Polscy siatkarze wrócili do gry w Pucharze Świata po trzech dniach przerwy. Celem było piąte zwycięstwo w tym turnieju. W szóstej kolejce rywalem byli Rosjanie, którzy do tej pory wygrali trzy razy i dwa razy przegrali. Vital Heynen na parkiet posłał Fabiana Drzyzgę, Wilfredo Leona, Bartosza Kurka, Mateusza Bieńka, Jakuba Kochanowskiego, Bartosza Kwolka i Pawła Zatorskiego.
Początek pierwszego seta był bardzo wyrównany, aczkolwiek już wtedy zarysowała się nieznaczna przewaga Rosjan. To oni zeszli jako prowadzący na pierwszą przerwę techniczną. W naszych szeregach świetnie spisywał się jednak Bartosz Kurek. To po jego akcjach Polacy zbliżyli się do Sbornej, a potem wyrównali. Przy stanie 13:13 dwa asy zaserwował Mateusz Bieniek, a następnie celnie zaatakował Jakub Kochanowski. Biało-czerwoni utrzymywali dystans, ale w końcówce również im zaczęły przydarzać się błędy. Dzięki temu Rosjanie doprowadzili do wyniku 22:22. To się zemściło, bo po zaciętej grze rywale przejęli inicjatywę i wygrali 27:25.
Kolejna partia obyła się już bez takich dreszczowców. Podopieczni Vitala Heynena szybko złapali rytm i prowadzili od pierwszej do ostatniej piłki. Biało-czerwoni grali bardzo dobrze w obronie, ale mieli problemy z kontrami. W dobrej dyspozycji był jednak Bartosz Kurek, a na zagrywce przebudził się Wilfredo Leon. Po jego serwisach nasi zawodnicy prowadzili 13:10. Później dwa punkty z rzędu zdobył Aleksander Śliwka, a asa zaserwował Mateusz Bieniek. Przewaga urosła już do sześciu oczek. Rywale nie zamierzali się jednak łatwo poddać i zdobyli cztery punkty z rzędu. W tym momencie gry biało-czerwoni mieli spory problem z zagrywkami Rosjan, a także z ich blokiem. W końcu jednak udało im się przełamać. Trzy oczka do polskiego dorobku dołożył Wilfredo Leon. W odpowiedzi dwa punkty zdobył Paweł Krugłow. Polacy wytrzymali jednak ciśnienie i wygrali 25:21.
Trzeci set zaczął się od błędów po obu stronach, ale to mistrzowie świata zaczęli się rozkręcać z każdą piłką. Skuteczny atak Aleksandra Śliwki, blok Karola Kłosa i wynik urósł do 8:5. Przewaga biało-czerwonych rosła, a na siatce brylował Wilfredo Leon. Nasz reprezentant atakował na pułapie nieosiągalnym dla Rosjan. Polacy grali znakomicie w każdym elemencie. Przy stanie 16:10 do pola zagrywki wszedł Wilfredo Leon i zaserwował aż trzy asy. Siatkarze Sbornej byli już ugotowani. Próbowali jeszcze gonić, ale sami nie wierzyli, że mogą odwrócić losy tej partii. Przegrali 18:25.
Początek czwartej odsłony należał do Polaków. Punkty Wilfredo Leona, Mateusza Bieńka i Karola Kłosa dały prowadzenie na pierwszej przerwie technicznej. Biało-czerwoni mieli wówczas cztery oczka zapasu. Po wznowieniu mistrzowie świata utrzymywali przewagę, ale później pozwolili Rosjanom zbliżyć się na jeden punkt. Podopieczni Vitala Heynena zdołali jednak szybko odskoczyć. Dzięki temu na drugą przerwę Polacy zeszli z wynikiem 16:13. Później zaczęły się kłopoty, bo Sborna wyrównała. W związku z tym szkoleniowiec naszej ekipy poprosił o czas. To dobrze podziałało na jego zawodników. As Fabiana Drzyzgi oraz skuteczny atak Aleksandry Śliwki dał nam prowadzenie 20:17. Rosjanie wzięli czas, ale na nic to się zdało. Ostatecznie Polacy wygrali 25:22.