Spotkanie z Argentyną miało być teoretycznie najłatwiejszym w tegorocznej edycji Ligi Narodów. Zespół z Ameryki Południowej, jednak już nie jeden raz udowadniał, że potrafi być nieobliczalny. Dla biało-czerwonych mecz z Argentyną miał szczególnie ważne znaczenie, bo ewentualne potknięcie pozbawiłoby szansy na awans do Final Six.
Początek pierwszego seta był dość wyrównany, ale z lekkim wskazaniem na Argentynę. Rywale dość długi czas prowadzili, ale tuż przed drugą przerwą techniczną dopadli ich Polacy. Biało-czerwoni stopniowo powiększali swoją przewagę, aż w końcu wygrali 25:21. Druga partia także była niezwykle zacięta. Żadna z drużyn nie odskoczyła na więcej niż dwa oczka. Więcej atutów na parkiecie mieli jednak biało-czerwoni i to oni triumfowali 25:23.
Trzeci set zaczął się od trzypunktowej przewagi Argentyny. Polacy się jednak rozkręcili i na pierwszą przerwę techniczną schodzili z wynikiem 8:7. Mecz stał się bardzo zacięty, a żadna z ekip nie pozwoliła drugiej odskoczyć na kilka oczek. W końcówce podopieczni Vitala Heynena uzyskali jednak aż cztery punkty przewagi. Wydawało się wtedy, że biało-czerwoni powinni utrzymać dystans do końca. Niestety polscy siatkarze roztrwonili przewagę, a inicjatywę przejęli Argentyńczycy, którzy wygrali 26:24. Warto przy tym zaznaczyć, że zespół z Ameryki Południowej aż 11 punktów zdobył po naszych błędach.
Kolejna partia w wykonaniu biało-czerwonych była pełna błędów i nieporozumień. W rezultacie Argentyńczycy od początku dominowali na parkiecie, a ich przewaga ani na moment nie była zagrożona. W końcówce zespół z Ameryki Południowej prowadził już nawet siedmioma punktami. Skończyło się i tak na łagodnym wymiarze kary i rezultacie 20:25.
W tie-breaku na początku pojedynek był wyrównany. Niestety później Argentyńczycy w wyniku naszych błędów odskoczyli na kilka punktów. W momencie zmiany stron na telebimie widniał wynik 4:8. Aleksander Śliwka jako jedyny z naszych trzymał poziom i to on poderwał drużynę do walki. To dzięki jego punktom i akcjom Polacy doprowadzili do wyniki 8:9. Chwilę później nasza drużyna wygrała challenge, a Aleksander Śliwka ponownie błysnął. Podopieczni Vitala Heynena wyszli na prowadzenie, ale nie trwało to długo. Przy stanie 11:12 Belg poprosił o czas. Po wznowieniu Bartosz Kwolek nie skończył ataku w boisku.
W końcówce biało-czerwoni obronili aż dwie piłki meczowe. Aleksander Śliwka doprowadził z kolei do remisu 14:14. Później znakomitą zagrywką napisał się Bartosz Kwolek, który dał nam meczbola. Niestety później trafił w siatkę i było 15:15. W odpowiedzi biało-czerwoni zagrali blokiem i mieli kolejną piłkę meczową. Argentyńczycy i ją obronili. Na szczęście chwilę później punkt blokiem zdobył Aleksander Śliwka. Trzeci meczbol znów jednak nie został wykorzystany. Czwartą piłkę meczową podarowali nam popsutą zagrywką Argentyńczycy, chwilę później popełnili błąd w ataku. Ostatecznie biało-czerwoni wygrali 17:19, a cały mecz 3:2.