Mecz z Bułgarią dostarczył nam sporej dawki emocji jeszcze przed jego rozpoczęciem. Po pierwsze, biało-czerwoni dzień wcześniej ulegli Francuzom, więc chcąc liczyć się w walce o turniej finałowy, należało pokonać Bułgarów. Po drugie, pole manewru Vitala Heynena zdecydowanie się skurczyło. W meczu z Trójkolorowymi mały palec u prawej dłoni złamał Michał Szalacha, a co więcej kilku graczy zmagało się z problemami żołądkowymi.
Polacy źle zaczęli spotkanie. Nasi siatkarze kiepsko serwowali, mieli też problem z przyjęciem piłek. W związku z tym Bułgarzy przez całą partię kontrolowali spotkanie. W końcówce biało-czerwoni jeszcze się zmobilizowali, ale było już za późno na odrobienie wszystkich strat. Ostatecznie Polacy przegrali 22:25.
Drugi set uspokoił kibiców w Polsce. Mistrzowie świata szybko wypracowali sobie przewagę, która na drugiej przerwie technicznej wynosiła już nawet cztery oczka. Nasi siatkarz poprawili przede wszystkim zagrywki i przyjęcie. Poskutkowało to triumfem do 19.
Kolejna partia była niezwykle zacięta, a mecz toczył się niemal punkt za punkt. Pierwsi piłkę setową mieli Bułgarzy, ale wybronił ją świetnie dysponowany Bartosz Bednorz. W grze nerwów lepiej poradzili sobie podopieczni Vitala Heynena, którzy wygrali na przewagi 27:5.
Czwarty set to od początku dominacja naszych zawodników. Polacy szybko uzyskali sporą przewagę punktową i z biegiem czasu tylko ją powiększali. W pewnym momencie Bułgarzy tracili do naszego zespołu aż sześć punktów. Mistrzowie świata do końca kontrolowali sytuację i wygrali seta 25:20, a całe spotkanie 3:1.