynik z Baku ma jednak taki gorzki posmak?
Nie uważam, że przegrana w ostatniej walce oznaczała, że cały turniej był porażką. Zrobiłem duży postęp i to jest dla mnie najważniejsze.
Ważniejsze od miejsca w Baku jest chyba jednak to, że wreszcie udało się panu wdrapać tak wysoko. To nie była łatwa droga.
Myślę, że zrobiłem duży progres nie tylko fizyczny, ale też psychiczny. Cieszę się, że odnalazłem się w tej kategorii wagowej, chociaż czuję, że mam jeszcze spore zapasy. Pod względem nastawienia, przed turniejem staram się wyciszyć i oszczędzać energię, aby w dzień startu wyjść w pełnej gotowości. Piąte miejsce bardzo mnie podbudowało i zmotywowało do pracy. Brakowało mi takiego wyniku. Wcześniej po imprezach mistrzowskich byłem bardzo zniechęcony i zdemotywowany. Jadąc na tak duże turnieje czułem, że mogę wygrać z każdym, a mimo to przegrywałem. Zawsze czegoś brakowało, ciągle coś szło nie tak.
Te zmiany mentalne wynikają z doświadczenia, ze spotkań z psychologiem?
Z pewnością wpływ na to ma wiele czynników. Myślę, że najistotniejsze jest doświadczenie. Wyciągnąłem wnioski z moich poprzednich turniejów. To co wcześniej mnie blokowało, zamieniałem na swoją korzyść. Czułem, że w pierwszych dwóch walkach moi przeciwnicy byli mocno usztywnieni. Był to idealny moment aby ich zaskoczyć. Dzięki tym założeniom szybko doprowadzałem do mojego zwycięstwa. Warto zauważyć, że aż trzy z czterech pojedynków wygrałem w parterze. Na zmiany mentalne miał wpływ również psycholog, z którym współpracujemy od kilku miesięcy na zgrupowaniach.
W rozmowie z nami Rafał Kubacki chwalił pana występ w Baku, ale podkreślał, że brakuje panu dodatkowych rozwiązań. Co pan na to?
Oczywiście, ma rację. Brakuje mi rozwiązań do niektórych elementów walki. Pan Rafał słusznie zauważył, że w wieku seniorskim trudno jest coś diametralnie zmienić lub nauczyć się czegoś nowego. To już bardziej szlifowanie, dopracowywanie. Myślę, że na przyszłych zgrupowaniach skoncentruję się na poprawieniu mojej walki na uchwycie oraz poruszaniu po macie.
Czy to jednak nie jest poważny problem? Zwłaszcza że pojawiły się głosy, żeby zakazać stosowania pana popisowej techniki?
Nie chcę się odnosić do pogłosek. To przejście, które wykonuje można wykonywać na wiele sposób. W związku z tym, nawet gdy zablokują wchodzenia na przeciwnika, to znajdę inne rozwiązanie i będę dalej wygrywał w parterze.
Pamiętam, że parę lat temu był pan bardzo nakręcony perspektywą występu na Igrzyskach. Potem był jednak niedosyt. Czy teraz podchodzi pan inaczej do startu w Tokio?
Oczywiście myślę o Igrzyskach, ponieważ już od kilku miesięcy zaczęły się kwalifikacje. Podchodzę do tego procesu z dużym dystansem, ponieważ z doświadczenia wiem, że do ostatniego dnia kwalifikacji wszystko może się zmienić. Obecnie koncentruję się na kolejnych startach. Uważam, że nie ma sensu patrzeć na każdą walkę z perspektywy rankingu olimpijskiego.
Damian Szwarnowiecki. Judoka. Kilkukrotny medalista juniorskich i młodzieżowych Mistrzostw Europy. Medalista mistrzostw Polski. Na Mistrzostwach Świata w Baku w 2018 roku Damian Szwarnowiecki zajął 5. miejsce w kategorii 81 kg.