Alina Zagitowa wychowywała się w dość skromnych warunkach z dala od zgiełku wielkiego świata. Do Moskwy przeniosła się wraz z babcią w 2013 roku po to aby móc rozwijać swoją łyżwiarską karierę. Już wtedy mówiła, że łyżwiarstwo to samotność oraz że w sporcie nie istnieją przyjaźnie, a jedynie rywalizacja. Chodziły jej po głowie myśli, żeby rzucić łyżwiarstwo. Wtedy się na to nie odważyła.
Na światowe salony Alina Zagitowa wdarła się przebojem w 2018 roku. Miała wówczas 15 lat. Najpierw na moskiewskich mistrzostwach Europy pokonała Jewgieniję Miedwiediewą, co było sporym wydarzeniem. W końcu starsza o trzy lata Miedwiediewa legitymowała się już wtedy tytułem mistrzyni świata. Nie przegrała też od dwóch lat. Dla Zagitowej był to natomiast pierwszy rok startów wśród seniorek.
Podczas Igrzysk Olimpijskich w Pjongczangu Alina Zagitowa znalazła się już na ustach całego świata. W programie krótkim 15-latka oczarowała wszystkich występem do muzyki z „Jeziora łabędziego”. Pobiła wtedy rekord świata, który kilka dni wcześniej podczas zawodów drużynowych ustanowiła… Jewgienija Miedwiediewa. Różnica między rywalkami wynosiła niewiele ponad punkt. W programie dowolnym obie łyżwiarki pojechały perfekcyjnie i otrzymały taką samą notę. Złoto trafiło tym samym do 15-latki.
Alina Zagitowa została pierwszą łyżwiarką w historii, która wygrała Igrzyska w pierwszym roku swoich seniorskich startów. Była też pierwszą, która wykonała wszystkie skoki w drugiej części programu, zyskując cenne bonusy punktowe. Nikt więcej tego nie dokona, bo po tym wyczynie światowe władze zdecydowały się zmienić przepisy.
“Spotkaliśmy się z sytuacją, kiedy niepokonana przez dwa lata „super-solistka”, bijąca dwanaście razy rekord świata, jeśli chodzi o punktację, nagle zostaje strącona z piedestału przez niezwykle zdolną, robiące jeszcze trudniejsze technicznie rzeczy piętnastolatkę” – komentowała w “Magazynie Sportowiec” Magdalena Tascher, komentatorka Eurosportu.
Alina Zagitowa podczas historycznego programu krótkiego w Pjongczangu /fot. David W. Carmichael, CC BY 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=68586039
Nastolatka z dnia na dzień znalazła się na świeczniku. W Rosji stała się jedną z najpopularniejszych sportsmenek, odbierając przy okazji dziesiątki nagród. Ta sytuacja szybko zaczęła ją przerastać. Już jesienią 2018 roku media donosiły, że łyżwiarka nie radzi sobie z presją i nie czerpie już tak dużej radości ze sportu. Ona sama po jednych z zawodów przyznała, że najbardziej boi się, że zawiedzie swoich fanów.
Startowała więc dalej. W styczniu 2019 roku niespodziewanie przegrała jednak mistrzostwa Europy ze swoją rodaczką Sofją Samodurową. Komentatorzy podkreślali też, że różnica punktowa między zawodniczkami była dość spora. Alina Zagitowa szybko otrząsnęła się po tym niepowodzeniu i na mistrzostwach świata w Saitamie pewnie sięgnęła po złoto. Świat zachwycał się jej programami do muzyki z „Upiora w operze” czy „Carmen”, ale w jej oczach nie było już tego charakterystycznego błysku.
Ten sezon Alina Zagitowa zaczęła najsłabiej od lat. Stanęła na podium tylko w dwóch zawodach Grand Prix. W jej programach zaczęły pojawiać się też błędy. To tylko przelało czarę goryczy.
W długim wywiadzie dla rosyjskiej telewizji Channel One łyżwiarka ogłosiła zawieszenie kariery. W tym sezonie nie wystartuje już w dużych zawodach, ale deklaruje, że ze sportem nie chce kończyć. Pytana o powody swojej decyzji powiedziała, że nie ma już motywacji i spróbuje ją na nowo odnaleźć.
„Mam teraz w życiu wszystko. Myślę, że powinnam poczuć, że czegoś mi brakuje. Chciałabym wrócić do tego stanu, gdy znów będę mieć chęć rywalizacji” – skomentowała.
W tym sezonie Alina Zagitowa jeździła programy krótkie do piosenki „Me voy”. Kończy się ona słowami „spójrz na mą krwawiącą duszę”. Bez wątpienia to najlepsza puenta sytuacji, w której znalazła się obecnie ta niezwykle utalentowana łyżwiarka.