Sprawa biegaczki ciągnie się od wielu miesięcy i jest związana z przepisami wprowadzonymi przez IAAF. Na początku maja weszły w życie regulacje, nakazujące farmakologiczne obniżenie poziomu testosteronu u zawodniczek, które mają ten poziom podwyższony. Jedną z takich biegaczek jest Caster Semenya.
Dwukrotna mistrzyni olimpijska od początku potępia przepisy. W maju złożyła apelację do szwajcarskiego Sądu Najwyższego. Wstrzymał on wówczas przepisy stosowane wobec biegaczki. W tym tygodniu ta decyzja została jednak uchylona. Oznacza to, że Caster Semenya nie może startować w biegach od 400 metrów do 1 mili bez obniżenia poziomu testosteronu. Sprawa zawodniczki toczy się cały czas przed Sportowym Trybunałem Arbitrażowym.
Caster Semenya ma jednak plan „b” na wypadek, gdyby wciąż nie mogła startować na swoim koronnym dystansie. W zanadrzu ma możliwość biegania na 3000 metrów. W przypadku tego dystansu nie będzie już musiała farmakologicznie obniżać testosteronu.